Pociski AGM‑88 HARM na ukraińskich samolotach? Jest szansa, że zadziałają

AGM-88 HARM podwieszony pod F-4G Phantom II.
AGM-88 HARM podwieszony pod F-4G Phantom II.
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | SSgt. Scott Stewart
Przemysław Juraszek

11.08.2022 18:24, aktual.: 13.08.2022 14:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wygląda na to, że jest sposób, aby Ukraina mogła korzystać z dostarczonych przez USA antyradiolokacyjnych pocisków AGM-88 HARM na swoich samolotach. Wyjaśniamy, na czym on polega.

Pociski AGM-88 HARM tak jak wcześniej opisywaliśmy, są bardzo wyspecjalizowaną bronią przeznaczoną do niszczenia radarów systemów przeciwlotniczych nawet bez znajomości ich dokładnej pozycji. Dotychczas sądzono, że do ich odpalenia Ukraińcy wykorzystują wyrzutnię lądową pokroju izraelskich systemów Kilszon będących wyrzutniami pocisków AGM-45 Shrike na podwoziu czołgu Sherman.

Tymczasem jak wskazuje Thomas C. Theiner będący jednym z ekspertów ds. uzbrojenia, Ukraina może wykorzystywać jeden z trybów działania pocisków AGM-88 HARM, który nie wymaga dogłębnej integracji z awioniką samolotu.

Pociski AGM-88 HARM mogą działać w trzech trybach, z czego jeden to tryb samoobrony, drugi to tryb samodzielnego wyszukiwania celów przez głowicę naprowadzającą pocisku, a trzeci to wcześniej wgrane dane dotyczące przybliżonej lokalizacji radaru przeciwnika.

Misje neutralizacji wrogiej obrony powietrznej tzw. SEAD są jednymi z najbardziej niebezpiecznych zadań, toteż są wykonywane przez specjalnie zmodyfikowane wersje samolotów pilotowanych przez najlepszych pilotów. Eskadry pełniące tę rolę są często określane mianem "dzikich łasic" (Wild Wiesel) ze względu na ogromne ryzyko lotów bojowych.

Samoloty dedykowane tym zadaniom jak np. EA-18G Growler lub Panavia Tornado w wersji ECR są wyposażone w dodatkowy sprzęt wykrywający, analizujący oraz lokalizujący źródła emisji radiolokacyjnych. Po zlokalizowaniu wrogiego radaru system przekazuje dane do głowicy naprowadzającej pocisku, który po wystrzeleniu leci we wskazany rejon i go przeszukuje. Jeśli radar przeciwnika jest dalej aktywny to AGM-88 HARM naprowadza się na źródło emisji radiolokacyjnych.

Drugi tryb polega na wykorzystaniu możliwości detekcji głowicy pocisku antyradiolokacyjnego (znacznie mniejszych od dedykowanych pokładowych rozwiązań). Ta po znalezieniu celu przesyła dane do awioniki samolotu, a pilot decyduje o losie wykrytego źródła emisji radiolokacyjnej.

Obydwie metody wedle Thomasa C. Theinera nie będą działać, ponieważ ukraińskie samoloty nie mogą się komunikować z pociskiem w żaden sposób. Pozostaje więc trzeci tryb polegający na wgraniu przybliżonej lokalizacji radaru przeciwnika do głowicy pocisku AGM-88 HARM jeszcze na lotnisku przed startem. Informacje mogą pochodzić od żołnierzy na froncie, wywiadu lub od państw Zachodu, które już wcześniej przekazywały Ukrainie kluczowe informacje.

W takim przypadku pilotowi zostanie wznieść się na odpowiednią wysokość i odpalić pocisk w odpowiednim kierunku. Wtedy AGM-88 HARM wyposażony w kombinację nawigacji inercyjnej i GPS poleci w rejon, gdzie wedle danych powinien się znajdować aktywny system przeciwlotniczy. Jeśli ten będzie dalej dysponował włączonym radarem, to AGM-88 HARM naprowadzi się na emitowane fale radiolokacyjne i dokona ataku.

Dla przypomnienia AGM-88 HARM porusza się z prędkością ponad Mach 2 (681 m/s) i dysponuje odłamkowo-burzącą głowicą bojową o masie 66 kg. Zasięg pocisków to w zależności od wersji lekko ponad 50 km lub 150 km. Możliwe też, że Ukraina otrzymała pociski AGM-88E AARGM, które w porównaniu do starszych wariantów mogą zlokalizować cel nawet jeśli ten wyłączy radar oraz się przemieści dzięki dodaniu aktywnej głowicy radiolokacyjnej.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski