Obrońcy ukraińskiego wybrzeża. Czym Ukraina może atakować rosyjskie okręty?
Zarówno Rosja, jak i Ukraina ogłosiły, że statki zmierzające na Morzu Czarnym do portów strony przeciwnej mogą zostać uznane za transport wojskowy, a tym samym zaatakowane. Jakimi środkami obrońcy mogą zaatakować na morzu rosyjską żeglugę?
Pod koniec maja 2023 r. rosyjski resort obrony poinformował o zatopieniu ostatniego dużego okrętu ukraińskiej marynarki wojennej. Jednostka desantowa projektu 773 "Jurij Ołefirenko" miała zostać trafiona kilka dni wcześniej podczas ataku rakietowego na port w Odessie.
Choć rosyjskie komunikaty warto traktować z bardzo dużą rezerwą, pozostaje faktem, że podczas wojny ukraińska marynarka wojenna nie odegrała istotnej roli. Jej okręt flagowy, jedyna fregata projektu 1135 "Hetman Sahajdaczny", został zatopiony 3 marca 2022 r. przez własną załogę, aby nie dostał się w ręce wroga. Kijów ma jednak w swoim arsenale inne środki, które mogą skutecznie atakować Rosjan na morzu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stan ukraińskiej marynarki wojennej
Wracając do stanu ukraińskiej marynarki, mniejsze jednostki, jak okręt patrolowy "Słowiańsk" typu Island, w kolejnych tygodniach zatapiali Rosjanie. Inne, jak małe kutry artyleryjskie projektu 58155 typu "Giurza-M" czy kutry patrolowe różnych typów, zostały przez wroga przejęte w zdobytym Berdiańsku.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Poza rosyjskim zasięgiem są jedynie te ukraińskie okręty, które zostały przekazane Ukrainie przez kraje Zachodu, jak np. podarowane przez Wielką Brytanię dwa niszczyciele min typu Sandown albo jednostki budowane na zlecenie Ukrainy poza jej granicami. Takimi okrętami są m.in. budowane w Turcji korwety typu MILGEM/Ada (jedna z nich – "Hetman Iwan Mazepa" – została w październiku 2022 r. zwodowana).
Okręty pozostające poza Morzem Czarnym na razie nie mają jednak znaczenia – do ukraińskich portów będą mogły wpłynąć dopiero po zakończeniu wojny. Obecnie na mocy Konwencji z Montreux Turcja zablokowała możliwość przejścia przez swoje cieśniny okrętom wojennym Ukrainy i Rosji.
Pomijalne znaczenie mają także budowane w Ukrainie kutry, jak zwodowana w czerwcu tego roku jednostka artyleryjska typu Giurza-M (projekt 58155) "Bucza". Choć jej prezentacja była ważną medialnie uroczystością, malowanie jednostki wskazuje, że jest przeznaczona do działania na wodach śródlądowych.
System przeciwokrętowy RK-360 Neptun
Wobec braku zdolności własnej marynarki wojennej, Ukraina w walce z rosyjskimi okrętami i – ewentualnie – statkami handlowymi, musi sięgnąć po inne metody. O tym, że dysponuje własnym, skutecznym systemem antyokrętowym, świat przekonał się wraz z zatopieniem rosyjskiego krążownika rakietowego "Moskwa".
Według oficjalnych informacji (bo nieoficjalne wskazują na inny typ broni) umożliwił to system antyokrętowy rodzimej produkcji, RK-360 Neptun. To broń wyprodukowana dosłownie w ostatniej chwili. Egzemplarze szkolne trafiły do ukraińskiej armii latem 2021 r., a testy pierwszej seryjnej wyrzutni przeprowadzono w styczniu 2022 r., kilka tygodni przed wybuchem wojny.
Pociski wchodzące w skład systemu RK-360 Neptun mają nieco ponad 5 m długości, ważą 870 kg i przenoszą głowicę bojową o masie 150 kg. Pocisk porusza się z prędkością poddźwiękową, a ważną cechą systemu ma być możliwość koordynowania ataku do czterech pocisków (tyle mieści jedna wyrzutnia) w taki sposób, aby jeden cel został zaatakowany jednocześnie z kilku kierunków.
Ważnym atutem zestawu jest jego zasięg, oficjalnie wynoszący 300 km. Neptun może być także użyty do atakowania celów lądowych.
Pociski AGM-84 Harpoon
Poza dziełem własnego przemysłu Ukraina ma także do dyspozycji pociski przeciwokrętowe AGM-84 Harpoon, przekazane m.in. przez Hiszpanię, USA i Wielką Brytanię. Według nieoficjalnych doniesień to właśnie one – a nie Neptuny – miały zatopić "Moskwę". Niezależnie do tego, co zniszczyło rosyjski krążownik, Harpoon to groźna, choć stara broń (jej pierwsza wersja weszła do służby w 1977 r.).
Pocisk mierzy 3,8 metra długości, ma powierzchnie aerodynamiczne o rozpiętości 90 cm i waży 520 kg. Przy zasięgu ok. 120 km przenosi silną, 220-kg głowicę.
Pociski NSM z Polski
W polskiej debacie publicznej pojawił się także – niepotwierdzany przez wojsko ani oficjalne źródła – wątek planowanego, ewentualnego przekazania przez Polskę Ukrainie części Morskiej Jednostki Rakietowej z norweskimi pociskami Naval Strike Missile (NSM).
Choć pomysł ten – z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski – był przedmiotem krytyki niezależnych ekspertów, same pociski NSM są uznawane za najlepszą broń w swojej kategorii na świecie.
Zbudowane w technologii stealth są wyposażone w bardzo precyzyjny układ naprowadzania, dzięki czemu mogą atakować nie wybrane okręty, ale ich konkretne, szczególnie istotne miejsca, jak centrum informacji bojowej, sensory, systemy uzbrojenia czy maszynownię.
Pociski te mają oficjalny zasięg 180 km (nieoficjalnie jest on znacznie większy) i przy masie 412 kg przenoszą głowicę ważącą 125 kg.
Lotnictwo i drony
Teoretycznie do ataków na rosyjską żeglugę Ukraina może użyć także lotnictwa, jak samoloty uderzeniowe Su-24 z pociskami antyradiolokacyjnymi AGM-88 HARM czy manewrującymi Storm Shadow lub – o ile broń ta została zintegrowana z samolotami – AGM-84 Harpoon.
Choć nie jest to niemożliwe, prawdopodobieństwo takich działań jest nikłe z uwagi na rosyjską dominację w powietrzu i nasycenie terenów okupowanych przez armię Putina bronią przeciwlotniczą.
Bardziej prawdopodobne wydaje się za to kontynuowanie przez Ukrainę ataków przy pomocy morskich dronów. Umożliwiają ataki nie tylko na okręty stacjonujące w porcie, jak w przypadku Sewastopola, ale mogą zagrażać okrętom znajdującym się nawet setki kilometrów od brzegu, jak w przypadku przeprowadzonego w czerwcu 2023 roku ataku na rosyjski okręt rozpoznawczy "Przyazowie".
Rola rosyjskiej Floty Czarnomorskiej
Warto jednocześnie zaznaczyć, że niezależnie od wizerunkowej katastrofy, rosyjska Flota Czarnomorska wykonała i do tej pory skutecznie wykonuje postawione przez nią zadania.
Świat skupił się na jej kompromitacjach, jak utrata krążownika "Moskwa", wejście pod ogień ukraińskich Gradów przez jedną z korwet (źródła ukraińskie wskazują, że była to jednostka projektu 22160 "Wasilij Bykow", czemu zaprzeczają Rosjanie), czy brak zdolności do przeprowadzenia jakiejkolwiek operacji desantowej.
W cieniu tych widowiskowych porażek pozostaje fakt, że wybrzeże Ukrainy jest od początku wojny skutecznie blokowane. Mimo podejmowanych przez Ukrainę prób przeciwdziałania Rosjanie na razie w pełni kontrolują ruch w rejonie północnego wybrzeża Morza Czarnego, blokują ukraińskie porty, a jednocześnie mają pełną swobodę w wykonywaniu ataków z morza za pomocą pocisków takich jak Kalibr.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski