Rosyjska eskadra zmierza na Bałtyk. Polskiego wybrzeża strzegą supernowoczesne pociski NSM
Rosjanie zdecydowali o skierowaniu na Bałtyk z Morza Śródziemnego eskadry okrętów. Wiadomość wywołała zrozumiałe zainteresowanie państw NATO z uwagą śledzących rejs sił rosyjskich. W takim kontekście warto spojrzeć na siły broniące polskiego wybrzeża. Ochrania je m.in. Morska Jednostka Rakietowa, mająca na wyposażeniu pociski NSM - jedne z najnowocześniejszych pocisków przeciwokrętowych na świecie.
26.04.2023 | aktual.: 26.04.2023 16:59
Atak na Ukrainę sprawił, że Turcja zamknęła dla okrętów wojennych kontrolowaną przez siebie cieśninę Dardanele, będącą jedyną morską drogą na Morze Czarne. W rezultacie działające na Morzu Śródziemnym okręty rosyjskie zostały skierowane na Bałtyk – gdyby weszły na Morze Czarne (co w przypadku niektórych jednostek byłoby możliwe w myśl prawa międzynarodowego), musiałyby pozostać tam do końca konfliktu.
Z tego powodu rosyjskie okręty stacjonujące w bazie u wybrzeży Syrii kierowane są na Bałtyk. Część, by powrócić do macierzystej Floty Bałtyckiej, a inne – jak uzbrojona w pociski Kalibr fregata Admirał Grigorowicz – aby w którejś z bałtyckich baz zaliczyć prace konserwacyjne lub poważniejszy remont.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wylicza serwis Defence24, obecnie w kierunku Morza Bałtyckiego zmierza rosyjska eskadra, w skład której wchodzi:
- fregata Admirał Grigorowicz projektu 11356M z Floty Czarnomorskiej,
- korweta Soobrazitielnyj projektu 20380 z Floty Bałtyckiej,
- korweta Stojkij projektu 20380 z Floty Bałtyckiej,
- zbiornikowiec Kama z Floty Północnej.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Morska Jednostka Rakietowa - strażnik polskiego wybrzeża
Ruchy rosyjskich okrętów mogą prowokować do pytań o stan polskiej marynarki i bezpieczeństwo polskiego wybrzeża. O ile kluczowe programy modernizacyjne polskiej Marynarki Wojennej – jak Miecznik (budowa fregat) czy Orka (pozyskanie okrętów podwodnych) – wciąż należą do przyszłości, to polskie wybrzeże jest bronione przez nowoczesną i dysponującą bardzo dużymi możliwościami Morską Jednostkę Rakietową (MRJ).
Morska Jednostka Rakietowa jest lądową formacją Marynarki Wojennej. Ma ona do dyspozycji prawdziwy cud wojskowej techniki – jedne z najnowocześniejszych na świecie pocisków przeciwokrętowych, norweskie NSM (Naval Strike Missile).
Morska Jednostka Rakietowa to następczyni utworzonego w 2011 roku Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego, który na przełomie 2014 i 2015 roku został rozformowany i zmieniony w MRJ. Jednostka powstała w celu obrony polskiego wybrzeża za pomocą pozyskanych z Norwegii pocisków przeciwokrętowych.
NSM – pocisk, który blokuje ruch na Bałtyku
Zakup przez Polskę tej broni zmienił układ sił na Bałtyku. NSM to pocisk stealth o zasięgu 180 km (praktyczny zasięg jest większy, sięga 220-250 km), a pojawienie się tej broni na polskim wybrzeżu sprawiło, że Rosjanie musieli zmienić swoje założenia, dotyczące wykorzystania Morza Bałtyckiego w czasie ewentualnego konfliktu.
NSM na południowym wybrzeżu akwenu oznacza bowiem dla Rosji przerwanie linii komunikacyjnych, a także bardzo poważne utrudnienie dla działania okrętów wojennych. Znaczenie NSM jest tym większe, że jest to system w pełni mobilny, a jego poszczególne elementy mogą być szybko transportowane na duże odległości – zarówno wzdłuż polskiego wybrzeża, jak i do innych krajów.
Dowiodła tego Polska, w kolejnych latach ćwicząc przerzut swoich rakiet m.in. do Estonii, Norwegii czy Rumunii, na wybrzeże Morza Czarnego. Co - poza wysoką mobilnością - sprawia, że NSM jest tak groźną bronią?
Atuty pocisku NSM
Opracowany przez Norwegów i przyjęty do służby w 2012 roku pocisk został opracowany zgodnie z wymogami stealth. Wykrycie NSM utrudniają także niewielkie – w porównaniu z innymi systemami – gabaryty zarówno całego systemu, jak i poszczególnych pocisków. NSM ma niecałe 4 metry długości i waży tylko 412 kg, z czego 125 kg przypada na głowicę bojową.
Ta zaleta może – w niektórych przypadkach – być wadą pocisku, bo przenoszony przez niego ładunek wybuchowy jest dość niewielki i może nie wystarczyć do zatopienia dużej jednostki. Pocisk niweluje tę niedogodność bardzo precyzyjnym układem naprowadzania. Jest on tak dokładny, że NSM trafia nie po prostu w okręt, ale w jego wskazaną część – np. bojowe centrum informacji czy maszynownię.
Dla większych jednostek może nie oznaczać to zatopienia, ale eliminację z walki. Zwalczanie NSM jest utrudnione także ze względu na profil lotu – w zależności od potrzeb pocisk może lecieć na różnej wysokości, w tym także bezpośrednio nad wierzchołkami fal (sea skimming), co zostawia systemom samoobrony bardzo mało czasu na reakcję.
Ciekawą cechą NSM jest także możliwość użycia go do ataku na cele naziemne – pocisk jest na tyle uniwersalny, że może zostać wykorzystany do atakowania celów lądowych o znanych koordynatach.
Ta kwestia, jak również realny zasięg pocisku, jest obecnie w przypadku Polski ograniczana przez zasięg systemów rozpoznania. Wchodzące w skład MJR radary NUR-15 mają dla celów morskich zasięg ok. 50 km (ograniczony horyzontem radiolokacyjnym), jednak w razie potrzeby pociski mogą otrzymać informacje o celu również z innych źródeł.
Start do góry nogami
Warta wyjaśnienia jest przy tym kwestia wyglądu lecącego pocisku, bo niektóre materiały przedstawiają go w locie – błędnie – do góry nogami. Nieporozumienie wynika z faktu, że NSM faktycznie startuje zwrócony grzbietową stroną do dołu, a chwytem powietrza do góry.
Wynika to z potrzeby umieszczenia pocisku na szynie startowej, gdzie chwyt powietrza po prostu by przeszkadzał. Dlatego NSM startuje do góry nogami, ale po starcie odwraca się, tak by chwyt powietrza był skierowany ku dołowi. W takiej pozycji pocisk kontynuuje lot do celu.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski