Dwie sztuki AHS Krab zniszczone w Ukrainie. Są to bezpowrotne straty
W sieci pojawiło się nagranie i zdjęcie przedstawiające dwa zniszczone polskie armatohaubice AHS Krab. Prawdopodobnie podchodzą one ze wschodniej części Ukrainy. Byłyby to już druga i trzecia bezpowrotna strata w walce (a łącznie czwarta). Wyjaśniamy kulisy widocznych zniszczeń.
28.12.2022 | aktual.: 28.12.2022 15:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ukraina, począwszy od początku wojny straciła siedem armatohaubic AHS Krab. Trzy egzemplarze nadawały się do remontu, a cztery (licząc dwa ostatnie) egzemplarze to niestety straty bezpowrotne. Pierwsza sztuka została porażona przez minę, a później została wysadzona przez załogę. Druga została zniszczona przez rosyjski Specnaz 24 listopada 2022 roku.
Teraz dochodzą to tego dwie kolejne sztuki, z czego jedna została zniszczona 24 grudnia 2022 roku, a druga być może nawet wczoraj. Pierwszy egzemplarz był widziany na lawecie, a drugi to już ledwie szczątki, z całkowicie urwaną wieżą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wygląda na to, że w obydwu przypadkach doszło do eksplozji przewożonej amunicji, która uległa zapłonowi. Prawdopodobnie był to efekt trafienia dronem Lancet-3 wykorzystywanym przez rosyjskie jednostki specnazu, mających za zadanie polować na nowoczesne systemy artyleryjskie dostarczone przez państwa Zachodu. Warto zaznaczyć, że AHS Krab ma zaawansowany system gaśniczy, ale ten nie zawsze wystarczy.
Rosjanie doskonale zdają sobie sprawę, że armatohaubice pokroju: AHS Krab, Zuzana 2, PzH 2000 bądź Caesar oferują lepszy zasięg i celność niż ich systemy, toteż te zajmują bardzo wysoką pozycję na liście celów. Natowskie systemy z działami kal. 155 mm o długości 52 kalibrów mogą strzelać na dystans ~30 km przy zastosowaniu nawet najtańszej amunicji DM121, OFd MKM lub nawet M107 z lat 60.XX wieku, a przy zastosowaniu pocisków pokroju M549A1 z dopalaczem rakietowym zasięg wzrasta nawet dwukrotnie.
Zobacz także
Z kolei, jeśli dodamy do tego eksperymentalną amunicję pokroju Vulcano GLR, której skromna liczba także trafiła do Ukrainy, to możliwy jest ostrzał celów na dystansie nawet 70-80 km z artylerii lufowej, jeśli tylko komputer blastyczny jest armatohaubicy jest do niej dostosowany.
Aktualnie Ukraińcy toczą zażarte walki na wschodzie kraju, a więc straty sprzętu są niestety nieuniknione. Warto zaznaczyć, że Rosjanom udało się też np. zniszczyć francuskiego Caesara, słowacką Zuzanę 2 i gdyby nie dodatkowe maty ochronne Igelpanzerung to ten los spotkałby też tylko uszkodzonego PzH 2000.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski