Więcej ciężkiej artylerii z Francji. Ukraina dostanie więcej CAESAR-ów

Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił, że do Ukrainy trafi kolejne sześć samobieżnych zestawów artyleryjskich CAESAR. Wyjaśniamy, co te działa potrafią.

Armatohaubica CAESAR podczas francuskiej misji w Iraku.
Armatohaubica CAESAR podczas francuskiej misji w Iraku.
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Spc. Zakia Gray
Przemysław Juraszek

01.07.2022 | aktual.: 02.07.2022 13:27

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Francja dostarczyła już armatohaubice CAESAR do Ukrainy, gdzie z dobrym skutkiem ostrzeliwują rosyjskie pozycje. Artyleria jest jednym z kluczowych rodzajów uzbrojenia potrzebnych Ukrainie, aby zatrzymać Rosjan, a następnie odzyskać utracone tereny. Najnowsza dostawa sześciu dział będzie częścią większego pakietu obejmującego znaczną liczbę pojazdów opancerzonych.

CAESAR - skuteczna i ekonomiczna artyleria kal. 155 mm

Nazwa CAESAR jest skrótem od CAmion Equipe d'un Systeme d'ARtilleri, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza system artyleryjski osadzony na ciężarówce. Prace nad Caesarem sięgają 1994 r., ale ze względu na ograniczenia budżetów obronnych przez państwa Zachodu wskutek upadku ZSRR i powiązanego z nim Układu Warszawskiego prace postępowały powoli.

CAESAR jest także wymownym przykładem zmiany wymagań francuskich sił zbrojnych, tym razem główny nacisk położono na wysoką mobilność, łatwe możliwości transportu lotniczego oraz niskie koszty eksploatacyjne. Są to typowe cechy sprzętu nastawionego na wykorzystanie w misjach ekspedycyjnych, a Francja wciąż ma interesy w niektórych państwach w Afryce. Nowość zastąpiła armatohaubice F3 oparte na podwoziu czołgu lekkiego AMX-13.

Francuzi zdecydowali się więc na osadzenie nowoczesnego działa kal. 155 mm o długiej lufie (52 kalibry, czyli ok. 8,3 m) o zasięgu od ok. 40 km do ponad 50 km (w zależności od stosowanej amunicji) na sześciokołowej ciężarówce Renault Sherpa 10 lub Unimog z silnikiem diesla o mocy 240 KM. Całość waży niecałe 18 ton, ale np. wykorzystuje tylko półautomatyczny system ładowania, a kabina nie jest opancerzona (możliwe jest dołożenie pakietu zapewniającego ochronę na poziomie 2 wedle normy STANAG 4569).

Mimo to cztero- lub pięcioosobowa załoga Caesara jest w stanie zapewnić szybkostrzelność do 6 strz./min oraz przygotować się do ostrzału, lub do ruchu w mniej niż minutę. Mobilność w dzisiejszym konflikcie jest kluczowa, ponieważ przeciwnik dzięki dronom i radarom artyleryjskim jest w stanie w bardzo krótkim czasie odpowiadać ogniem kontrbateryjnym, o czym przekonali się już wiele razy Rosjanie.

W klasycznym konflikcie jest to gorsza opcja niż cięższe i znacznie droższe rozwiązania pokroju polskiego Kraba bądź niemieckiego PzH-2000, które zostały zaprojektowane wedle innych kryteriów. Warto jednak zaznaczyć, że istnieje wariant Caesara przystosowany do pełnego konfliktu pełnoskalowego, a mowa tutaj o znacznie cięższych (ponad 30 ton) wariantach pozyskanych przez m.in. Czechy oraz Danię. Ten wykorzystuje ośmiokołowe podwozie od Tatry z opancerzoną kabiną w standardzie 3 STANAG 4569 i automatem ładowania.

Wspomniane sześć dział dołączy do już dostarczonych 18 sztuk, co wraz z innymi systemami podobnej klasy daje blisko 60 sztuk nowoczesnych samobieżnych systemów artyleryjskich z działami kal. 155 mm o długości 52 kalibrów. Ponadto Ukraina dostała też starsze systemy pokroju M109A3GN oraz holowane haubice pokroju M777 czy FH-70 o nieco mniejszych możliwościach. Teraz kluczową kwestią pozostają dostawy amunicji.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski