Pierwszy AHS Krab zniszczony w walce. Dokonał tego rosyjski Specnaz
W sieci pojawiło się zdjęcie zniszczonej polskiej armatohaubicy AHS Krab wykonane na wschodzie Ukrainy. Ten egzemplarz stanowi pierwszą udokumentowaną stratę w bitwie. Wyjaśniamy, jak do tego doszło i przypominamy osiągi Kraba.
Ukraina, licząc od początku wojny straciła trzy armatohaubice AHS Krab, z czego pierwsza sztuka została porażona przez minę, a później została wysadzona przez załogę. Drugi przypadek miał miejsce z 8 listopada i na liście grupy Oryxspioenkop jest oznaczony jako zniszczony, ale Jarosław Wolski pisał, że AHS Krab został tylko trafiony dronem Lancet-3.
Trafienie miało nastąpić podczas załadunku amunicji, co wydaje się sensownym wyjaśnieniem, biorąc pod uwagę spory pożar parę metrów po lewej stronie od armatohaubicy pod koniec nagrania. Najprawdopodobniej znajdowała się tam amunicja (pociski plus ładunki prochowe), a sam AHS Krab mógł wrócić do walki po remoncie. Podobnie mogła wyglądać sprawa z niedawnym uszkodzeniem PzH-2000, która wróci do walki po remoncie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widzieliśmy już także AHS Krab z urwaną lufą, ale ten egzemplarz też najpewniej po naprawach wrócił do walki. Z kolei strata z 24 listopada to już inna historia i tutaj wrak wskazuje już na całkowite zniszczenie. Możliwe, że ten okaz także został trafiony dronem Lancet-3, ale tym razem doszło do zdetonowania amunicji wewnątrz Kraba.
Warto zaznaczyć, że drony Lancet-3 są w wśród Rosjan rzadkością i są wykorzystywane w zasadzie jedynie przez jednostki specnazu, które w przeciwieństwie do "zmobilizowanych" są lepiej wyposażone, wyszkolone i posiadają wysokie morale. Rosjanie wiedzą, że nowoczesne systemy artyleryjskie pokroju armatohaubic: AHS Krab, Zuzana 2, PzH 2000 bądź Caesar charakteryzują się lepszymi osiągami niż większość ich systemów. Z tego względu wysoko wyspecjalizowane jednostki będą obierać je jako cel.
Armatohaubice kal. 155 mm z działami o długości 52 kalibrów mogą oferować większy zasięg (~30 km) niż większość rosyjskich systemów lufowych. I to nawet w przypadku najbardziej powszechnej i najtańszej amunicji pokroju DM121, OFd MKM lub nawet M107 z lat 60. Ich zasięgowymi konkurentami będą tutaj wyłącznie stare i trudne w obsłudze 2S5 Hiacynt, 2S7 Pion i jego zmodernizowany wariant 2S7M Małka.
Z kolei w przypadku zastosowania pocisków z gazogeneratorem lub wyposażonych w dopalacz rakietowy, takich jak M549A1, zasięg strzału może sięgać nawet około 40 km lub 60 km. Z tego względu artyleryjskie dary Zachodu mają priorytetowy status na rosyjskiej liście celów.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski