Pociski z czasów zimnej wojny w AHS Krab. Po dekadach spadają na Rosjan
Do Ukrainy trafiło oraz wciąż trafia masa broni i amunicji czasem nawet z najdalszych zakątków świata i o bardzo skomplikowanej historii. Do tej drugiej grupy zdecydowanie zaliczają się ostatnio widziane, w dostarczonych Ukrainie przez Polskę armatohaubicach AHS Krab, a pochodzące z Włoch pociski M107.
07.11.2022 | aktual.: 09.11.2022 08:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dostarczone przez Polskę armatohaubice AHS Krab są obok dostarczonych przez Niemcy i Holandię Panzerhaubitze 2000, a także francuskich CAESAR, słowackich Zuzana 2 czy szwedzkich FH77BW Archer najlepszymi lufowymi systemami artyleryjskimi, jakimi dysponują państwa NATO. Te znacząco przewyższają osiągami wszystko, co posiada Rosja, a zasięgowo mogą z nimi tylko konkurować stare i trudne w obsłudze systemy pokroju 2S5 Hiacynt, 2S7 Pion lub jego zmodernizowała wersja 2S7M Małka.
Warto jednak zaznaczyć, że w przypadku zachodnich systemów Ukraina jest skazana wyłącznie na dostawy amunicji artyleryjskiej z Zachodu. To od wolumenu i tempa jej dostaw w głównej mierze zależy los wojny. Ukraińcy nie mogli sobie pozwolić na prowadzenie tak intensywnego ognia artyleryjskiego jak Rosjanie (nawet 10 tys. pocisków zużywane dziennie). Jednakże seria skutecznych ataków na rosyjskie składy amunicji spowodowała "zagłodzenie" rosyjskiej artylerii, dla której Władimir Putin szuka amunicji nawet w Korei Północnej.
Potrzeby, jakich zachodni przemysł nie widział od czasów głębokiej zimnej wojny
Intensywność wojny sprawiła, że europejski przemysł obronny przez lata przyzwyczajony do skromnych zamówień nagle został przytłoczony skalą zapotrzebowania. Z tego względu poza nowymi pociskami pokroju np. DM121, aby zaspokoić popyt są nawet wyciągane starsze pociski, które teoretycznie powinny zostać zneutralizowane. Warto jednak zaznaczyć, że neutralizacja amunicji jest droga toteż wycofane w latach 90. XX wieku z włoskich sił zbrojnych pociski M107 przeleżały w magazynach aż do teraz.
Z informacji pozyskanych przez grupę Ukraine Weapons Tracker wynika, że mogą to być pociski z lat 60. XX wieku dostarczone Włochom przez USA jako pomoc wojskowa w ramach NATO. Nie byłby to pierwszy przypadek, ponieważ w podobny sposób w Ukrainie znalazły się wyprodukowane w Japonii pociski moździerzowe J-M49A2 kal. 60 mm pamiętające czasy wojny koreańskiej.
Warto jednak zaznaczyć, że stare pociski to jedno, ale najpewniej detonatory (wkręcane w czubek pocisku) są nowe, tak samo jak i ładunki prochowe, dzięki czemu stosowanie tych mających może i nawet 60 lat pocisków nie stanowi niebezpieczeństwa dla obsługi. Pociski M107 to po prostu gruba stalowa skorupa zawierająca 6,6 kg silnego ładunku wybuchowego, które mogą razić cele na dystansie ~30 km w przypadku systemów artyleryjskich z lufą o długości 52 kalibrów.
Można rzec, że amunicja artyleryjska dostarczona przez USA jako wsparcie dla Europejskich członków NATO w obawie przed ZSRR w latach 60. XX wieku po dekadach leżakowania w magazynach wreszcie jest wykorzystywana zgodnie z intencjami dostawców, czyli do obrony przed Rosją będącą spadkobiercą ZSRR.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski