Brytyjczycy wysłali sprzęt Ukrainie. Teraz odczuwają braki
Brytyjczycy przekazali Ukrainie czołgi Challenger 2 oraz armatohaubice AS90, ale okazuje się, że ich producent BAE Systems utracił możliwości produkcyjne kluczowych elementów w postaci np. armat czołgowych.
Jak podaje portal Shephard brytyjska firma BAE Systems odpowiedzialna za produkcję armatohaubic AS90 i czołgów Challenger 2 utraciła możliwości produkcyjne armat do tych maszyn.
Jest to bardzo istotny problem, ponieważ przykładowo gwintowana armata kal. 120 mm stosowana w czołgach Challenger 2 ma mieć wytrzymałość obliczoną na 500 strzałów, a tej nikt poza Brytyjczykami nie produkował. Sprawia to, że wraz ze zużyciem przez Ukraińców darowanego sprzętu Brytyjczycy po opróżnieniu stanu zapasowych armat będą zmuszeni do zdejmowania ich nawet z własnych czołgów będących w służbie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teoretycznie możliwe jest wznowienie produkcji zarówno w UK jak i w innej firmie produkującej armaty czołgowe na podstawie planów, ale byłoby to niewspółmierne do poniesionych kosztów. Brytyjczycy zdecydowali bowiem, że ulepszony wariant czołgu Challenger 2 oznaczony jako Challenger 3, o którym pisał Łukasz Michalik będzie już dysponował gładkolufową armatą Rheinmetall L55A1 stosowaną m.in. w czołgach Leopard 2A6.
Lepiej sytuacja wygląda z armatohaubicami AS90, które wykorzystują armatę kal. 155 mm o długości 39 kalibrów. Tutaj z produkcją byłoby prościej, ponieważ armata jest standardzie NATO i byłaby teoretycznie możliwa produkcja w innych lokalizacjach. Przykładowo polski Krab wykorzystuje spolonizowaną wersję wieży z odrzuconego przez Brytyjczyków pakietu modernizacyjnego z armatą o długości 52 kalibrów.
Czołgi Challenger 2 i armatohaubice AS90 - brytyjski ciężki pakiet dla Ukrainy
Przekazane Ukrainie czołgi Challenger 2 są w stanie przetrwać zmasowany ostrzał z broni przeciwpancernej z różnych kierunków. Odpowiada za to zaawansowany wielowarstwowy pancerz Chobham/Dorchester drugiej generacji. W efekcie mamy do czynienia z czołgiem o masie ponad 60 ton, ale jego mobilność stoi na wysokim poziomie dzięki potężnemu silnikowi diesla o mocy 1200 KM.
Jego uzbrojenie stanowi już wspomniana unikalna armata L30A1 kal. 120 mm, mogąca strzelać poza standardowymi penetratorami APFSDS-T wykonanymi ze zubożonego uranu także pociskami odkształcalnymi HESH. Nadają się one idealnie do niszczenia fortyfikacji i nawet celów pancernych i są w tym skuteczniejsze niż zwykła amunicja odłamkowo-burząca.
Z kolei armatohaubice AS90 umożliwiają zwalczanie celów na dystansie około 25 km przy wykorzystaniu pocisków z gazogeneratorem, a przy tej z dopalaczem rakietowym zasięg wzrasta do blisko 30 km. Są to osiągi odstające od polskiego Kraba czy niemieckich PzH-2000 zdolnych razić cele na dystansach nawet 40 km i 60 km przy wykorzystaniu tej samej amunicji. Mimo wszystko tyle wystarczy, aby urządzić Rosjanom piekło na ziemi.
AS90 może bowiem prowadzić ostrzał z intensywnością do 6 strz./min, i umożliwia oddanie szybkiej trójstrzałowej serii w 10 sekund. Ponadto jak każdy nowoczesny system brytyjska artyleria może strzelać w niszczycielskim trybie MRSI (multiple round simultaneous impact). Ten sprawia, że pociski są wystrzeliwane pod różnym kątem, spadają na cel niemal równocześnie.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski