Są w stanie wojny z Rosją. Mogą wysłać broń Ukrainie

Japońskie czołgi Typ 90 na ćwiczeniach.
Japońskie czołgi Typ 90 na ćwiczeniach.
Źródło zdjęć: © GETTY | Tomohiro Ohsumi
Przemysław Juraszek

12.06.2023 20:50, aktual.: 13.06.2023 09:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W Japonii została podjęta historyczna decyzja o wsparciu lokalnego potężnego przemysłu zbrojeniowego oraz poluzowaniu przepisów dotyczących eksportu uzbrojenia. Oznacza to, że istnieje szansa na wysłanie sprzętu do Ukrainy. Dość wspomnieć, że od lat 40. XX w. Tokio jest formalnie w stanie wojny z Moskwą. Jest to związane ze sporem o Kuryle i brakiem podpisanego traktatu pokojowego.

Japonia wbrew bardzo pacyfistycznemu nastawieniu jest jedną z potęg produkujących sprzęt wojskowy najwyższej klasy, począwszy od karabinów i ręcznej broni przeciwpancernej, a skończywszy na czołgach, samolotach i okrętach. Nieobecność Japonii na międzynarodowym rynku uzbrojenia jest pochodną zakazu eksportu uzbrojenia z 1967 roku.

Ten co prawda mocno złagodził w 2014 roku niedawno zastrzelony były japoński premier Shinzo Abe, ale dalej do spełniania były bardzo surowe trzy zasady i wykluczenie eksportu uzbrojenia stosowanego w Siłach Samoobrony.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Teraz jak podaje The Japan News, japońska Izba Radców zatwierdziła ustawę o wsparciu przemysłu zbrojeniowego, który od paru lat tracił potencjał. Przykładowo od 2003 roku aż 100 japońskich firm zniknęło z sektora obronnego, ponieważ ten nie przynosił zysków. Przykładowo na firmy Kawasaki Heavy Industries produkcja zbrojeniowa to malutki procent ich portfolio, który jednak wymaga ogromnych pieniędzy na badania i rozwój.

W związku z ustawą, która wejdzie w życie 1 października, państwo będzie w stanie wykupować części biznesu obronnego niezbędnego dla Sił Samoobrony od zagrożonych upadkiem podmiotów i delegować je innym koncernom będącym w lepszej pozycji. Ponadto jeszcze w tym roku ma powstać fundusz wsparcia sektora zbrojeniowego dysponujący kwotą 40 mld jenów, który ma być także przeznaczony na poczet promowania japońskiego sektora obronnego na świecie.

Jedyną problematyczną kwestią pozostaje brak zgody na eksport sprzętu stosowanego w Japońskich Siłach Samoobrony, ale jak się okazało nie ma przeszkód, aby oferować podobne systemy dedykowane na eksport oparte na tych zbliżonych lub tych samych technologiach.

Można się spodziewać, że z czasem Japończycy zaczną promować eksportowe warianty swojego sprzętu tak samo jak to robią np. Amerykanie. Ci przy okazji czołgów M1A2 Abrams dla klientów zagranicznych nie oferują wersji wyposażonych w tajny pancerz ze zubożonego uranu.

Jednakże na krótką metę raczej nie można liczyć, że np. do Ukrainy mogłyby trafić przykładowo czołgi Typ 10 czy Typ 90. Japonia już dostarczyła do Ukrainy walczącej z Rosją, z którą formalnie Japonia jest jeszcze w stanie wojny sprzęt ochronny w postaci np. kamizelek kuloodpornych i hełmów oraz 100 pojazdów.

Już bardziej prawdopodobną opcją byłoby pełnienie roli dostawcy amunicji lub trotylu, co znacznie odciążyłoby przemysł amerykański i europejski. Ewentualnie Japonia mogłaby pełnić rolę podwykonawcy dla swoich partnerów, ponieważ ta produkuje na licencji trochę sprzętu z Europy lub USA. Ci następnie mogliby odsprzedać sprzęt dalej.

Przykładowo można tutaj wspomnieć np. w haubicach holowanych FH-70 kal. 155 o zasięgu ponad 30 km, granatnikach przeciwpancernych Panzerfaust 3, działach bezodrzutowych Carl Gustaf, czy o wieloprowadnicowych wyrzutniach rakietowych M270 MLRS.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski