Bardzo rzadki widok. Ukraińcy odpalają pociski Wilcha-M
Wygląda na to, że Ukraińcy wciąż dysponują lub odzyskali możliwość produkcji pocisków Wilcha-M stosowanych w systemach BM-30 Smiercz. Są to potężne pociski rakietowe o zasięgu większym niż systemy M142 HIMARS lub M270 MLRS. Wyjaśniamy, co one potrafią.
Pociski Wilcha-M to znaczące ulepszenie dla wieloprowadnicowej wyrzutni rakietowej BM-30 Smiercz, ponieważ mamy tutaj pociski z naprowadzaniem opartym o kombinację nawigacji inercyjnej (INS) i satelitarnej (GPS) zamiast pocisków niekierowanych o zasięgu 70-90 km. Plusem nowych pocisków jest też zasięg zwiększony do 150 km (Wilcha-M1) lub 200 km (Wilcha-M2) w zależności od wersji pocisku.
Koncepcja jest więc identyczna jak w przypadku pocisków rakietowych GMLRS tyle, że tutaj bazę rozwojową stanowiła większa rakieta o średnicy 300 mm i długości 8 metrów. Dla porównania pociski rakietowe stosowane w systemach M142 HIMARS i M270 MLRS mają kaliber 227 mm i mierzą 4 m długości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To sprawia, że w przypadku zarówno ukraińskich rakiet Wilcha-M jak i rosyjskich w podobnie modyfikowanych systemach Tornado-S przekłada się na większy zasięg ze względu na większy zapas paliwa rakietowego. Ukraińskie pociski mogą przenosić głowicę bojową o masie 170-250 kg z uwzględnieniem wariantu kasetowego oraz są z przodu wyposażone w małe silniki rakietowe korygujące tor lotu. Dobrze widać jak już pracują tuż po starcie na poniższym nagraniu.
To wszystko przy celności rzędu metrów w optymalnych warunkach, ponieważ w przypadku zagłuszania sygnału GPS ta ulegnie pogorszeniu. Rosjanie są niestety zdolni do zagłuszania nawigacji GPS, o czym pisał Łukasz Michalik co negatywnie wpłynęło na efektywność rakiet GMLRS i bomb kierowanych JDAM-ER. Jedynie bardziej zaawansowane uzbrojenie pokroju pocisków Storm Shadow może skutecznie działać w takich warunkach.
Odpalanie pocisków Wilcha-M z systemu BM-30 wskazuje, że Ukraińcy wciąż mogą dysponować rakietami wyprodukowanymi przed wojną lub te pochodzą z wojennej produkcji. Warto jednak zaznaczyć, że w ostatnich miesiącach intensywność rosyjskich ostrzałów na cele w głębi Ukrainy zmalała, a wzmocniona dostawami zachodniego sprzętu ukraińska obrona przeciwlotnicza radzi sobie całkiem dobrze.
To umożliwiło Ukrainie przy pomocy kooperantów z państw sąsiednich na wznowienie produkcji m.in. amunicji artyleryjskiej i moździerzowej. Całkiem możliwe, że podoba sytuacja ma miejsce w przypadku pocisków Wilcha-M, ponieważ Ukraina w przeciwieństwie do Rosji nie musi się zmagać z sankcjami na elektronikę niezbędną do produkcji tego typu uzbrojenia.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski