Rosyjski pancerny Frankenstein. Armata z czasów Stalina z czołgiem T‑54

Wojna w Ukrainie pełna jest dziwnych tworów, które potrafią nieraz przebijać nawet to, co tworzyli terroryści z ISIS. Do tej kategorii zdecydowanie można zaliczyć posadzenie armaty przeciwlotniczej S-60 kal. 57 mm na podwoziu czołgu T-54. Wyjaśniamy osiągi tego wynalazku.

Rosyjska hybryda czołgu T-54 i armaty przeciwlotniczej S-60.
Rosyjska hybryda czołgu T-54 i armaty przeciwlotniczej S-60.
Źródło zdjęć: © Twitter | Rob Lee
Przemysław Juraszek

Rosjanie już wielokrotnie udowadniali swoje "zamiłowanie" do budowania można rzec "okrętów lądowych", groteskowo wzmocnionych transporterów MT-LB w stylu twórczości orków z uniwersum Warhammera 40K, stosowania na czołgach klatek w najróżniejszych formatach czy obkładania swoich pojazdów w zasadzie czymkolwiek. Ciężarówki wojskowe były wzmacniane w najbardziej kuriozalny sposób obejmujący nawet drewno i siano, a na czołgi trafiały nawet żeliwne obciążniki do traktorów skradzione ukraińskim rolnikom.

Teraz do tego grona dołączyło coś, co koncepcyjnie wygląda na bardzo ubogi wariant pojazdu BMPT Terminator. Mamy tutaj bowiem podwozie czołgu T-54, na którym osadzono armatę przeciwlotniczą S-60 kal. 57 mm zaprojektowaną w drugiej połowie lat 40. XX wieku.

Pancerny Frankenstein udający BMPT Terminatora

Kadłub tego Frankensteina zapewnia ochronę przed bronią strzelecką pokroju wielkokalibrowych karabinów maszynowych DSzK bądź Browning M2 oraz przed armatami automatycznymi 2A42 kal. 30 mm i wyżej. Jest to więc wyraźnie wyższy poziom niż w przypadku transporterów opancerzonych z rodziny BTR czy bojowych wozów piechoty z rodziny BMP czy BMD.

Z kolei jeśli mowa o dedykowanej broni przeciwpancernej w postaci nawet granatników RPG-7 to ochrona już jest znikoma i co tu mówić o nowszych rozwiązaniach typu NLAW, FGM-148 Javelin...

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tymczasem zastosowane uzbrojenie to po prostu otwarta niezabudowana niczym poza osłoną z przodu armata S-60 została formalnie wprowadzona do uzbrojenia ZSRR w 1950 roku. Taka konstrukcja sprawia, że w zasadzie obsługę może tutaj wyeliminować jeden pocisk moździerzowy, który upadnie parę metrów z boku lub tyłu tej konstrukcji..

Jednakże armata przy sprawnej załodze może osiągnąć szybkostrzelność dochodzącą nawet do 70 strz./min co zapewnia znaczą silę ognia groźną dla śmigłowców, piechoty, dronów czy pojazdów lekko opancerzonych na dystansie do maksymalnie 4 km.

Wybór amunicji obejmuje parę o rodzajów odłamkowo-burzącej ze smugaczem bądź detonowanej zbliżeniowo i przeciwpancerną, której pocisk ma być zdolny nawet przebić do około 100 mm stali pancernej na dystansie 1 km.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariawojna w Ukrainieimprowizacja
Wybrane dla Ciebie