Armia Iranu. Samoloty z USA i futurystyczne mistyfikacje
Jednym z następstw wojny w Ukrainie jest zbliżenie Rosji z krajami nieprzyjaznymi Zachodowi. Należy do nich Iran, którego siły zbrojne to wyjątkowa mieszanka archaicznego, zachodniego sprzętu, kupionego w czasach szacha i wytworów rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Jaką bronią dysponuje armia tego kraju?
06.08.2024 | aktual.: 06.08.2024 14:17
Iran stał się – pośrednio – uczestnikiem wojny w Ukrainie za sprawą dostarczanej Rosji amunicji, a przede wszystkim dronów z rodziny Shahed (Szahid). Tymczasem - jak poinformował izraelski minister spraw zagranicznych Israel Kac - Teheran zdecydował niedawno o ataku na Izrael.
Wracając do pomocy udzielanej przez ten kraj Rosji, w jej skład wchodzą konstrukcje o różnym poziomie technicznym, wielkości i przeznaczeniu. Iran produkuje zarówno amunicję krążącą, proste drony uderzeniowe, jak również duże drony klasy MALE, będące – jak Szahid 149 Gaza – odpowiednikiem amerykańskich maszyn MQ-9 Reaper.
Irańskie drony w rosyjskiej służbie
Irańska pomoc dla Rosji podczas wojny w Ukrainie obejmuje przede wszystkim proste drony uderzeniowe, jak Szahid 131 czy Szahid 136. Obie maszyny są napędzane silnikiem tłokowym, mają śmigło pchające i skrzydła w układzie delta.
Zobacz także: Czy to sprzęt NATO, czy rosyjski?
Mniejszy Szahid 131 ma 2,2 m rozpiętości i waży 185 kg, z czego ok. 15 przypada na głowicę bojową. Zasięg tej maszyny wynosi 900 km. Większy – Szahid 136 – ma 2,5 m rozpiętości, waży ok. 200 kg i przenosi do 20 kg ładunku wybuchowego na dystans do 1500 km. Oba drony charakteryzują się niską prędkością lotu (ok. 185 km/h), co ułatwia ich zwalczanie.
Rosjanie produkują je (według części źródeł to tylko montaż z irańskich części) w zakładach Jełabuga w Tatarstanie jako Gierań-1 i Gierań-2. Znacznie większe możliwości oferuje dron Szahid 238, którego rosyjski wariant nosi nazwę M 237. To maszyna napędzana silnikiem odrzutowym, która – według źródeł ukraińskich – ma zasięg nawet 2 tys. km i przenosi głowicę o masie 50 kg.
Dron charakteryzuje się znacznie bardziej wyrafinowanym układem naprowadzania, może być pokryty warstwą absorbującą fale radarowe, a jego prędkość przelotowa sięga 600 km/h, co czyni go znacznie bardziej wymagającym celem. Choć Rosjanie prezentowali już publicznie swoją wersję tej konstrukcji, nie ma potwierdzenia, że zdołali uruchomić jej masową produkcję.
Z powodu powszechnego użycia w czasie wojny w Ukrainie, a także dotychczasowej specyfiki ostatnich konfliktów na Bliskim Wschodzie, wizytówką irańskiej zbrojeniówki stały się różnego rodzaju drony. Możliwości irańskiego przemysłu na tym się jednak nie kończą.
Zachodnia broń z czasów szacha Pahlawiego
Uzbrojenie irańskiej armii to prawdziwa mozaika sprzętu. Wynika to z faktu, że przed rewolucją islamską Iran – postrzegany wówczas przez Zachód jako bliski i cenny sojusznik – kupował w Europie i Stanach Zjednoczonych znaczne ilości broni.
Choć ze względu na polityczny i religijny przewrót w 1979 r. nie wszystkie zamówienia zostały zrealizowane, to właśnie z tamtych czasów pochodzi część wyposażenia tamtejszej armii.
Teheran kupił w Wielkiej Brytanii ok. tysiąc czołgów Chieftain (zmodernizowanych następnie lokalnie jako Mobarez) i ok. 300 pojazdów opancerzonych FV101, a także systemy przeciwlotnicze Rapier. Ze Stanów Zjednoczonych pozyskał natomiast setki czołgów M60, transportery M113 czy wyrzutnie przeciwlotnicze MIM-23 Hawk.
Ostatni użytkownik F-14
Prawdopodobnie najważniejszym wzmocnieniem irańskiego potencjału stały się jednak amerykańskie samoloty. Sztandarowym przykładem są tu myśliwce F-14 Tomcat, których Iran – po wycofaniu tego sprzętu przez marynarkę Stanów Zjednoczonych – jest obecnie jedynym użytkownikiem. Szach Mohammad Reza Pahlawi zamówił aż 80 tych dużych, dwusilnikowych maszyn o zmiennej geometrii skrzydeł i z zaawansowaną – jak na lata 70. – awioniką.
Choć od czasu dostarczenia tych maszyn minęło już blisko pół wieku, irańskie Tomcaty wciąż budzą respekt z uwagi na ich wyjątkowe uzbrojenie – pociski powietrze-powietrze AIM-54A Phoenix o zasięgu ponad 180 km. Choć nie wiadomo, ile Tomcatów pozostało zdolnych do lotu i w jakim stanie są pociski Phoenix, stanowią one siłę, która wciąż liczy się na Bliskim Wschodzie, a zarazem niepokoi Pentagon.
To właśnie z uwagi na irańskie F-14 proces złomowania amerykańskich Tomcatów został objęty specjalnym nadzorem, aby uniemożliwić wyciek jakichkolwiek części czy materiałów eksploatacyjnych, które mogłyby zostać wykorzystane przez Teheran.
W służbie pozostaje także część spośród zamówionych przez szacha 200 samolotów F-4 Phantom i 300 lekkich myśliwców F-5. Na ich bazie irański przemysł lotniczy zbudował własną, unowocześnioną wersję o nazwie HESA Saeqeh 2, z udoskonaloną awioniką, nowym radarem i – według źródeł irańskich - integracją z nowoczesnymi typami uzbrojenia.
Z czasów szacha pochodzą także użytkowane przez armię Iranu śmigłowce uderzeniowe Bell AH-1 Cobra, a także zbudowane na ich podstawie, dzięki inżynierii wstecznej, warianty Panha i Toufan 2. Azjatycki kraj eksploatuje także m.in. śmigłowce Bell 212 – to właśnie w katastrofie maszyny tego typu zginął w maju 2024 r. prezydent Iranu Ebrahim Raisi.
Czołgi "z klocków"
Unowocześniane są także stare amerykańskie czołgi, a z dostępnych elementów irański przemysł buduje "własne" pojazdy. Prawdopodobnie najciekawszym z nich jest czołg Zulfiqar (i jego wersje rozwojowe), będący osobliwym połączeniem starego amerykańskiego podwozia z M60, irańskiej wieży i rosyjskiego uzbrojenia w postaci armaty 2A46 używanej m.in. w czołgach T-72.
Innym przykładem irańskiego czołgu – tym razem – według Teheranu, zbudowanego całkowicie własnymi siłami, jest Karar, wizualnie podobny do rosyjskiego T-90.
Iran eksploatuje także znaczne ilości starszej, amerykańskiej artylerii, jak samobieżne haubice M107 (kaliber 175 mm), M109 (155 mm) czy M110 (210 mm). Armia ma także do dyspozycji systemy produkcji radzieckiej/rosyjskiej, własne haubice z rodziny Raad czy artylerię importowaną z Korei Północnej.
Perskie mistyfikacje
Poza bronią, której istnienie w użytecznej postaci zostało potwierdzone, co pewien czas Iran zadziwia świat sprzętem, będącym – najprawdopodobniej – jedynie modelem lub makietą. Przykładem jest m.in. irański "samolot stealth" Qaher-313 przedstawiany przez Teheran jako maszyna 5. generacji.
Choć Qaher-313 był wielokrotnie prezentowany, zdaniem ekspertów jest to oczywista mistyfikacja, z kabiną zbyt ciasną dla człowieka o standardowych rozmiarach, bez miejsca na radiolokator czy typowe dla podobnych maszyn luki eksploatacyjne, pozwalające na dostęp do różnych instalacji samolotu.
W podobny sposób pokazywane są "nowe" czołgi będące w praktyce brytyjskimi Chieftainami z dołożonym, efektownie wyglądającym pancerzem czy okręty, których kluczowym atutem wydaje się futurystyczny wygląd, jak przekazane Korpusowi Strażników Rewolucji Islamskiej korwety Abu Mahdi czy Szahid Solejmani.
Pociski balistyczne - as w rękawie Teheranu
Całkowicie realne są za to irańskie pociski balistyczne. Polisą bezpieczeństwa Teheranu, a zarazem solą w oku sąsiadów i Zachodu, są bowiem intensywnie rozwijane przez ten kraj zdolności rakietowe.
Efektem tych prac jest m.in. rodzina pocisków balistycznych Shahab czy pocisk Ghadr-110, uznawany za potencjalnego nosiciela irańskiej głowicy jądrowej. Obecnie Iran dysponuje już pociskami balistycznymi klasy IRBM (pośredniego zasięgu), czyli o zasięgu 4-5 tys. km i pracuje nad bronią międzykontynentalną.
Pochodną rozwoju sił rakietowych są zdolności kosmiczne. Choć wiele startów kończy się niepowodzeniem, Teheran może pochwalić się samodzielnym wynoszeniem ładunków na orbitę.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski