Bayraktar TB2 dla Polski. Cudowna broń czy latający złom?

Do Polski dotarła ostatnia transza kupionych w 2021 r. dronów Bayraktar TB2. Turecki sprzęt – za sprawą doniesień z Ukrainy - przeszedł w oczach opinii publicznej długą drogę: od niezrównanego pogromcy Rosjan po broń o marginalnym znaczeniu, o której użytkownicy już nie wspominają. Jakie są faktyczne możliwości tego sprzętu?

Dron Bayraktar TB2
Dron Bayraktar TB2
Źródło zdjęć: © Anadolu Agency via Getty Images | Anadolu Agency
Łukasz Michalik

19.05.2024 | aktual.: 19.05.2024 14:57

Tureckie drony zdobyły sławę na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, stając się symbolem walki z najeźdźcą. Wysoka skuteczność tej broni zaowocowała m.in. powstaniem piosenek na jej cześć.

W 2021 r. Polska zdecydowała się na zakup tureckich dronów Bayraktar TB2. Pozyskanie sprzętu nastąpiło w trybie pilnej potrzeby operacyjnej – bez przetargu, testów i sprawdzania, czy możliwości drona faktycznie odpowiadają potrzebom i oczekiwaniom polskiego wojska.

Opiewający na 270 mln dolarów kontrakt zakładał pozyskanie 24 bezzałogowców, 12 stacji kontroli, pakietu logistycznego i szkoleniowego, amunicji w postaci pocisków MAM-L i MAM–C i pocisków szkoleniowych, a także transfer technologii, umożliwiający serwisowanie sprzętu w Polsce. Dotyczy on m.in. remontów silników, sensorów czy stacji kontroli.

Pierwsze Bayraktary trafiły do Polski w październiku 2022 r., co było szeroko komentowane przez media i nagłaśniane przez sam MON.

W maju 2024 r. do Polski trafiła ostatnia transza sprzętu, czyli sześć bezzałogowców i trzy stacje kontroli, co jednak – poza kilkoma zdawkowymi komunikatami – nie wywołało większego zainteresowania. Skąd ta radykalna zmiana w podejściu do Bayraktarów?

Dron Bayraktar TB2

Bayraktar TB2 to bezzałogowiec opracowany przez turecką firmę Baykar Makina. Budowa przez Turcję własnego sprzętu tej klasy – w sytuacji gdy uznano, że jest potrzebny – była koniecznością wobec braku możliwości zakupu odpowiednich dronów w Izraelu lub Stanach Zjednoczonych.

Bayraktar TB2 to dron klasy MALE (Medium-Altitude Long-Endurance), czyli charakteryzujący się średnim pułapem i dużą długotrwałością lotu. Przekłada się to na zdolność do lotu na wysokości 5,5 km i możliwość przebywania w powietrzu nawet do 27 godzin.

Dron ma 12 m rozpiętości, 6,5 m długości i waży ok. 650 kg. Napęd zapewnia mu tłokowy silnik Rotax 912 iS pozwalający na rozpędzenie maszyny do 220 km/h. Prędkość przelotowa jest znacznie mniejsza – podczas patrolu Bayraktar TB2 osiąga ok. 130 km/h.

Kluczowym atutem drona jest stabilizowana głowica optoelektroniczna Wescam CMX-15D zawierająca m.in. kamerę termowizyjną, zmiennoogniskową kamerę o wysokiej rozdzielczości obrazu, kamerę przeznaczoną do działania w warunkach słabego oświetlenia oraz laserowy dalmierz i wskaźnik celów.

Dron może także zabrać niewielki zestaw uzbrojenia – ok. 55 kg, a przy ograniczeniu zapasu paliwa teoretycznie do 150 kg pod skrzydłami (na tyle pozwala wytrzymałość konstrukcji). W praktyce są to naprowadzane laserem 22-kg pociski MAM-L o zasięgu do 16 km i 6,5-kg bomby szybujące MAM-C o zasięgu 8 km.

Warto podkreślić, że Turcja prowadzi prace nad kolejnymi wzorami uzbrojenia, które może być przenoszone przez ten model drona. Na liście znajdują się m.in. pociski przeznaczone do zwalczania innych dronów, a nawet samolotów.

Legenda Bayraktara

W 2021 r., gdy Polska zamawiała ten sprzęt, tureckie drony nie były powszechnie znaną bronią, choć miały za sobą bardzo udany debiut bojowy. Podczas walk pomiędzy Azerbejdżanem i Armenią w Górskim Karabachu Bayraktary – a także inne bezzałogowce – zapisały na swoim koncie liczne sukcesy w walce z armeńskim sprzętem wojskowym.

Prawdziwa eksplozja popularności Bayraktara TB2 nastąpiła jednak na krótko po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Świat obiegły wówczas efektowne filmy pokazujące ataki tych dronów na rosyjskie kolumny. Łupem Bayraktarów padały czołgi, różne pojazdy, a nawet systemy przeciwlotnicze, a legendę "zabójcy czołgów" podsycały utrzymane w radosnym tonie ukraińskie filmy czy piosenki.

Bayraktar wdarł się szturmem do powszechnej świadomości jako skuteczna broń zdolna do gromienia najbardziej zaawansowanego sprzętu Rosjan. Obraz ten był przez pewien czas starannie podtrzymywany przez ukraińską propagandę.

Problem w tym, że kilka tygodni po rosyjskim ataku filmy z ataków Bayraktarów się skończyły. Pojawiały się następnie falami – co kilka miesięcy strona ukraińska publikowała materiały wideo pokazujące sukces Bayraktara, po czym następowała długa, medialna cisza. Co było jej powodem?

Wytłumaczenie było prozaiczne: Ukraina w krótkim czasie straciła wszystkie swoje drony, a kolejne filmy pojawiały się, gdy wraz z kolejną dostawą sprzętu z Turcji udało się zarejestrować jakikolwiek sukces. Dobitnie skomentował to Serhij Paszynski, dyrektor Stowarzyszenia Producentów Uzbrojenia i Sprzętu Wojskowego Ukrainy:


Bayraktary TB2 mają więcej wspólnego z public relations i korupcją niż ze skutecznością bojową. Są bezsilne w konfrontacji z systemami obrony przeciwlotniczej, Rosjanie postrącali je wszystkie w pierwszym tygodniu.

Serhij PaszynskiStowarzyszenie Producentów Uzbrojenia i Sprzętu Wojskowego Ukrainy

Opinię tę potwierdził pułkownik Wołodymir Waliuch z Głównego Zarządu Wywiadu Ukrainy. Oficer podkreślił, że duże drony "mają trudności" w strefach nasyconych bronią przeciwlotniczą i systemami WRE, co wymusiło zmianę sposobu ich wykorzystania.

W sytuacji, gdy Rosjanie zamiast – jak na początku inwazji – atakować nieosłoniętymi kolumnami zaczęli prowadzić regularną wojnę, rozwinęli obronę przeciwlotniczą i systemy WRE, Bayraktary przestały mieć znaczenie jako broń ofensywna. Czy oznacza to, że zakup przez Polskę tego sprzętu był błędem?

Przeznaczenie dronów Bayraktar TB2

Nic bardziej mylnego. Bayraktar TB2 to bardzo dobry sprzęt – o ile jest używany zgodnie z przeznaczeniem. Nie są nim misje uderzeniowe. Owszem – dron może przenosić uzbrojenie, a udanym testem ataku na cel naziemny chwalił się nawet polski MON.

Użycie Bayraktara TB2 do atakowania celów naziemnych ma jednak zastosowanie raczej w przypadku konfliktów asymetrycznych, gdy przeciwnik nie dysponuje nowoczesną obroną przeciwlotniczą albo w szczególnych okolicznościach, jakie występowały w początkowej fazie rosyjskiego ataku na Ukrainę.

Bayraktar TB2 powstał przede wszystkim jako maszyna rozpoznawcza. Dron klasy MALE ma godzinami "wisieć" nad jakimś obszarem, z odległości nawet 30 km wykrywać cele i przekazywać informacje o ich położeniu własnemu lotnictwu czy artylerii, bez wchodzenia w pole rażenia systemów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu.

Pośrednio potwierdzają to sami Ukraińcy, montując w zachowanych Bayraktarach nie lepszą broń, ale jeszcze doskonalsze głowice obserwacyjne MX-20.

W przypadku Polski, która skokowo zwiększa możliwości własnej artylerii – zarówno lufowej, jak i rakietowej – ma to szczególne znaczenie. Zasięg Krabów, haubic K9 czy wyrzutni Homar-K i Homar-A nie będzie miał znaczenia, gdy będzie brakować informacji, do czego należy strzelać. Aby zniszczyć cel, trzeba go najpierw wykryć i rozpoznać. Właśnie do tego Polska potrzebuje dronów takich, jak dostarczone niedawno Bayraktary.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie