Polisa ajatollahów. Iran to rakietowa potęga, ma nawet siły kosmiczne
Iran od ponad dekady z powodzeniem rozwija technologię rakietową. Dotyczy to nie tylko najprostszych pocisków krótkiego zasięgu, ale także broni zdolnej już teraz razić cele w Europie i Azji, która wywołuje poważny niepokój w Izraelu i Stanach Zjednoczonych. Z tego powodu deklarowana przez Teheran pomoc wojskowa dla Rosji może okazać się dla Kremla bardzo cennym wsparciem. Jakimi rakietami dysponuje Iran?
Iran od czasów rewolucji islamskiej ma utrudniony dostęp do zachodniej technologii. Z tego powodu jego sprzęt wojskowy to dość niezwykłe połączenie starego, pamiętającego lata 70. uzbrojenia z Zachodu, broni o sowieckim rodowodzie, a także nowych konstrukcji, opracowanych siłami własnego przemysłu, często z wykorzystaniem inżynierii wstecznej.
O ile siły lądowe czy lotnictwo Iranu trudno uznać za nowoczesne, to istnieją kategorie sprzętu, w których Teheran – nie szczędząc środków i determinacji – plasuje się w światowej czołówce.
Iran produkuje bardzo szeroką gamę dronów o różnym przeznaczeniu (jak używana w terrorystycznych atakach na ukraińskie miasta amunicja krążąca Shahed-136), rozwija marynarkę, w tym miniaturowe okręty podwodne, a także – we współpracy z Koreą Północną – rozbudowuje siły rakietowe. Postępy Teheranu w tej dziedzinie plasują go wśród najbardziej rozwiniętych producentów rakiet na świecie.
Pomoc Teheranu dla Moskwy
Napaść na Ukrainę obnażyła rosyjskie słabości: nie dość, że ich pociski kierowane okazują się bardzo zawodne, to Rosja nie jest w stanie produkować ich samodzielnie. Potrzebuje ona zachodnich podzespołów, do których utraciła dostęp z powodu sankcji.
Do tego, zdaniem wielu analityków czy źródeł ukraińskich, Putin jest bliski wyczerpania rosyjskich zasobów pocisków ziemia-ziemia. Nawet, jeśli uznamy ukraińskie szacunki za przesadnie optymistyczne, datowanie części, widocznych w szczątkach rosyjskich rakiet wskazuje, że w magazynach Putina widać już dno.
W użyciu są pociski zbudowane z części pochodzących 2019 roku (a zatem same pociski powstały później). To ważna informacja, bo powszechną praktyką jest zużywanie w pierwszej kolejności broni najstarszych, o najkrótszych resursach, wyprodukowanej wiele lat wcześniej. W takiej sytuacji irańskie wsparcie dla Rosji może okazać się bardzo istotną pomocą.
Irańskie pociski rakietowe
Zdaniem źródeł w amerykańskim wywiadzie, na które powołuje się "The Washington Post", Teheran jest gotów wspomóc rosyjskiego dyktatora pociskami balistycznymi Fateh-110 o zasięgu ok. 300 km i pociskami Zolfaghar, mogącymi razić cele odległe o 700 km. Na tym jednak możliwości Persów się nie kończą.
Budowana jest m.in. wersja rozwojowa pocisku Fateh-110 – rakieta Raad-500. Ma ona 10 metrów długości, masę szacowaną na 1750 kg i rozwija prędkość Mach 8, zapewniając przy tym zasięg rzędu 500 km.
Na pocisku Fateh-110 bazuje także inny, irański pocisk - Ghadr-110 o zasięgu szacowanym na 2 tys. km. To dwustopniowa rakieta osiągającą prędkość Mach 9 i zapewniająca wysoką – jak na irańską technologię – celność. CEP (Circular Error Probable), czyli miara celności rakiet w postaci promienia okręgu, w który powinna trafić połowa wystrzelonych pocisków, wynosi w jej przypadku tylko 110 metrów.
Obawy Izraela i Stanów Zjednoczonych budzi pocisk Emad. Jego zasięg szacowany jest na 1750 km, a masa przenoszonego ładunku sięga 750 kg Tym, co budzi największe obawy, jest jednak przeprojektowana głowica bojowa.
Jej budowa umożliwia przenoszenia ładunków różnego rodzaju, w tym – jak twierdzą źródła amerykańskie – broni jądrowej, biologicznej czy chemicznej, a także ładunku wyzwalającego silny impuls elektromagnetyczny, uszkadzający na dużym obszarze nieekranowaną elektronikę.
Wśród irańskich rakiet wyróżnia się także testowany od 2006 roku pocisk Fajr-3. Jego zasięg (szacowany na 2 tys. km) i parametry techniczne pozostają nieznane.
Wiadomo jednak, że broń ta jest wyposażona w głowicą typu MIRV, czyli zawierającą wiele (w tym przypadku trzy) niezależnych subgłowic, które mogą atakować różne cele albo służyć jako wabik, odciągający uwagę obrony antybalistycznej od właściwej głowicy z ładunkiem bojowym.
Broń przetestowana w walce
Iran nie tylko opracowuje liczne modele pocisków o zasięgu setek czy tysięcy kilometrów, ale także testuje je w warunkach bojowych. Oferowane Rosji pociski Zolfaghar zostały już użyte w 2017 roku przeciwko Państwu Islamskiemu podczas operacji Lajlat al-Kadr.
Kolejnym sprawdzianem możliwości Teheranu był atak przeprowadzony na cele w północnym Iraku. 22 marca 2022 roku co najmniej sześć pocisków balistycznych uderzyło w nowobudowany, amerykański konsulat w mieście Irbil oraz irbilski port lotniczy, wykorzystywany przez Amerykanów w roli bazy.
Atakowi towarzyszyła obecność drona – prawdopodobnie była to irańska maszyna rozpoznawcza, dokumentująca przebieg i efekty uderzenia.
Choć amerykańskie źródła podkreślały, że ostrzał był niecelny i nikt w jego wyniku nie zginął, atak – prawdopodobnie z wykorzystaniem pocisków Fateh-110 – pokazuje zdolności Iranu do wykonywania uderzeń na cele położone daleko od własnych granic.
Rakiety każdego rodzaju
Dostawa taktycznych pocisków rakietowych to doraźna próba zaradzenia rosyjskim problemom. Irańskie ambicje są jednak znacznie większa, a Teheran - oskarżany także o prowadzenie własnego programu atomowego - ma w rękawie kilka asów, traktowanych jako polisa na wypadek amerykańskiego ataku.
Najpopularniejsza klasyfikacja rakiet balistycznych wyróżnia cztery główne kategorie:
- SRBM (Short Range Ballistic Missile) - krótkiego zasięgu: do 1000 km,
- MRBM (Medium Range Ballistic Missile) - średniego zasięgu: 1-3 tys. km,
- IRBM (Intermediate Range Ballistic Missile) - pośredniego zasięgu: 3-5,5 tys. km,
- ICBM (Intercontinental Ballistic Missile) – pociski międzykontynentalne: powyżej 5,5 tys. km.
W przypadku ICBM zdolności w tej kategorii są z reguły równoważne zdolnościom kosmicznym. Rakieta o takiej samej lub bardzo zbliżonej konstrukcji może równie dobrze wynieść ładunek na orbitę, jak i uderzyć w cel na innym kontynencie. Iran ma już takie zdolności.
Irański program kosmiczny
Po latach nieudanych negocjacji dotyczących współpracy – m.in. z Rosją - w 2009 roku miał miejsce pierwszy, udany start irańskiej rakiety kosmicznej. Rakieta Safir wyniosła wówczas na orbitę niewielkiego, ważącego 26 kg satelitę badawczego Omid. Ale to nie prosty satelita przykuł wówczas uwagę świata. Kluczowa była rakieta, która wyniosła go na orbitę Ziemi.
Safir to pocisk zbudowany w Iranie, ale o północnokoreańskich, a w zasadzie rosyjskich korzeniach. Persowie opracowali go częściowo samodzielnie, ale górny stopień rakiety powstał na bazie pocisku balistycznego Shahab 3, zaliczanego do klasy MRBM.
Shahab 3 to również perska konstrukcja, ale zbudowana dzięki technologii pozyskanej w ramach współpracy z Pjongjangiem, który w ramach rozwoju własnego programu rakietowego zbudował pocisk Nodong.
Nodong nie jest jednak w pełni dziełem północnokoreańskich inżynierów, ale lokalną, głęboką modyfikacją opracowanego w ZSRR pocisku 9K14, wchodzącego w skład systemu R-17 Elbrus, znanego powszechnie pod nazwą Scud (SS-1c Scud-B).
Rakieta Safir ma już następcę - jest nim jej wersja rozwojowa o nazwie Simorgh, zdolna do wynoszenia ładunków na orbitę 500 km - dwukrotnie wyżej od poprzednika.
Sabotaż testów rakietowych
Zdaniem Amerykanów technologia kosmiczna jest tylko zasłoną dymną, ukrywającą prace nad pociskami międzykontynentalnymi. Dlatego irański program kosmiczny od lat trapią bardzo poważne problemy.
Ich źródłem nie jest jednak (a przynajmniej nie tylko) niekompetencja irańskich inżynierów, ale ujawniony przez "New York Times" program CIA, którego zadaniem jest sabotowanie irańskich prac w tej dziedzinie.
Zainicjowane za prezydentury George’a Busha działania mają na celu zakłócenie łańcucha irańskich dostaw, a także dostarczanie Teheranowi wadliwych podzespołów (np. elementów z minimalnie zmienionym składem stopu metali). Efekty są spektakularne – zdaniem "NYT" w ciągu 11 lat 67 proc. irańskich prób rakietowych zakończyło się niepowodzeniem.
Mimo tego Iran jest jedynym – obok Izraela – państwem Bliskiego Wschodu, zdolnym do samodzielnego umieszczania ładunków na orbicie i, potencjalnie, atakowania celów odległych o tysiące kilometrów. Teheran konsekwentnie, z roku na rok zwiększa swoje możliwości w tym zakresie.
ZOBACZ TAKŻE: F-16 - wielozdaniowe myśliwce Polskich Sił Powietrznych
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski