Wojna zimą. Ukraina może liczyć na Zachód, a Rosjanom zostaje błaganie o onuce

Wojna w Ukrainie wkracza w trzeci rok zimy. Ukraińcy i Rosjanie ponownie będą musieli stawić czoła surowym warunkom na froncie. Ubiegłe zimy pokazały, że "generał mróz" nie staje po stronie Rosji i najzimniejsza pora roku bardziej sprzyja Ukraińcom. Wyjaśniamy, w jaki sposób zima wpływa na sprzęt i ruchy wojsk podczas współczesnej wojny.

Ukraińscy żołnierze w niemieckim umundurowaniu zimowym.
Ukraińscy żołnierze w niemieckim umundurowaniu zimowym.
Źródło zdjęć: © GETTY | Scott Peterson
Przemysław Juraszek

11.11.2024 14:38

Tegoroczna zima będzie najtrudniejszą dla obrońców ukraińskich miast, ponieważ ukraińska obrona przeciwlotnicza jest zauważalnie słabsza. Zapasy rakiet do poradzieckich systemów przeciwlotniczych już zostały wyczerpane, a dostarczona przez Zachód liczba systemów przeciwlotniczych zdolnych zestrzeliwać rosyjskie cele (w szczególności pociski balistyczne) jest zbyt niska w stosunku do potrzeb.

Rosjanie najpewniej będą bardzo intensywnie ostrzeliwać obiekty infrastruktury krytycznej (w postaci np. elektrowni lub elektrociepłowni) pociskami, które oszczędzali w minionych kilku miesiącach. Wszystko w celu złamania woli walki ukraińskiego społeczeństwa.

Trochę lepiej może wyglądać jednak sytuacja ukraińskich żołnierzy na froncie: trafia do nich pomoc od państw NATO w postaci generatorów czy zimowego oporządzenia wraz z umundurowaniem. Kraje takie jak Niemcy, Kanada, Szwecja czy Norwegia dostarczyły łącznie setki tysięcy (całokształt dostaw) zimowych kompletów, podczas gdy Rosjanie ponownie często błagają na Telegramie o ubrania zimowe.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dla przykładu: na początku listopada Niemcy zapowiedziały pakiet pomocy zimowej o wartości 217 mln euro, a parę tygodni wcześniej zimowy pakiet o wartości 44 mln euro ogłosiły państwa bałtyckie wraz z Norwegią. Do tego dochodzą też liczne zbiórki dla Ukrainy tworzone przez fundacje charytatywne.

Tymczasem w przypadku Rosjan zapewne powtórzą się sytuacje pokroju tej z 2023 r., kiedy to 30 proc. rannych żołnierzy w szpitalach w Gorłówce miało odmrożone kończyny. Rosjanie na pomoc międzynarodową mogą liczyć co najwyżej z Białorusi oraz Korei Północnej. Jest to istotne, ponieważ zapasy umundurowania zimowego w Rosji okazały się niewystarczające i już w 2023 r. nowe ubrania dla rosyjskich wojsk na skalę masową miała szyć Białoruś.

Bardzo ważne są ciepłe rękawiczki i skarpety chroniące wrażliwe na odmrożenia dłonie i stopy. W poprzednich dwóch latach rosyjscy żołnierze skarżyli się na brak takiego wyposażenia, a w mediach społecznościowych pokazywali korzystanie z prowizorycznych onuc (kawałków tkaniny używanych zamiast skarpet w butach z wysoką cholewką) pisząc, że w XXI w. muszą radzić sobie tak jak kiedyś ich dziadkowe.

Zanim przyjdzie mróz, koszmarem jest błoto

Zanim nadejdzie zima, obie strony muszą zmagać się z błotem, które praktycznie uniemożliwia ataki na niektórych kierunkach. Artyleria i broń przeciwpancerna strzegą stabilnych dróg, które są jedyną opcją do użycia ciężkiego sprzętu.

Jego użycie na bezdrożach często kończy się unieruchomieniem i o ile na tyłach możliwe jest np. wyciągnięcie czołgu inną maszyną, o tyle na głównej linii walk nie ma takiej możliwości. Ponadto takie warunki ujawniają wszystkie błędy w utrzymaniu sprzętu, przez co więcej czasu spędza on później na naprawach.

Mrozy: sprzęt działa gorzej, a wykrycie przeciwnika jest łatwiejsze

Kiedy mróz już nadejdzie, każdy sprzęt działa bardziej topornie lub zawodzi całkowicie. Elementy broni potrafią zamarznąć, a smary tracić swoje właściwości. Trudniejsze staje się maskowanie, żołnierze szczególnie narażeni są na wykrycie przez drony termowizyjne, takie jak polski FlyEye czy snajperów wyposażonych w termowizory.

W takich warunkach wyzwaniem staje się nawet budowa nowych fortyfikacji polowych bądź wykorzystanie haubicy holowanej, co widać na poniższych nagraniach z walk w zimie.

Ponadto każda próba ogrzania się np. za pomocą ogniska lub próba przyrządzenia posiłku nad otwartym ogniem może ściągnąć ostrzał artyleryjski przeciwnika lub nalot dronów z granatami (ze względu na stałą obecność dronów z termowizją w powietrzu). Z drugiej strony, zima sprawia też problemy pilotom dronów, ponieważ niskie temperatury negatywnie wpływają na działanie baterii litowo-jonowych.

Termowizja - kluczowa technologia

Termowizja, która jeszcze parę dekad temu była zarezerwowana wyłącznie dla pojazdów pokroju czołgów znacząco staniała i jest teraz powszechnie dostępna. Sprzęt, taki jak drony Anafi Thermal Parrot czy celowniki termowizyjne dla myśliwych pokroju Pulsar Thermion 2 XP50 PRO, umożliwia wykrycie człowieka nawet z odległości 1800 m.

Termowizory są bardzo trudne do oszukania, w przeciwieństwie do noktowizorów. Specjalne powłoki ograniczające odbicie światła w przypadku noktowizji nie zadziałają, ponieważ termowizory opierają się na różnicy temperaturowej obiektu względem otoczenia.

Człowiek jest łatwiejszy do wykrycia w niskich temperaturach niż przy dodatniej temperaturze. Uchronić się przed termowizją można tylko poprzez ukrycie własnej sygnatury cielnej względem otoczenia lub ustawienie przeszkody pomiędzy termowizorem a chronionym obiektem, co jest jednak niemal niemożliwe w ruchu. Pomocna okazuje się tutaj np. gęsta roślinność, której jednak w zimie już nie ma.

Maskowanie w stacjonarnych warunkach mogą zapewnić płachty Relv Eclipse lub podobne czy siatki maskujące typu Berberys, które rozciągane są nad okopami, namiotami czy pozycjami strzeleckimi. Przewiewność tych osłon jest kluczowa (muszą mieć temperaturę otoczenia), a żołnierze muszą unikać nadmiernego wydzielania ciepła generowanego na przykład przez agregaty Diesla lub kuchenki polowe Esbit.

Zamiast tego do podgrzewania posiłków w wielu siłach zbrojnych standardem stały się podgrzewacze chemiczne generujące ciepło wskutek reakcji chemicznej związków na bazie żelaza i magnezu. Aktywatorem reakcji jest woda, ale pojawiły się też nowe rozwiązania wykorzystujące w tej roli powietrze.

Termowizja ma jedną słabość: mgła i gęste chmury mogą osłabić jej skuteczność. Rosjanie często atakują o zmierzchu lub świcie, gdy temperatura czołgów jest zbliżona do otoczenia. Podejmują też działania modyfikujące układy wydechowe, by gazy spalinowe były wydalane tuż przy ziemi.

Techniki te są jednak prowizoryczne w porównaniu do nowoczesnych kamuflaży wielozakresowych dostępnych na niektórych czołgach. Ponadto nowe czołgi mają też na pokładzie dodatkowe źródła zasilania znane jako APU. Są to zwykle niewielkie generatory o mocy do 20 kW zużywające mniej paliwa i wytwarzające mniej ciepła od silnika głównego.

Znajdują się one na przykład w czołgach T-80, jak również w ukraińskich modyfikacjach T-72 AMT, amerykańskich M1A1 Abrams oraz w polskich PT-91 Twardy, które trafiły do Ukrainy.

Ukraina ma dużo lepszy dostęp do powyższych rozwiązań niż Rosjanie, co najpewniej odbije się na efektywności walczących i ponoszonych stratach. Podobnie jak miało to miejsce w poprzednich latach.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski