Ukraiński MiG‑29 podczas ataku. Przenosi unikatowe bomby

Ukraińskie lotnictwo wciąż przeprowadza operacje przeciwko Rosjanom, wykorzystując ostatnie samoloty w oczekiwaniu na dostawę obiecanych samolotów F-16. Z tego względu nagranie ukazujące moment zrzutu bomb kierowanych z modułami AASM Hammer przez samolot MiG-29 należy do rzadkości. Wyjaśniamy charakter manewru oraz unikatowość bomb kierowanych z Francji.

Ukraiński MiG-29 podczas zrzutu bary bomb kierowanych z modułami AASM Hammer na niskiej wysokości.
Ukraiński MiG-29 podczas zrzutu bary bomb kierowanych z modułami AASM Hammer na niskiej wysokości.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | 𝔗𝔥𝔢 𝔇𝔢𝔞𝔡 𝔇𝔦𝔰𝔱𝔯𝔦𝔠𝔱
Przemysław Juraszek

28.06.2024 | aktual.: 28.06.2024 18:26

Ukraińskie lotnictwo przed wojna opierało się głownie na samolotach MiG-29, Su-27, uderzeniowych Su-24 oraz szturmowych Su-25. Teraz lata już tylko niewielki skrawek przedwojennego potencjału utrzymywany ogromnym wysiłkiem.

Z tego względu naloty na pozycje Rosjan są wykonywane tylko w przypadku naprawdę wartościowych obiektów lub bardzo trudnej sytuacji jednostek lądowych. Najprawdopodobniej z takim przykładem mamy do czynienia poniżej, gdzie widać lecącego na niskim pułapie MiG-a, który tuż przed zrzutem pary bomb gwałtownie się wznosi. Taki manewr ma na celu zwiększenie zasięgu bomb, które po zrzuceniu wznoszą się przez chwilę po czym spadają na cel.

MiG-29 i bomby AASM Hammer

Ukraińskie MiG-i poza ich pierwotnymi zadaniami w postaci np. polowania na samoloty i śmigłowce przeciwnika są także wykorzystywane w charakterze łowców radarów obrony przeciwlotniczej bądź maszyn uderzeniowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Do atakowania Rosjan są wykorzystywane np. bomby kierowane JDAM-ER, ale dużo lepszym i bezpieczniejszym narzędziem są wyjątkowe francuskie bomby AASM Hammer. Umożliwiają one w przeciwieństwie do zwykłych bomb szybujących zrzucenie na bardzo niskim pułapie oferując przy tym znaczny zasięg.

W przypadku bomb szybujących JDAM-ER wyposażonych w rozkładane skrzydła bądź ich rosyjskich kopii FAB z modułami UMPK możliwe jest rażenie celów na dystansie nawet 70 kilometrów, ale bomba musi zostać zrzucona na wysokim pułapie np. 10 km bądź większym. Oznacza to narażenie samolotu je przenoszącego na systemy przeciwlotnicze średniego zasięgu pokroju np. S-300 o zasięgu ponad 100 km.

Rozwiązaniem tego problemu jest lot na małej wysokości, gdzie zasięg wykrywania w praktyce każdego radaru naziemnego jest ograniczony do ok. 40 km. Jednakże równocześnie maleje zasięg bomb szybujących, ponieważ te nie mają jak szybować.

Cenna broń z Paryża

Rozwiązanie tego problemu znalazła Francja, która w swoich modułach AASM Hammer, których nazwa jest skrótem od Armement Air-Sol Modulaire, Highly Agile Modular Munition Extended Range zastosowała silnik rakietowy zapewniający bombie napęd. Dzięki niemu zasięg przy zrzuceniu z niskiego pułapu bomby kierowanej ma wedle producenta wynosić 15 kilometrów, co wykracza poza możliwości rosyjskich systemów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu, takich jak Pancyr-S1.

Z kolei w przypadku systemów np. S-300 samolot przenoszący bomby z modułami AASM Hammer podczas wznoszenia jest widoczny na radarze przeciwnika bardzo krótko, co nie daje obsłudze dużo czasu na reakcję.

Jeśli połączymy to z faktem, że francuskie bomby umożliwiają trafienie celu z dokładnością do 1 metra oraz nadają się do zwalczania nawet ruchomych obiektów, to otrzymujemy potężną broń. Co ważne, sprawdzają się one (przy zastosowaniu odpowiednich głowic naprowadzających) nawet przy oddziaływaniu rosyjskich systemów walki elektronicznej, z którymi zwykłe bomby JDAM mają problem.

W efekcie powstało idealne narzędzie do atakowania np. punktów dowodzenia czy bardzo silnych fortyfikacji. Ukraińcy jak dotąd korzystają głównie z najlżejszych wersji 250-kilogramowych, które bez problemu mogą być przenoszone przez samoloty myśliwskie.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski