Kilkaset potężnych bomb trafi do Ukrainy. Są lepsze od amerykańskich JDAM
Do Ukrainy trafia masa różnego uzbrojenia, z czego większość to sprzęt pamiętający wcześniejsze lub późniejsze czasy zimnej wojny, ale są też i najnowocześniejsze ciekawostki. Właśnie to tej drugiej kategorii nalezą bomby kierowane AASM Hammer. Wyjaśniamy, czym są i jakie mają osiągi.
22.01.2024 | aktual.: 23.01.2024 21:52
Ukraina już od dłuższego czasu wykorzystuje bomby JDAM w wersji zwykłej bądź ER, które jednak okazały się podatne na rosyjskie systemy walki elektronicznej zmniejszające precyzję ich trafienia z paru do 30-40 metrów. Nie ma to ogromnego wpływu w przypadku tych bomb ze względu na ich siłę rażenia na otwartym terenie, ale inaczej wygląda kwestia np. bunkrów. Ponadto te bomby nie nadają się do zwalczania celów ruchomych.
Z tym problemu nie będą mieć nowoczesne bomby kierowane AASM Hammer jeśli będą wyposażone w odpowiednie głowice naprowadzające. Francja zamierza Ukrainie dostarczyć 600 bomb w 2024 r. w partiach po 50 sztuk miesięcznie.
Bomby AASM Hammer — unikatowe rozwiązanie z Europy
Francuzi mają wieloletnią tendencję projektowania pewnych rzeczy inaczej od swojej konkurencji, co dobrze widać w sektorze obronnym, gdzie wiele systemów uzbrojenia ma cechy niespotykane w sprzęcie amerykańskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednym z takich ciekawych przypadków są zaprojektowane przez grupę Safran moduły AASM Hammer, których nazwa pochodzi od (Armement Air-Sol Modulaire) i (Highly Agile Modular Munition Extended Range).
Konstrukcyjnie są to moduły przystosowane do zastosowania w standardowych bombach Mk 82/83/84 o masie kolejno 225 kg, 450 kg i 900 kg, ale tutaj w przeciwieństwie do JDAM-ER sekcja ogonowa poza rozkładanymi skrzydłami zawiera też silnik rakietowy.
Sprawia on, że bombę można odpalić nawet podczas lotu na niskiej wysokości, a ta będzie dysponować zasięgiem aż 15 km. Pozwala to na przeprowadzenie ataku lotniczego na kluczowe cele z wykorzystaniem horyzontu radiolokacyjnego chroniącego przed naziemnymi radarami systemów przeciwlotniczych średniego zasięgu i zarazem z bezpiecznej odległości od systemów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu pokroju Pancyra-S1.
Z kolei w przypadku odpalenia z dużej wysokości to zasięg wynosi ponad 70 km, podobnie jak jest to w przypadku JDAM-ER bądź ich rosyjskich klonów. Takie możliwości pozwalają użytkownikowi AASM Hammer na dobranie odpowiedniej taktyki w zależności od warunków, czego nie można powiedzieć o konkurentach.
Duże różnice zachodzą też w sekcji zawierającej głowicę naprowadzającą, której są aż trzy rodzaje. Podstawowy wariant to klasyczna, najtańsza kombinacja nawigacji inercyjnej i satelitarnej z precyzją paru metrów, ale ciekawsze są dwie następne umożliwiające trafienie celu z dokładnością do 1 metra.
Jedna z nich dodatkowo zawiera sensor podczerwieni widzący termiczny obraz celu, a drugi zawiera głowicę naprowadzaną laserem. Obydwie umożliwiają trafienie nawet ruchomego celu, chociaż w drugim przypadku potrzeba obserwatora lub drona oświetlającego cel wiązką lasera.
Aktualnie produkowane są warianty 250 kg i 1000 kg i to te najpewniej trafią do Ukrainy, ale w planach jest też 500-kilogramowy egzemplarz. Niewiadomą pozostaje też kwestia wykorzystywania tych bomb przez Ukraińców, ponieważ mogą to być polowo przystosowane do nich przenoszenia maszyny poradzieckie, jak to ma miejsce obecnie z JDAM, możliwe też, że niedługo Ukraińcy otrzymają jakąś liczbę samolotów Mirage 2000, o których plotki krążą od miesięcy.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski