Rosja sięga po antyki. 40 proc. tej broni nie nadaje się do walki

W obliczu niepowodzeń na froncie Rosjanie postanowili stworzyć nowe jednostki wojskowe, które zostaną wyposażone w poradziecki sprzęt z magazynów. Według szacunków wywiadu wojskowego Ukrainy, 40 proc. tej broni nie jest gotowe do walki. Wyjaśniamy, po jaki sprzęt mogą sięgnąć Rosjanie.

2S7 Pion; zdjęcie ilustracyjne
2S7 Pion; zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Ministerstwo Obrony Narodowej
Adam Gaafar

05.09.2022 | aktual.: 05.09.2022 16:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Według Army Inform, agencji prasowej resortu obrony w Kijowie, Rosjanie planują sformować nowy korpus, co może potrwać do końca listopada. Decyzja ta jest podyktowana najpewniej faktem, że armia Putina zaczęła borykać się z brakami kadrowymi.

"Wyszkolenie specjalisty trwa trzy-cztery miesiące. Problemem są również sprzęt i broń. Cały najnowszy sprzęt znajdował się w arsenale tych grup batalionowo-taktycznych, które wkroczyły na nasze terytorium w lutym i marcu. Teraz widzimy, że wszystkie formowane jednostki są wyposażone w broń w stylu sowieckim, która jest usuwana z baz magazynowych (…). Według naszych szacunków 40 proc. sprzętu wojskowego nie jest gotowe do walki" – mówi przedstawiciel wywiadu wojskowego Ukrainy Wadym Skibitskij. O jakim sprzęcie mowa?

Artyleryjski relikt Rosjan

Niedawno pisaliśmy na naszych łamach, że Rosjanie mogą mieć m.in. problemy z artylerią lufową. Może świadczyć o tym fakt, że w ostatnim czasie zauważono transport kolejowy reliktów z lat 70. Chodzi o stare działa 2S7 Pion, które opuściły 94. arsenał ulokowany w pobliżu Omska.

Dotychczas Rosjanie wykorzystywali na froncie zmodernizowane działa 2S7M Małka, których mieli posiadać ok. 60 sztuk. Wraz z dostawą do Ukrainy nowoczesnych systemów artyleryjskich w natowskim kalibrze 155 mm  (m.in. niemieckich PzH 2000, polskich AHS Krab i francuskich CAESAR-ów) znacząco wzrosła jednak liczba udokumentowanych zniszczeń rosyjskiej artylerii.

Wiele wskazuje na to, że ze względu na braki sprzętowe armia agresora zaczęła sięgać po 260 starszych dział 2S7 Pion, które znajdowały się w składach jako rezerwa. Jest to broń opracowana w ZSRR, która opiera się na osadzeniu ogromnego działa kal. 203 mm na podwoziu czołgu T-80

Konstrukcja jest w stanie niszczyć cele z odległości do 55 km. Pociski mają masę ponad 100 kg, ale ze względu na gabaryty tego działa jego szybkostrzelność wynosi zaledwie 1,5 strz./min. (dla porównania, w AHS Krab wartość ta wynosi 6 strz./min.). Zapas amunicji na działo wynosi zaledwie cztery sztuki, a do obsługi 2S7 Pion potrzeba aż 14 osób.

Antyczne czołgi na froncie

Rosjanie coraz częściej sięgają też po antyczne pojazdy pokroju radzieckich czołgów podstawowych T-62. W przeciwieństwie do nowszych konstrukcji, do ich obsługi potrzeba nie trzech, ale czterech osób. Czołgi te są praktycznie bez szans w starciu z dronami, modernizowanymi pojazdami T-72, a nawet starszą ręczną bronią przeciwpancerną (np. RPG-7).

T-62 są w zasadzie głęboką modernizacją T-55. Ich produkcja rozpoczęła się w 1961 r., a modernizacja polegała głównie na zastosowaniu większej, gładkolufowej armaty kal. 115 mm. W wariancie T-62MW zastosowano dodatkowo kostki ERA Kontakt-1, które chronią przed starszymi typami broni przeciwpancernej.

Jak zauważa jednak Przemysław Juraszek, kostki są w stanie przeciwstawić się środkom przeciwpancernym ze zwykłą głowicą kumulacyjną, ale "wszystko inne, wykorzystujące tandemową głowicę, pokona ten pancerz bez najmniejszych problemów".

Ponadto Rosjanie - o czym już pisaliśmy niejednokrotnie - próbują wzmacniać swoje czołgi słynnymi klatkami. Poza kuriozalnym efektem wizualnym i złudnym poczuciem bezpieczeństwa, wystawiają one czołgistów na masę problemów. Co więcej, wystarczy jedno celne trafienie w okolicy karuzeli automatu ładowania, aby wywołać potężną eksplozję w starszych modelach T-72, a nawet w nowszych T-90M.

Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski

newsmilitariatechnologia wojskowa