Polski system SKYctrl w Ukrainie. Oto jak sobie radzi sobie na froncie
Dużo polskich systemów SKYctrl trafiło do Ukrainy, gdzie po wzbogaceniu w kinetyczne środki bojowe doskonale sprawdziły się w obronie przed rosyjskimi dronami. Przedstawiamy kulisy obecności producenta systemów SKYctrl - firmy Advanced Protection Systems SA. - w Ukrainie.
Wojna za naszą wschodnią granicą bardzo szybko pokazała, że defensywa antydronowa stała się jednym z kluczowych aspektów obrony zarówno regionu przyfrontowego, jak i głębi terytorium, zwłaszcza takiego z infrastrukturą krytyczną. Rosjanie potrafią jednorazowo odpalić w kierunku Ukrainy nawet około tysiąca dronów, które mimo swej prymitywności stanowią ważne tło dla bardziej zaawansowanych pocisków manewrujących lub balistycznych.
Z tego właśnie względu potrzebne są tanie środki zwalczania dronów. Lotnictwo i obrona przeciwlotnicza musi zająć się trudniejszymi celami. Tu z pomocą przychodzą polskie zestawy SKYctrl oraz radary FIELDctrl MIMO, z których Ukraińcy są bardzo zadowoleni.
System SKYctrl w Ukrainie i wnioski z frontu
Niestety, współzałożyciel i dyrektor ds. operacyjnych w APS dr Radosław Piesiewicz nie mógł ujawnić, ile zestawów trafiło do Ukrainy, ale liczba dostarczonych egzemplarzy ma być znacznie wyższa niż kilkadziesiąt sztuk. Od ponad dwóch lat w Ukrainie przebywają wysłannicy firmy APS, którzy przy okazji szkolenia użytkowników obserwują, jak Ukraińcy radzą sobie z dronami. "Jest to unikatowa wiedza, która wskazuje nam kierunek, co warto poprawić, aby operator systemu był przez nasz sprzęt odpowiednio wspierany" — wspomniał dr Piesiewicz.
"Mamy tam zawarte kontrakty i w zasadzie co miesiąc do Ukrainy trafia dostawa sprzętu, ponieważ ten jest stosowany na szeroką skalę. Ukraińcy szczególnie preferują nasze radary, które nie tylko są zdolne wykrywać Shahedy z dużej odległości, ale także bardzo precyzyjnie określają wysokość lotu danego celu. Jest to niezmiernie ważne, aby skutecznie naprowadzić inne efektory. Jeśli znamy tylko azymut celu, a nie wysokość, to operator np. kontrdrona, nie będzie go w stanie nakierować tak, aby zadanie naprowadzania przejęła kamera."
"Mamy bardzo wiele nagrań przedstawiających zwalczanie wielu celów jednocześnie oraz taktyki ataków stosowane przez Rosjan. Wiemy, z czym trzeba się mierzyć i nie są to tylko Shahedy, ponieważ nasze radary są bardzo skuteczne w wykrywaniu także zwiadowczych dronów takich jak Zala, Orłan czy nawet dronów FPV, latających tuż nad ziemią."
Dr Piesiewicz zaznacza też, że jedyną formą wykrywania dronów na dalekim dystansie są radary, a popularna w Ukrainie akustyka ma swoje limity. "Jest ona bardzo dobrym rozwiązaniem, ale tylko wobec dronów lecących nisko, ponieważ tych na dużej wysokości sensory akustyczne już nie słyszą." Idealne połączenie to akustyka i radary, z czego ta pierwsza to wstępne wskazanie aktywności kierunku, a radary zapewniają precyzyjne naprowadzanie.
"Wszystko wpięte jest w sieciocentryczny system zarządzania CyView C2, który działa w systemie master-slave. W efekcie z mastera uzyskuje się podgląd na całość systemu i wszystkie dostępne zasoby, a w razie konieczności można sterować oddzielnie każdą zagłuszarką czy armatą." Plusem jest też tworzenie map predykcyjnych dla poszczególnych wysokości, co pozwala optymalnie rozstawić komponenty systemu SKYctrl".
Przyszłość systemu od APS w Ukrainie
APS aktywnie prowadzi prace nad efektorami kinetycznymi dla systemu SKYctrl w oparciu m.in. o doświadczenia ukraińskie. Jak zdradził nam dr Piesiewicz, firma testuje rozwiązania kinetyczne oparte na armatach automatycznych kal. 30 mm z amunicją programowalną (gotowy jest np. paletowy system MSI-DS Terrahawk Paladin) oraz inne efektory, nadające się do zastosowania na pojazdach. "Myślę, że niedługo takie rozwiązania będą zaprezentowane" - wspomniał dr Piesiewicz.
Zastosowane radary FIELDctrl 3D MIMO mogą wykrywać i identyfikować z 3-8 kilometrów (w zależności od wielkości anteny) obiekty o RCS 0.01 m2 lecące lub będące w zawisie na wysokości 1 metra, więc masowo stosowane, dużo większe Shahedy o sygnaturze 0,1 m2 nie stanowią dla nich żadnego wyzwania.
Radary FIELDctrl 3D MIMO są konstrukcją typu FMCW, czyli z falą ciągłą modulowaną częstotliwością, pozwalającą na zmianę częstotliwości roboczej podczas pomiaru, co ma dawać dodatkowe możliwości pomiarowe w porównaniu z bardziej typowymi rozwiązaniami. Moc wyjściowa radarów FIELDctrl 3D MIMO to 80 W, 19 dBW, a zakres częstotliwości to 9.7 do 10 GHz.
Dodatkowo radary mogą być wsparte kamerami dziennymi o rozdzielczości 1920x1080 pikseli z 86-krotnym zoomem optycznym czy termowizyjnymi o rozdzielczości 640x512 pikseli z sensorem niechłodzonym lub chłodzonym. Zakres pasm pierwszego typu to 8 do 14 µm, drugiego 3 do 5 μm, co pozwala optymalnie wykrywać i identyfikować cele na różnym dystansie.
"Mogę zdradzić, że spokojnie łapiemy Shahedy z 19 kilometrów oraz eliminujemy wiele obiektów jednocześnie, ale więcej nie chciałbym zdradzać, ponieważ to pójdzie w świat. Chronimy też dużą, ważną ukraińską infrastrukturę wojskową." - wspomniał dr Piesiewicz.
Z tego względu radary idealnie nadają się do wykrywania nawet światłowodowych dronów FPV czy Lancetów używanych przez Rosjan do polowania np. na systemy artyleryjskie kal. 155 mm. Niestety ofiarą takich dronów padło wiele cennych zachodnich haubic i armatohaubic. Dotyczy to także polskich Krabów.
Z kolei do niszczenia wykrytych obiektów, Ukraińcy głównie wykorzystują produkowane masowo drony przechwytujące o zasięgu nawet ponad 20 kilometrów. Są one prostymi konstrukcjami za około 1600 dolarów przeznaczonymi do niszczenia dronów przeciwnika poprzez taranowanie lub przy pomocy małego ładunku wybuchowego. Są one wyposażone w kamerę z "widzeniem komputerowym" opartym o algorytmy sztucznej inteligencji dostosowanym do śledzenia dronów.
Co więcej, z konieczności bycia ciągle w ruchu, Ukraińcy wykorzystują polskie radary FIELDctrl 3D MIMO oraz inne elementy systemu na pick-upach, co nie jest aż tak trudne, ponieważ w zależności od wielkości anten, te ważą do 100 kg. Dzięki temu przemieszczanie elementów systemu w inne miejsce jest bardzo sprawnie realizowane. Zwiększa to także przeżywalność obrony antydronowej.
Widać więc, że polski system w wersji dostosowanej do wyzwań współczesnego pola bitwy radzi sobie bardzo dobrze, a bezcenne doświadczenie z frontu ukraińskiego służy jako baza do jego dalszego rozwoju.
"Brak ciągłego rozwoju, jak w przypadku braku aktualizacji każdego najprostszego oprogramowania, to droga wstecz. Sytuacja pola walki w Ukrainie nauczyła nas, że musimy błyskawicznie bieżące doświadczenia przekładać na coraz skuteczniejsze i adekwatne do potrzeb rozwiązania. Chcemy też te doświadczenia i możliwości wykorzystywać we współtworzeniu polskiej tarczy antydronowej. Do tego potrzeba systematycznej modernizacji" – podsumowuje dr Piesiewicz.