Ciężkie bojowe wozy piechoty. Chcą je Polska, Rosja i reszta świata
Rosja, która przez dekady budowała lekkie bojowe wozy piechoty, dostrzega potrzebę budowy cięższych, odporniejszych pojazdów. Także Polska – po opracowaniu Borsuka – chce zasilić swoją armię ciężkimi bojowymi wozami piechoty. Kto na świecie produkuje taki sprzęt i jakie są jego możliwości?
Ambitne plany polskiego sektora zbrojeniowego, który jeszcze niedawno deklarował prezentację "ciężkiego Borsuka" do końca 2023 r., okazały się nadmiernie optymistyczne. Niemożliwy do realizacji w krótkim czasie okazał się też pomysł, aby samodzielnie zbudować taki sprzęt od podstaw.
Aktualny plan zakłada – podobnie, jak to było w przypadku armatohaubicy Krab – opracowanie ciężkiego bojowego wozu piechoty z wykorzystaniem licencyjnego, zagranicznego podwozia. Zostanie z nim połączona polska wieża ZSSW-30, w którą wyposażone będą także polskie Borsuki i część Rosomaków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponieważ to wieża z uzbrojeniem i sensorami odpowiada za połowę lub więcej wartości całego wozu bojowego, nowy plan wydaje się dobrym rozwiązaniem. Dzięki niemu polscy żołnierze szybciej otrzymają potrzebny, ciężki bojowy wóz piechoty (mowa o nawet 700 egzemplarzach), a znaczna część środków – mimo zagranicznego podwozia – pozostanie w kraju.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Do wniosków podobnych, jak Polacy, doszli również Rosjanie. W prokremlowskim serwisie Topwar.ru pojawiła się ciekawa analiza, wyjaśniająca potrzebę – a w zasadzie konieczność – posiadania ciężkich, dobrze opancerzonych, gąsienicowych bojowych wozów piechoty.
Rosyjski serwis publikuje ją jako ciekawostkę, bo analiza ma już 30 lat, jednak – poza uwzględnieniem znaczenia bezzałogowców – zdaniem rosyjskich komentatorów nie zestarzała się ani trochę.
Z jednej strony dobrze świadczy to o rosyjskich (a właściwie radzieckich) teoretykach wojskowości, a z drugiej – źle o decydentach, którzy mając klarownie wyłożoną potrzebę budowy ciężkiego bewupa, przez ponad 30 lat nie potrafili doprowadzić do jego wdrożenia.
Związek Radziecki – prekursor bojowych wozów piechoty
Zastanawia to tym bardziej że to właśnie ZSRR był prekursorem budowy nowoczesnych bojowych wozów piechoty, BMP-1. Gdy w 1966 r. pojawił się w Armii Czerwonej był pojazdem nowatorskim, który wyznaczył kierunek rozwoju całej klasy wojskowego sprzętu.
Przez dekady ZSRR budował kolejne generacje swoich bewupów, utrzymując w życiu pierwotne założenia. Były to pojazdy silnie uzbrojone, wysoce mobilne, pływające, a zarazem stosunkowo lekkie i niedostatecznie opancerzone.
Dobrym przykładem jest tu najnowszy z seryjnie produkowanych rosyjskich bewupów – BMP-3. Pojazd jest uzbrojony w armatę 2A72 kalibru 30 mm, armatę 2A70 kalibru 100 mm będącą jednocześnie wyrzutnią kierowanych pocisków przeciwpancernych 9M117 Bastion, a także trzy karabiny maszynowe. Jednocześnie ma całkowicie niepraktyczny układ przedziału desantu i słabe opancerzenie oraz iluzoryczną ochronę przeciwminową.
Rosyjskie wozy bojowe są niskie, trudniejsze do zauważenia i trafienia, ale zarazem bardzo wrażliwe na miny – energia wybuchu w pojeździe, którego załoga i desant siedzą bardzo blisko ziemi nie ma miejsca, by się rozproszyć.
Rosyjskie ciężkie bojowe wozy piechoty
Rosjanie są świadomi tych niedostatków, a próby zbudowania ciężkiego, dobrze opancerzonego bojowego wozu piechoty są przez nich ponawiane – na razie bez efektu – od dziesięcioleci. Najpoważniejszą do tej pory ambitną próbą zmiany tego stanu rzeczy była budowa czołgu T-14 Armata i plany wdrożenia do służby rodziny pojazdów, wykorzystujących jego podwozie (platforma Armata).
Jest wśród nich m.in. T-15 – bojowy wóz piechoty o masie blisko 50 ton (ponad dwukrotnie większej od BMP-3 i czterokrotnie większej od BMP-1). Choć zaprezentowano go na paradach wojskowych to, podobnie jak w przypadku czołgu T-14, pozostał sprzętem "defiladowym", który nie trafił do oddziałów liniowych i masowej produkcji.
Odpowiedzią na ten problem ma być bewup zbudowany na podwoziu tańszego i produkowanego seryjnie czołgu T-90A. Prototyp, utożsamiany z reaktywowanym, starym projektem transportera BTR-U, został w lipcu tego roku zaobserwowany w Niżnym Tagile, w pobliżu zakładów Uralwagonzawod.
Izrael wyznacza kierunek
Nowe bojowe wozy piechoty to zazwyczaj pojazdy ciężkie, niepływające i dobrze opancerzone. Ich przetrwanie na polu walki zwiększają dodatkowo coraz popularniejsze systemy aktywnej ochrony – zarówno soft-kill (zakłócające naprowadzanie pocisków czy dronów) jak i hard-kill (fizycznie niszczące zagrożenie).
Prekursorem budowy takiego sprzętu jest Izrael, który już w latach 80. wykorzystał podwozia zdobycznych czołgów T-55 do budowy ciężkich transporterów Achzarit. W kolejnych latach – już na bazie własnych czołgów Merkawa – kraj ten opracował i wdrożył ciężki wóz Namer o masie sięgającej 60 ton, czyli porównywalnej z ciężkimi, zachodnimi czołgami podstawowymi.
Ze względu na specyfikę bliskowschodnich konfliktów użytkowane przez Izrael pojazdy są konfigurowane jako transportery opancerzone, ale powstała także wersja będąca bojowym wozem piechoty - z armatą kal. 30 mm i wyrzutnią przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike.
Ciężkie bojowe wozy piechoty na świecie
Pełnoprawnymi bojowymi wozami piechoty są za to inne pojazdy, wdrożone lub wdrażane do służby na Zachodzie. Można tu wymienić 38-tonowy brytyjski Ajax, 42-tonowy turecki Tulpar, niemiecki Schützenpanzer Puma o masie – w zależności od założonego, modułowego opancerzenia – od 31 do 42 ton czy szwedzki CV90 Mk V, który przez ponad trzy dekady rozwoju i udoskonalania konstrukcji "utył" z 23 do 38 ton.
Także w Ukrainie zaprojektowano, choć nie rozpoczęto seryjnej produkcji, ciężki bojowy wóz piechoty BMP-64, zbudowany na bazie podwozia czołgu T-64. Również Amerykanie, od lat 80. użytkujący bojowe wozy piechoty M2 Bradley, szukając dla niego następcy, zwracają się w stronę konstrukcji cięższych, jeszcze lepiej chroniących załogę i przewożony desant.
Zwrot w stronę cięższych pojazdów jest wynikiem racjonalnej kalkulacji. O ile w latach 60. i koncepcji atomowego pola walki życie żołnierza było "tanie", obecnie to właśnie ludzie są najcenniejszym elementem czołgu czy bojowego wozu piechoty.
Wyszkolenie załogi jest drogie i czasochłonne, a jej dostępność – w przeciwieństwie do pancernej skorupy, którą można wyprodukować w fabryce – jest w wielu krajach coraz bardziej ograniczana przez demografię. Zrozumiano to nie tylko na Zachodzie, w tym również w Polsce. Nagarnia z Niżnego Tagiłu pokazujące prototyp nowego, ciężkiego pojazdu dowodzą, że rozumieją to także Rosjanie.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski