Rosomak, Borsuk i pojazdy MRAP, czyli sposób na ochronę żołnierzy przed minami
4 marca 2003 r. podczas patrolu od wybuchu miny zginęło dwóch polskich żołnierzy z Pułku Specjalnego Komandosów. Podłożona przez kosowskich Albańczyków pułapka całkowicie zniszczyła ich samochód. Dzisiaj, dzięki sprzętowi, którym dysponują polscy żołnierze, z podobnych wypadków mogą wyjść bez szwanku. W jaki sposób nowe pojazdy chronią zdrowie i życie swoich załóg?
Pułapka minowa, od wybuchu której zginęli Polacy, nie była przeznaczona dla nich. Jej twórcy – mieszkający w Kosowie Albańczycy trudniący się przemytem – najprawdopodobniej przygotowywali zamach na macedońską straż graniczną. Niektóre źródła wskazują, że celem nie byli ludzie, ale sama droga, której zniszczenie miało utrudnić patrolowanie nadgranicznych terenów.
Niestety, na przygotowany ładunek wjechał polski patrol – czterej żołnierze i tłumaczka jadący zwykłym, wojskowym Honkerem. To prosty samochód terenowy bez opancerzenia i rozwiązań zwiększających szanse pasażerów w przypadku eksplozji. Efekt wybuchu był tragiczny – zginęli wówczas sierżanci Paweł Legencki i Piotr Mikułowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powszechne 20 lat temu Honkery nadal służą w polskim wojsku, ale są stopniowo wycofywane. Ich zadania przejmują inne pojazdy. W przypadku pojazdów patrolowych jest to sprzęt znacznie lepiej przygotowany do spotkania z minami.
Jest duża szansa, że z wybuchu miny ich załogi wyjdą może nieco poobijane – bo siła eksplozji jest potężna – ale żywe i bez poważniejszych obrażeń. Jak to możliwe?