Ciało Skłodowskiej-Curie nadal promieniuje. Mimo trumny wyłożonej ołowiem
Ponad 90 lat po śmierci Marii Skłodowskiej-Curie jej szczątki i osobiste rzeczy wciąż emitują promieniowanie. Przedmioty należące do polskiej noblistki są skażone izotopem radu-226, który ma okres połowicznego rozpadu wynoszący około 1600 lat.
Maria Skłodowska-Curie (1867-1934) jest uważana za jedną z najwybitniejszych osób w obszarze fizyki i chemii. Była pierwszą kobietą i Polką nagrodzoną nagrodą Nobla oraz jedyną, która otrzymała tę nagrodę w dwóch różnych dziedzinach. W 1903 roku zdobyła Nobla w dziedzinie fizyki za badania nad promieniowaniem, a w 1911 roku nagrodzono ją Noblem w dziedzinie chemii za wyizolowanie radu. Jej odkrycia stworzyły podstawy dla współczesnej radioterapii i znacząco wpłynęły na rozwój medycyny.
Kontakt z promieniowaniem doprowadził do śmierci
Choć jej praca w czasie I wojny światowej obejmowała przenośne stacje rentgenowskie dla żołnierzy na froncie, a jej badania nad promieniotwórczością zmieniły medycynę i fizykę, to miały także dla niej dramatyczne konsekwencje zdrowotne.
„Nieświadomość zagrożeń związanych z ciągłą ekspozycją na promieniowanie miała dla Marii Skłodowskiej-Curie tragiczne skutki” - powiedziała Miłka Skalska, zastępczyni dyrektora Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, cytowana przez portal Dzieje.pl. Ciało polskiej noblistki i jej pamiątki nadal są radioaktywne z powodu długiej pracy z radem i polonem.
Według serwisu Nobelprize.org państwo Curie pracowali bez pełnej świadomości ryzyka. W źródłach pojawia się opis eksperymentu, gdy Piotr Curie przykładał rad do skóry i przez dwa miesiące utrzymywała się głęboka rana. Maria doświadczała oparzeń, łuszczenia skóry i stwardnienia opuszków palców.
Trumna Skłodowskiej-Curie została wyłożona ołowiem
Z czasem stan zdrowia Marii Skłodowskiej-Curie się pogarszał. W 1934 r. najpierw podejrzewano grypę, później gruźlicę, jednak sanatorium ujawniło rzeczywiste przyczyny osłabienia: złośliwą anemię i zaawansowaną chorobę popromienną wywołaną promieniowaniem jonizującym. Z dokumentacji wynika, że kluczową rolę odegrał rad, wielokrotnie bardziej radioaktywny niż uran. Profesor sporządzający uzasadnienie zgonu stwierdził, że Maria Curie może być uznana za ofiarę długotrwałego działania substancji promieniotwórczych, które odkryła wspólnie z mężem.
Po śmierci ciało badaczki było tak napromienione, że trumnę wyłożono ołowiem. Ten fakt ujawniono przy przenosinach do paryskiego Panteonu w 1995 r. Gdy zespół zbliżał się do grobu, pomiary mieściły się w normie, lecz po otwarciu wzrosły. Początkowo trumna wyglądała na drewnianą, ale wewnątrz odkryto ołów o grubości ok. 2,5 mm. Mimo upływu ponad dziewięciu dekad szczątki polskiej laureatki Nobla nadal promieniują.
Trwałe skutki odkryć
Radioaktywność dotyczy także wielu jej osobistych rzeczy: ubrań, mebli oraz zeszytów laboratoryjnych. Rękopisy trzymane są w Bibliotece Narodowej Francji w pudłach wyłożonych ołowiem. Przedmioty należące do Skłodowskiej-Curie są skażone izotopem radu-226, który ma okres połowicznego rozpadu wynoszący około 1600 lat. Każdy, kto chce je przeglądać, musi założyć odzież ochronną i podpisać dokument, że robi to na własną odpowiedzialność.