RCH 155 AGM to artyleria samobieżna nowej generacji. Niemiecki "bóg wojny" strzela w ruchu
Po serii testów i politycznej decyzji, zezwalającej na dostarczenie Ukrainie najnowocześniejszej artylerii świata, w Niemczech ruszyła produkcja systemu RCH 155 AGM. To 155-mm samobieżna armatohaubica na podwoziu kołowym, która – jako pierwsza na świecie – może prowadzić ogień w ruchu. W dziedzinie artylerii to gigantyczny przełom.
RCH 155 AGM wygląda dość nietypowo. W porównaniu z większością znanych, samobieżnych armatohaubic prezentuje się pokracznie: wieża z potężną lufą została bowiem umieszczona na stosunkowo niewielkim, kołowym podwoziu.
Pomimo nietypowego wyglądu RCH 155 AGM ma szansę zapisać się w historii jako jeden z najbardziej przełomowych systemów artyleryjskich. Wszystko za sprawą faktu, że nie musi zatrzymywać się w celu prowadzenia ognia. RCH 155 AGM może strzelać, pozostając cały czas w ruchu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prace nad systemem o takich możliwościach były prowadzone jeszcze w latach 80. w Izraelu, ale w ich wyniku powstał jedynie prototyp armatohaubicy Szolef. Choć testowano wówczas możliwość strzelania w ruchu, to według zachowanej specyfikacji prototyp potrzebował na otwarcie ognia 15-sekundowego postoju.
Możliwość prowadzenia ognia w ruchu ma także fiński moździerz AMOS i jego jednolufowa wersja NEMO, ale ze względu na jego kaliber (120 mm) i specyfikę prowadzenia ognia moździerzowego jego twórcy musieli sprostać innym wyzwaniom, niż w przypadku armatohaubicy kalibru 155 mm.
RCH 155 AGM – niemiecka armatohaubica nowej generacji
RCH 155 AGM to nazwa systemu, składającego się z wieży AGM (Artillery Gun Module) i kołowego podwozia. Wieża AGM to w pełni autonomiczny moduł, wykorzystujący część rozwiązań ze starszej, samobieżnej, gąsienicowej armatohaubicy PzH 2000.
Prototyp w postaci wieży AGM i gąsienicowego podwozia został pokazany światu w 2008 roku podczas targów Eurosatory. Zestaw o nazwie Donar został następnie gruntownie przetestowany, a w dalszym rozwoju skupiono się na udoskonaleniu samego systemu wieżowego.
W rezultacie wieża AGM jest w pełni autonomicznym modułem – choć była testowana z konkretnym podwoziem, w przyszłości – jeśli będzie taka potrzeba lub życzenie użytkownika – może zostać umieszczona na zupełnie innym nośniku kołowym lub gąsienicowym.
AGM jest wyposażona w lufę kalibru 155 mm i długości 52 kalibrów – taką samą, jak w PzH 2000. Wieża kryje także magazyn amunicji (30 pocisków i ładunki miotające) i automat ładowania.
Obsługa odbywa się całkowicie zdalnie, przez zaledwie dwuosobową załogę (dowódca i kierowca) zajmującą miejsce w kabinie pojazdu. Istnieje możliwość obsługi broni spoza pojazdu, za pomocą wynośnego modułu kontrolnego.
Armatohaubica może strzelać podczas jazdy
RCH 155 AGM wykorzystuje podwozie transportera opancerzonego Boxer. To konstrukcja rozwijana od przełomu wieków przez Niemcy i Holandię (w projekcie czasowo brały udział także Francja i Wielka Brytania). 8-kołowy Boxer jest produkowany od 2009 roku i dostarczany m.in. do jednostek Bundeswehry.
Pojazd może zostać skonfigurowany do wielu ról. Jedną z nich – po rezygnacji z przedziału desantowego – jest podwozie dla samobieżnej armatohaubicy.
Choć wieża AGM wygląda na Boxerze dość nietypowo, konstrukcja zaskakuje swoimi możliwościami. System może nie tylko strzelać podczas jazdy, ale strzelanie jest możliwe w pełnym zakresie kątów (360 stopni), dzięki czemu haubica jadąc do przodu może strzelać np. w bok albo do tyłu, choć przy strzelaniu pod niektórymi kątami występują ograniczenia dotyczące ilości ładunków prochowych.
To wyjątkowa cecha zwłaszcza, gdy porównamy RCH 155 AGM z innymi armatohaubicami na kołowych podwoziach. Do prowadzenia ognia potrzebują nie tylko zatrzymania całego zestawu, ale w wielu przypadkach także opuszczenia specjalnych podpór, stabilizujących całą konstrukcję w momencie strzału. RCH 155 AGM nie ma takich ograniczeń.
Jak zniszczyć artylerię?
Dlaczego ruch jest obecnie tak ważny? Mobilność artylerii stała się kluczowa za sprawą rozwoju technologii, pozwalającej na prowadzenie skutecznego ognia kontrbateryjnego – czyli odpowiadania ogniem własnej artylerii na ostrzał artylerii przeciwnika.
Przez długie dziesięciolecia największym wyzwaniem było szybkie zlokalizowanie miejsca (odległego nieraz o wiele kilometrów), z którego strzela przeciwnik.
Już w czasie I i II wojny światowej rozwiązano ten problem za pomocą rozmieszczanych w terenie obserwatorów, wyposażonych w zsynchronizowane zegary i środki łączności. Ponieważ dźwięk rozchodzi się w powietrzu z prędkością, na podstawie czasu, w jakim w różnych punktach rejestrowano odgłos tego samego wystrzału, można było w przybliżeniu określić miejsce, z którego strzelano.
Z czasem rolę obserwatorów przejęły radary artyleryjskie, jak niemiecki radar Cobra, amerykański AN/MPQ-64 Sentinel czy polski RZRA Liwiec. To naziemne radiolokatory, zdolne do wykrywania w powietrzu lecących pocisków.
Współczesny sprzęt tego typu potrafi w ciągu sekund nie tylko wykryć nadlatujący pocisk, ale określić jego rodzaj i kaliber i – na podstawie jego trajektorii – wskazać punkt, z jakiego został wystrzelony, a także czas i miejsce upadku.
W połączeniu z automatycznymi systemami kierowania ogniem, jak choćby polski Topaz czy słynny, opisywany przez Adama Gaafara ukraiński "Uber dla artylerii" (GIS Arta), pozwala to na błyskawiczną reakcję własnej artylerii na ogień nieprzyjaciela.
W takiej sytuacji szansą na przetrwanie jest jak najwyższa mobilność – współczesne systemy artyleryjskie potrzebują zaledwie kilkudziesięciu sekund na zatrzymanie się, oddanie strzału i ruszenie z miejsca. W przypadku RCH 155 AGM mobilność została wyniesiona na jeszcze wyższy poziom, bo armatohaubica w ogóle nie musi się zatrzymywać.
Najnowocześniejsza artyleria świata
Starania o pozyskanie tej broni Ukraina rozpoczęła w połowie 2022 roku. Decyzja o sprzedaży i polityczna zgoda na dostawę 18 egzemplarzy RCH 155 AGM dla Ukrainy zapadły we wrześniu, a wraz z początkiem nowego roku ruszyła produkcja zamówionego sprzętu.
Tym samym Ukraina stanie się pierwszym użytkownikiem niezwykle nowatorskiej broni – przed Bundeswehrą i ewentualnymi, innymi użytkownikami eksportowymi. Być może będzie nim m.in. Szwajcaria, która poszukuje następców dla użytkowanej obecnie, starej wersji amerykańskiej armatohaubicy M109 KAWEST.
Szwajcarzy rozważają zakup któregoś z nowych systemów produkowanych w Europie, jak szwedzki FH77BW Archer albo RCH 155 AGM (prawdopodobnie z wykorzystaniem innego niż Boxer podwozia).
Ukraina – poligon nowoczesnej artylerii
Niezależnie od zalet RCH 155 AGM, warto zauważyć, że wraz z otrzymywaną z Zachodu pomocą Ukraina stała się prawdziwym poligonem artyleryjskim, gdzie w warunkach bojowych testowana jest artyleria produkowana w całej Europie. Dotyczy to m.in. niemieckich PzH 2000, polskich AHS Krab czy francuskich CAESAR.
Nie wiadomo, czy Niemcy zdążą dostarczyć RCH 155 AGM wystarczająco szybko, aby sprzęt ten wziął udział w walkach. Szacowany pod koniec 2022 roku termin dostaw nowo produkowanej artylerii to prawdopodobnie dopiero 2025 rok.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski