Wyposażenie fińskiej armii. Sowiecki sprzęt na straży zachodniej demokracji
Finlandia zdecydowała – chce wstąpić do NATO. Fińska armia to ciekawy przykład połączenia broni o sowieckim rodowodzie z zachodnim sprzętem i organizacją wojska. Jakim wyposażeniem dysponują fińskie siły zbrojne?
12.05.2022 | aktual.: 12.05.2022 19:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Fińskie siły zbrojne to ciekawy przykład "finlandyzacji" w praktyce. Terminem tym określano sytuację Finlandii, która stawiła czoła Związkowi Radzieckiemu i zadała rosyjskiej armii potężne straty. Dzięki temu zachowała niepodległość i swobodę w polityce wewnętrznej, kosztem ograniczenia przez ZSRR wolności w relacjach międzynarodowych.
Jednym z następstw takiej sytuacji było wyposażenie fińskiej armii, a zwłaszcza wojsk lądowych (Maavoimat), w sprzęt pochodzący częściowo z ZSRR. Duże zaciekawienie wywołał opublikowany w internecie film, przedstawiający ćwiczenia fińskiej artylerii rakietowej:
Ten rodzaj broni reprezentują w fińskiej armii dwa modele wyrzutni o różnym pochodzeniu: czechosłowacka RM-70 i amerykańska M270 MLRS.
Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet RM-70
RM-70 to produkowana od 1972 roku czechosłowacka wersja radzieckiego Grada-21, czyli prostego, taniego i powszechnie używanego na całym świecie następcy drugowojennej "Katiuszy".
W porównaniu z radzieckim Gradem, czechosłowacka wyrzutnia korzysta z cięższego, ośmiokołowego podwozia Tatra 813. Poza 40-prowadnicową wyrzutnią 122-mm pocisków niekierowanych znalazło się na nim miejsce na dodatkowe 40 rakiet, pozwalających załodze wyrzutni na samodzielnie załadowanie jej po oddaniu salwy.
Ciekawe jest pochodzenie używanego przez Finlandię sprzętu. Zaprojektowane w Czechosłowacji wyrzutnie trafiły do armii Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Dopiero stamtąd – po zjednoczeniu Niemiec – zostały kupione przez Finlandię.
Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet M270 MLRS
Drugim filarem fińskiej artylerii rakietowej są wyrzutnie MLRS – system opracowany na przełomie lat 70. i 80. w Stanach Zjednoczonych. Jest on powszechnie stosowany zarówno w krajach NATO, jak i poza Sojuszem m.in. przez Japonię, Izrael czy Arabię Saudyjską.
MLRS to 12-prowadnicowa wyrzutnia pocisków kalibru 227 mm, umieszczona na gąsienicowym podwoziu. Jej lżejszą, 1-modułową (6 prowadnic) wersją jest kołowy HIMARS, zamówiony m.in. przez Polskę.
Fińskie MLRS-y zostały zmodernizowane – mogą używać nie tylko pocisków niekierowanych, ale także rakiet MGM-140 ATACMS (moduł z rakietą zajmuje miejsce jednego, 6-prowadnicowego modułu MLRS) o zasięgu 310 km, jak również opracowanych przez koncern SAAB rakietobomb GLSDB.
Haubica samobieżna 2S1 Goździk
Kolejnym przykładem fińskiego pragmatyzmu jest artyleria lufowa. Jej najliczniejszym reprezentantem są postsowieckie, samobieżne haubice 122 mm 2S1 Goździk. To sprzęt opracowany na początku lat 60. i wyprodukowany w ponad 10 tys. egzemplarzy.
Goździki, szeroko stosowane podczas wojny w Ukrainie przez obie strony konfliktu, korzystają ze zmodyfikowanego podwozia transportera MT-LB i mają zasięg ognia - w zależności od użytej amunicji – w przedziale 15-21 km.
Haubica samobieżna K9 Thunder
Generacyjnym następcą fińskich Goździków są południowokoreańskie, 155-mm armatohaubice K9 Thunder (ich podwozie wykorzystuje m.in. polska armatohaubica Krab). To sprzęt produkowany współcześnie, a jego dostawy są aktualnie realizowane.
K9 Thunder pozwala na prowadzenia ognia na odległość 40 km, a przy wykorzystaniu pocisków z gazogeneratorem – nawet ok. 50 km. Finlandia zamówiła 58 takich haubic.
Moździerz samobieżny AMOS
Uzupełnieniem 122- i 155-mm haubic są samobieżne moździerze AMOS, będące efektem fińsko-szwedzkiej kooperacji. To bardzo ciekawa broń, wyróżniająca się umieszczeniem w wieży dwóch moździerzy, co pozwala na prowadzenie intensywnego ognia, ze stałą szybkością ok. 10 strzałów na minutę. Co istotne, pierwsze 3 pociski AMOS może wystrzelić w ciągu 5 sekund od zatrzymania.
W wersji samobieżnej moździerz wykorzystuje kołowe podwozie Patria AMV, znane w Polsce jako Rosomak. AMOS umożliwia prowadzenie ognia na dystansie do 15 km. Fiński koncern Patria opracował także jednolufową wersję tej broni.
Bojowy wóz piechoty CV90
Historyczne zaszłości widać także w wyposażeniu fińskich wojsk zmechanizowanych. Ich wyposażeniem są dwa typy bojowych wozów piechoty. Nowszy to szwedzki CV90 – pojazd, którego konstrukcja spotkała się ze szczególnym zainteresowaniem państw Północy. To wyposażenie armii Danii, Finlandii, Norwegii, Szwecji i Estonii (a także Szwajcarii i Holandii).
Fińskie pojazdy – w porównaniu ze szwedzką, bazową wersją – zostały zmodyfikowane. Najpoważniejsza zmiana dotyczy ich uzbrojenia, gdzie 40-mm armatę Boforsa zastąpiono 30-mm działkiem Mk44 Bushmaster II. Finlandia eksploatuje 102 takie pojazdy.
Bojowy wóz piechoty BMP-2
Nieco liczniejszą grupę stanowią starsze bojowe wozy piechoty pochodzenia sowieckiego. W fińskiej armii służy 110 pojazdów BMP-2. To stary sprzęt, zapewniający obecnie niezadowalający poziom ochrony.
Jego zaletą jest za to niska sylwetka i – istotna w fińskich warunkach terenowych – możliwość pływania z marszu, bez konieczności przygotowywania pojazdu do pokonania przeszkody wodnej.
Warto podkreślić, że Finowie modernizują swoje BMP (czego nie robi m.in. Polska). Dzięki temu pojazdy te są zdolne do prowadzenia walki w nocy, a ich szansę na przetrwanie zwiększa opracowany w Polsce kamuflaż multispektralny Berberys.
Jego zadaniem – poza optycznym maskowaniem pojazdu – jest zmniejszenie jego sygnatury radarowej oraz widoczności w podczerwienią i termowizji.
Zobacz także
Standardy NATO
Starania Finlandii o przystąpienie do NATO oznaczają, że – najprawdopodobniej – wyposażenie jej armii będzie się zmieniać, ewoluując w stronę natowskich, zachodnich standardów dotyczących nie tylko łączności i wymiany danych, ale także sprzętu czy używanej w nim amunicji.
Już teraz możemy to obserwować m.in. w fińskiej broni pancernej, gdzie postsowieckie czołgi T-72 zostały całkowicie wycofane, a w służbie pozostały wyłącznie niemieckie Leopardy 2.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski