Oczyszczanie Strefy Gazy. Jeśli żołnierze Izraela zaatakują, to czeka ich tam piekło

Po bardzo intensywnej operacji lotniczej Izrael przygotowuje się do dużo trudniejszej operacji lądowej w Strefie Gazy. Przedstawiamy, co może tam czekać żołnierzy Cahalu, czyli lądowej części Sił Obrony Izraela (IDF).

Czołgi Merkawa i transportery Namer w okolicy Strefy Gazy
Czołgi Merkawa i transportery Namer w okolicy Strefy Gazy
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/ATEF SAFADI
Przemysław Juraszek

16.10.2023 | aktual.: 16.10.2023 17:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mimo swojej intensywności, operacja "Żelazne Miecze" nie zdoła osiągnąć satysfakcjonującego efektu wyłącznie za pomocą lotnictwa. Warto zaznaczyć, że dotychczas izraelskie lotnictwo zrzuciło na Strefę Gazy przynajmniej 6 tys. bomb, poczynając od zaawansowanych konstrukcji penetrujących, a kończąc na prostych bombach niekierowanych M117.

Jednakże do całkowitego oczyszczenia Strefy Gazy z Hamasu, niezbędne będzie przeprowadzanie niezwykle trudnej operacji lądowej, do której przygotowują się m.in. żołnierze z 551. Brygady Powietrznodesantowej.

Walki w Stefie Gazy będą piekłem dla IDF

Walki w terenie miejskim z przeciwnikiem takim jak bojownicy Hamasu, wykorzystującym cywilów jako żywe tarcze i doskonale znających swój teren, będą niezwykle trudne dla Izraela.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ponadto Hamas ma w Stefie Gazy gęstą sieć tuneli umożliwiającą skryte przemieszanie się bojowników lub zaopatrzenia dla nich pomiędzy dzielnicami. Można zakładać, że operacja będzie trwać miesiącami oraz będzie się wiązać z dużą liczbą rannych i zabitych żołnierzy.

Już pojawiły się informacje, że bojownicy Hamasu blokują cywilom opuszczenie północnej części Strefy Gazy przez bezpieczne korytarze nieostrzeliwane przez IDF. Wszystko to ma zatrzymać cywilów w strefie działań wojennych, co znacznie utrudni możliwości działania IDF-u ze względu na liczne ograniczenia międzynarodowego prawa humanitarnego.

Szczególnie problematyczna jest konieczność odróżniania cywilów od bojowników terrorystycznego Hamasu, a wiadomo, że ci aktywnie będą próbowali ukrywać się właśnie wśród cywili. Pozostaje jeszcze problem używania cywilów jako żywych tarcz w zajmowanych budynkach, co bardzo skomplikuje użycie ciężkiego sprzętu.

Hamas ma długoletnią tradycję używania cywilów jako żywych tarcz, co opisują m.in. raporty NATO StratCom. Lokalizują wyrzutnie rakiet Kassam w dzielnicach mieszkalnych, a w szkołach czy meczetach umieszczają swoje punkty dowodzenia oraz magazyny broni. Powodem takich działań jest próba wywołania współczucia w społeczeństwach zachodnich dla Palestyńczyków, którzy giną w atakach odwetowych Izraela.

Izrael będzie miał tam do czynienia z odwiecznym problemem operacji przeciwpartyzanckich tzw. COIN (counter-insurgency), gdzie przeciwnik ma duże wsparcie lokalnej społeczności. Biorąc pod uwagę dużą popularność Hamasu wśród Palestyńczyków, walki na terenie Strefy Gazy mogą trwać długo jeszcze po jej zajęciu.

W początkowym etapie operacji lądowej ogromnym zagrożeniem dla żołnierzy Cahalu będą również różnorakie zasadzki bojowników Hamasu z wykorzystaniem strzelców wyborowych i improwizowanych ładunków wybuchowych (IED). Są one znane choćby z Iraku i Afganistanu, a wytwarzane w zasadzie ze wszystkiego, co wybucha: min, moździerzy oraz ręcznej broni przeciwpancernej produkcji głównie irańskiej.

Mowa tutaj o powszechnych tandemowych granatach PG-7VR do granatnika RPG-7 zdolnych przepalić pancerz o grubości 600 mm, przeciwpancernych pociskach kierowanych (ppk) RAAD-T (ulepszona irańska kopia systemu 9M14 Malutka) o zasięgu do 3 km i penetracji szacowanej na 400 mm stali pancernej czy ppk Dehlavieh, będących również irańską kopią rosyjskiego 9M133-1 Kornet-E o zasięgu ok. 5 km i mogącego przepalić ponad metr stali pancernej.

Ponadto Hamas dysponuje też różnego rodzaju improwizowaną bronią w postaci np. systemu Mutabar-1 opisanego przez dziennikarza Wirtualnej Polski Mateusza Tomczaka oraz dostosowanymi do użytku wojskowego dronami komercyjnymi.

Całkiem możliwe też, że bojownicy Hamasu będą strzelać do żołnierzy IDF-u z budynków, w których będą przetrzymywani cywile, co nie pozwoli na zrównanie takiego punktu oporu np. wezwaniem artylerii czy lotnictwa.

Oto czym dysponuje Cahal

Warto jednak zaznaczyć, że izraelski Cahal (wojska lądowe) dysponuje wyspecjalizowanym sprzętem znacznie zwiększającym szanse przeżycia w tak skrajnie nieprzyjaznym środowisku. Większość nowoczesnych pojazdów w postaci czołgów Merkawa lub ciężkich transporterów Namer. Te są konstrukcją bazującą na podwoziu wspomnianego czołgu o masie lekko ponad 60 ton przystosowaną do transportu maksymalnie 10 żołnierzy. Jest to najsilniej opancerzony transporter świata dysponujący wielkokalibrowym karabinem maszynowym Browning M2 lub granatnikiem maszynowym Mk 19.

Dodatkowo obydwa pojazdy są wyposażone w system obrony aktywnej Trophy, mający zestrzeliwać nadlatujące pociski przeciwpancerne. Nie jest to jednak system bez wad, ponieważ poza fizycznym zniszczeniem zagrożenia, tworzy też obszar rażenia odłamkami nieszkodliwymi dla czołgu, ale potencjalnie zabójczymi dla piechoty mającej współpracować z czołgami. Żołnierze muszą ciągle znajdować się w wyznaczonych strefach ochronnych, co w czasie zaciętej walki nie jest łatwe.

Możliwe, że z tego powodu system nie jest cały czas aktywny, co było widoczne w kilku sfilmowanych przypadkach porażenia czołgów Merkawa, gdzie pancerne osłony systemu nie były podniesione.

Izrael posiada także dość dużą liczbę starszych pojazdów pokroju np. Nagmachona, zapewniających wysoki poziom ochrony.

Kolejny rodzaj asortymentu w arsenale Cahalu to systemy zagłuszające sieć GSM, przez co np. podłożonego IED-a nie da się zdetonować za pomocą smartfona, a komercyjne drony mogą się stać bezużyteczne. Jeden z systemów to produkowany przez firmę Netline C-Guard. Może on występować nawet w wersji przenoszonej przez pojedynczego żołnierza.

Inne to, z kolei bardzo skrywane, systemy wykrywania tuneli, które są następnie niszczone za pomocą wspomnianych już bomb penetrujących lub za pomocą odwiertów, w których umieszcza się ładunki wybuchowe.

Na koniec warto też wspomnieć o opisywanym przez dziennikarza Wirtualnej Polski Łukasza Michalika systemie Othello-P, który dzięki mikrofonom kierunkowym i termowizji, jest w stanie dokładnie wykryć pozycję snajpera lub strzelca wyborowego. Następnie na jego stanowisko można zawezwać artylerię lub potraktować pociskiem Spike NLOS.

Wszystkie te systemy, w połączeniu z doświadczonymi żołnierzami, mogą Izraelowi istotnie zminimalizować straty podczas walk miejskich w Strefie Gazy.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariaczołgiizrael