Podziemna twierdza Hamasu. Bomby penetrujące kontra głębokie tunele
Przez lata Hamas drążył pod ziemią rozległą sieć tuneli. Nawet wielometrowa warstwa ziemi nie zapewnia jednak bezpieczeństwa przed nowoczesną bronią przeznaczoną do niszczenia podziemnych umocnień. Wyjaśniamy, jak działają bomby nazywane obrazowo "pogromcami bunkrów".
21 lipca 2014 roku w pobliżu kibucu Nir Am, około półtora kilometra od granicy ze Strefą Gazy, nagle pojawili się bojownicy Hamasu. Ubrani w izraelskie mundury, uzbrojeni w broń maszynową zaatakowali niespodziewanie, zabijając z zaskoczenia czterech żołnierzy IDF (Israel Defence Forces – Siły Obronne Izraela).
Napastnicy wyrośli jak spod ziemi co – jak się później okazało – nie było tylko figurą retoryczną. Od lat narastało napięcie, spotęgowane przez operację Płynny Ołów, nazywaną też przez Arabów – nie bez powodu – masakrą Gazy. Hamas miał czas, aby się przygotować i na znacznie większą niż dotychczas skalę zszedł do podziemia. Dosłownie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć tunele drążone pod granicą z Izraelem nie były niczym nowym, a pierwszy atak z wykorzystaniem podkopu odnotowano w 2006 roku, w 2014 roku zaskakiwała skala ich wykorzystania – izraelskie służby zlokalizowały wówczas 32 wydrążone na różnej głębokości korytarze.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Dzięki nim Hamas mógł atakować niespodziewanie, co przełożyło się na straty IDF. Latem 2014 roku zginęło co najmniej 63 izraelskich żołnierzy.
Niszczenie tuneli Hamasu
Armia Izraela wyciągnęła wnioski z tamtego konfliktu. Blisko dekadę po pierwszym ataku na Nir Am (kibuc został zaatakowany także w październiku 2023 roku, ale obronił się bez strat), izraelski Gabinet Bezpieczeństwa ogłosił, że – po atakach Hamasu – kraj znajduje się w stanie wojny. Jej konsekwencją będzie prawdopodobnie izraelska inwazja na Strefę Gazy.
Zanim to nastąpi, jednym z zadań IDF jest – o czym pisze dziennikarka Wirtualnej Polski Karolina Modzelewska – zniszczenie podziemnej twierdzy Hamasu, jaką stały się drążone przez lata tunele.
Aby nie ryzykować życia żołnierzy, Żydzi robią to przy pomocy lotnictwa. Mają do tego wyspecjalizowaną broń, choć kupili ją z myślą o zupełnie innych celach.
Przygotowania do ataku na instalacje atomowe
Izrael jest jedynym państwem świata, które dokonało nalotów na instalacje atomowe. Zrobił to już dwukrotnie: w 1981 roku podczas operacji Opera zbombardował iracki reaktor Osirak, a w 2007 roku podczas operacji Orchard zniszczył syryjski reaktor w pobliżu miasta Dajr az-Zaur. Kolejny na liście celów jest – czego od lat nie kryją izraelskie władze – Iran.
W jego przypadku zniszczenie infrastruktury potrzebnej do budowy broni atomowej jest jednak znacznie trudniejsze, bo Teheran – pomny losu instalacji irackich i syryjskich – ukrył kluczowe instalacje atomowe głęboko pod ziemią.
Warstwy skał i ziemi – liczone w dziesiątkach metrów – zapewniają tak dobrą osłonę, że użycie klasycznych bomb lotniczych nie ma w ich przypadku sensu. Szansę na dotarcie dziesiątki metrów pod powierzchnię gruntu dają jednak wyspecjalizowane bomby penetrujące.
Alternatywą dla nich są bomby neutronowe, których użycie niemal nie powoduje skażenia radioaktywnego, a jest w stanie wywołać ruchy gruntu zabójcze dla podziemnych budowli. Izrael prawdopodobnie dysponuje zapasem takiej broni, jednak jej użycie wydaje się mało prawdopodobne ze względu na reperkusje polityczne.
"Pogromca bunkrów" - bomba GBU-28
Przygotowania do ataku na Iran mogą jednak okazać się pomocne podczas rozprawy z Hamasem. Izrael dysponuje bowiem zapasem konwencjonalnej broni, zdolnej do niszczenia celów ukrytych głęboko pod ziemią.
Są to bomby GBU-28 opracowane w USA w 1991 roku na potrzeby operacji Pustynna Burza. Pentagon obawiał się – słusznie – że używane dotychczas do niszczenia bunkrów bomby BLU-109/B okażą się niewystarczające do zniszczenia najlepiej chronionych bunkrów Saddama Husajna. Dlatego bardzo szybko, w ciągu zaledwie kilku tygodni, opracowano nowe bomby zdolne do zniszczenia szczególnie silnie umocnionych celów.
Bomba GBU-28 C/B powstała na bazie niekierowanej bomby BLU-122. Jest naprowadzana laserem, waży nieco ponad 2,3 tony, a jej korpus jest długi i wąski, przy niemal sześciu metrach długości ma zaledwie 38 cm średnicy.
Wykonano go ze specjalnie w tym celu opracowanej stali ES-1 Eglin, charakteryzującej się bardzo dużą wytrzymałością, a zarazem stosunkowo niską ceną. Nazwa stopu pochodzi od nazwy bazy lotniczej Eglin. To siedziba Air Force Materiel Command, dowództwa odpowiedzialnego za rozwój wszystkich nieatomowych broni amerykańskiego lotnictwa.
Kształt i wzmocniony korpus sprawiają, że bomba – mająca dzięki znacznej masie dużą energię kinetyczną – wbija się głęboko w grunt. Jej zapalnik został opracowany tak, aby inicjował wybuch nie bezpośrednio po uderzeniu, ale z opóźnieniem. Daje to GBU-28 czas na zagłębienie się, więc detonacja następuje głęboko pod powierzchnią.
W praktyce pozwala to na zniszczenie celu ukrytego pod warstwą 50 metrów ziemi lub chronionego nawet pięcioma metrami zbrojonego betonu.
Amerykańskie bomby penetrujące
Izrael wystąpił do Stanów Zjednoczonych o udostępnienie bomb GBU-28 już w 2005 roku, stając się ich pierwszym zagranicznym użytkownikiem. Drugim – po północnokoreańskich testach jądrowych – stała się w 2009 roku Korea Południowa.
Znajdujące się w izraelskim arsenale bomby nie są jednak obecnie najskuteczniejszą bronią tego typu. W Stanach Zjednoczonych opracowano już kolejną generację "pogromców bunkrów" – bomby GBU-72 o zbliżonej masie. Izrael wystąpił o ich dostawy już w 2021 roku – jeszcze przed końcem testów nowej broni – ale do tej pory nie zawarto porozumienia w tej sprawie.
Obok bomb o innych wagomiarach, w amerykańskim arsenale znajduje się także broń wielokrotnie silniejsza. Jest nią opracowana na podstawie doświadczeń z Iraku, 14-tonowa bomba GBU-57. Według producenta, pozwala ona na zniszczenie celu ukrytego pod aż 60-metrową warstwą zbrojonego betonu lub 40 metrami litej skały.
O broń zdolną do niszczenia podziemnych umocnień stara się także Polska. Jeszcze w 2022 roku Agencja Uzbrojenia rozpoczęła postępowanie, którego celem ma być dostarczenie dla polskich F-16 120 precyzyjnych bomb penetrujących o masie od 226 do 2050 kg.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski