Ogromny atak Hamasu na Izrael. Rakiety z rur kanalizacyjnych vs Żelazna Kopuła

Atak rakietowy ze Strefy Gazy
Atak rakietowy ze Strefy Gazy
Źródło zdjęć: © East News | AA/ABACA
Przemysław Juraszek

07.10.2023 14:04, aktual.: 07.10.2023 15:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W 50-lecie wojny Jom Kipur, Hamas zdecydował się na przeprowadzenie ogromnej, jak na ich możliwości, operacji wojskowej poprzedzonej atakiem nawet 5 tys. rakiet. Poniżej wyjaśniamy, jakie rodzaje broni zostały użyte.

Na chwilę pisania tego artykułu mowa o nawet 5 tys. rakiet, ale ostrzał trwa, więc ta liczba może się istotnie zwiększyć. Niestety część zdołała się przedrzeć przez słynną Żelazną Kopułę i spaść na dzielnice mieszkalne bądź na cele w postaci np. drugiej największej elektrowni w Izraelu.

Wygląda na to, że system obrony rakietowej Żelazna Kopuła nie był w stanie przechwycić wszystkich rakiet wystrzelonych przez Hamas, co ma swoje wyjaśnienie. Warto zaznaczyć, że atak został przeprowadzony w dzień wolny od pracy, co ograniczyło dostępność personelu wojskowego, oraz że użyto ogromnej liczby rakiet do przeprowadzenia ataku.

Pomimo że skuteczność Żelaznej Kopuły jest szacowana na aż 90%, to jej fizycznym ograniczeniem jest liczba rakiet przeciwrakietowych Tamir. Jedna wyrzutnia może pomieścić 20 sztuk tych rakiet, a do każdego celu potrzebne są dwa strzały. To oznacza, że jednoczesny atak, na przykład 200 rakiet, może przeciążyć system Żelazna Kopuła, co stanowi wadę praktycznie każdego systemu obrony przeciwrakietowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rakietowe możliwości Hamasu

W ten właśnie sposób Hamas próbuje sobie poradzić, produkując ogromną liczbę bardzo prostych rakiet Kassam o zasięgu 2/3 km w garażowych warunkach, używając lokalnego złomu. Warto dodać, że do produkcji tych rakiet wykorzystywano nawet rury kanalizacyjne, do których dodawano ładunek wybuchowy, paliwo rakietowe i dospawywano stateczniki.

Zapas paliwa był dostosowany w taki sposób, aby w przypadku wystrzelenia pod określonym kątem, niekierowana rakieta spadała mniej więcej na teren osiedla mieszkalnego lub elektrowni. Celność nie jest tu istotna, ponieważ skuteczność ataku ma być zapewniona poprzez masowe użycie rakiet, co oznacza, że któraś z nich trafi w cel na danym obszarze.

Jednakże od około 2012 r. Hamas rozwijał też rakiety o większym zasięgu najprawdopodobniej przy współpracy z Iranem, jak podaje portal The Palestine Chronicle. Wtedy zadebiutowały rakiety M-73, S55 czy J80 o zasięgu do 80 km. Rok później pojawiła się rakieta R160 o zasięgu 120 km, spadła w pobliżu miasta Hajfa. Z kolei w 2021 r. pojawiła się rakieta Ayyash 250 o zasięgu 220 km.

Kosztowa izraelska obrona

Z drugiej strony, w przypadku Izraela antyrakieta Tamir ma kosztować od 40 do 100 tys. dolarów za sztukę, co w przypadku zwalczania rakiet ze złomu nie jest efektywną kosztowo metodą. Warto jednak zaznaczyć, że Izraelczycy opracowali bardzo skuteczne algorytmy obliczające prawdopodobny punkt upadku rakiety, co pozwala na zignorowanie tych, które spadają na niezamieszkaną pustynię, na przykład.

To jednak nie koniec, ponieważ Izrael prowadzi bardzo szeroko zakrojone prace nad systemem Żelazny Promień, który za pomocą wiązki lasera pozwałby obniżyć koszt jednostkowego zestrzelenia do zaledwie paru dolarów.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski