Niemiecka pomoc dla Ukrainy. Dostarczą też pociski artyleryjskie przyszłości

Armatohaubica PzH 2000 w Ukrainie strzelająca pociskami z dopalaczem rakietowym.
Armatohaubica PzH 2000 w Ukrainie strzelająca pociskami z dopalaczem rakietowym.
Źródło zdjęć: © FORUM | MARKO DJURICA / Reuters / Forum
Przemysław Juraszek

05.05.2024 16:46, aktual.: 05.05.2024 21:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dyrektor generalny koncernu Rheinmetall Armin Papperger zapowiedział, że w 2024 r. do Ukrainy trafią setki tys. pocisków artyleryjskich. Nie będzie to tylko standardowa amunicja artyleryjska, ponieważ Ukraina otrzyma nawet prototypowe rozwiązania o zasięgu 100 km. Wyjaśniamy, czym one są.

Jak podaje portal Handelsblatt, Armin Papperger ponownie zapewnił o dostawach dla Ukrainy kilkuset tys. pocisków artyleryjskich kal. 155 mm jeszcze w 2024 r. Dodatkowo wspomniał o dostawach prototypowych pocisków artyleryjskich o zasięgu nawet 100 km.

Może to wskazywać na dostawę jakieś nowej wariacji zaprojektowanych wspólnie z włoskim koncernem Leonardo Vulcano GLR 155 bądź opracowywanych od kilku lat przez Rheinmetall Denel Munition pocisków z silnikiem strumieniowym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pociski z silnikiem strumieniowym - rewolucja dla systemów artyleryjskich

Informacja o zasięgu 100 km i prototypach wskazuje, że Rheinmetall jest skłonny dostarczyć partię pocisków, które docelowo miały mieć nawet 150 km zasięgu. Możliwość przetestowania nowej broni w warunkach wojennych przeciwko zaawansowanemu przeciwnikowi nie zdarza się często i zazwyczaj przekłada się na sukcesy eksportowe w dłuższej perspektywie.

Rheinmetall Denel Munition wraz z amerykańską firmą Northrop Grumman na mocy umowy o współpracy z 2021 r. prowadzi pracę nad opracowaniem pocisku artyleryjskiego przyszłości, który będzie konkurencją dla programu prowadzonego przez norweską firmę Nammo.

Kluczem do zwiększenia zasięgu artylerii lufowej jest połączenie możliwe jak najwyższej prędkości wystrzelonego pocisku oraz jego współczynnika balistycznego. Możliwości osiągnięcia zadowalającego efektu jest wiele. Najprostszym jest zastosowanie dłuższej lufy i większego ciśnienia pozwalającego wystrzelić pocisk z wyższą prędkością wylotową.

To właśnie dzięki temu nowoczesne systemy artyleryjskie pokroju PzH 2000 czy polskiego Kraba mogą strzelać na odległość 30 km najprostszą amunicją artyleryjską. Z kolei po zmniejszeniu oporu dennego pocisku za pomocą gazogeneratora zasięg efektywny wzrasta do 40 km.

Sytuacja się komplikuje, jeśli chcemy sięgnąć dalej, ponieważ tutaj są już niezbędne kompromisy. Można zastosować lżejszy podkalibrowy pocisk o nieco mniejszej sile rażenia z wyższym współczynnikiem balistycznym skutkującym m.in. wolniejszym wytracaniem energii, jak ma to miejsce w przypadku pocisków Vulcano BER lub GLR 155, bądź zapewnić pociskowi dodatkowy napęd działający po opuszczeniu lufy.

Obecnie standardem jest zastosowanie silnika rakietowego na paliwo stałe, który co prawda zabiera część miejsca zarezerwowanego dla trotylu, ale w zamian zapewnia przez krótki czas zwiększenie prędkości pocisku przekładające się na większy zasięg.

W przypadku pocisków artyleryjskich pokroju amerykańskich M549A1 bądź niemieckich V-LAP dopalacz rakietowy pozwala na rażenie celów na dystansie nawet 60 km. Jednakże istnieje sposób na poprawienie tych parametrów poprzez zastosowanie silnika strumieniowego na miejscu silnika rakietowego.

Różnicą jest tutaj fakt, że silnik strumieniowy pobiera tlen z atmosfery, a nie z utleniacza stanowiącego część paliwa rakietowego. Pozwala to zabrać więcej spalającego się paliwa przy tych samych gabarytach, co skutkuje dłuższą pracę silnika. Warto zaznaczyć, że niemieckie firmy mają tutaj ogromne doświadczenie, ponieważ są one odpowiedzialne za sekcję napędową pocisku MBDA Meteor.

Problemem jest tutaj kwestia sprężenia odpowiedniej ilości powietrza, zanim trafi ono do komory spalania, co wymaga wysokiej prędkości. W przypadku pocisku artyleryjskiego wystrzelonego z lufy jest to jednak prostsze niż w przypadku pocisku Meteor, gdzie na początku lotu niezbędny jest rakietowy booster.

W efekcie można uzyskać pocisk artyleryjski o ogromnym zasięgu pozwalającym zwykłej armatohaubicy lub haubicy na wykonywanie zadań zarezerwowanych dla wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych. Można domniemywać, że Ukraina otrzyma tylko niewielką partię testową do wykorzystania w armatohaubicach PzH 2000.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski