NASAMS już w Ukrainie. Skuteczny bat na rosyjskie samoloty i rakiety
26.09.2022 16:59, aktual.: 26.09.2022 19:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Obrona przeciwlotnicza Ukrainy opierała się dotąd na rosyjskich systemach, do których pozyskanie rakiet jest bardzo trudne albo wręcz niemożliwe. Powodowało to konieczność oszczędzania rakiet, ale dzięki wyrzutniom NASAMS problem ulegnie istotnemu zmniejszeniu. Wyjaśniamy osiągi tego systemu.
Oczywiście do Ukrainy trafiło mnóstwo ręcznych zestawów klasy MANPADS pokroju: FIM-92 Stinger, PPZR Piorun, Mistral czy Starstreak, ale te mają ograniczone możliwości zwalczania celów na wyższym pułapie (granica to w zależności od systemu ~5 km). Powodowało to, że rosyjscy piloci po dokonaniu ataku jak najszybciej wznosili się na pułap np. 10 km, gdzie już potrzebne są systemy innej klasy.
Dotychczas jedynym systemem o większych możliwościach, który trafił do Ukrainy to zestawy S-300 podarowane przez Słowację. Teraz do tego grona dołączają zestawy NASAMS od USA zdolne do atakowania celów na pułapie do 21 km, a wkrótce w Ukrainie powinny się pojawić, jak pisał niedawno Adam Gaafar, podobne zestawy IRIS-T SLM.
System obrony powietrznej NASAMS — modułowy system z Norwegii i USA
NASAMS jest skrótem od Norwegian Advanced Surface to Air Missile System, ponieważ pierwotnie system został zaprojektowany na potrzeby Norwegii, gdzie został wprowadzony do służby w 1998 roku. Następnie w 2007 roku gotowość operacyjną osiągnęła wersja NASAMS-2, a w ostatnich latach zadebiutował wariant NASAMS-3.
System powstał przy współpracy Kongsberg Defence & Aerospace z amerykańskim Raytheonem, gdzie Norwegowie zajęli się opracowaniem wyrzutni i systemu kierowania ogniem, a Amerykanie dostarczyli pociski oraz radar.
Norwegowie zdecydowali się zaprojektować system, który wykorzystywałby te same pociski przenoszone na samolotach, co drastycznie uprościło logistykę. Dotychczas nie dało się stosować pocisków z systemów przeciwlotniczych i samolotów zamiennie.
Unikatową w skali światowej cechą systemu NASAMS jest też jego otwartość, pozwalająca na łatwe dodanie nowego pocisku lub radaru. Aktualnie z systemem zostało zintegrowane ponad 25 radarów oraz, jeśli użytkownik ma taką wolę, np. byłaby możliwa integracja Meteora (korekta wyrzutni plus aktualizacja oprogramowania systemu). Tak duża elastyczność spowodowała, że system NASAMS jest teraz wykorzystywany przez 15 państw oraz co ciekawe, strzeże też Waszyngtonu.
Aktualnie NASAMS został skonfigurowany z pociskami AIM-120 AMRAAM (wraz z wariantem ER o wydłużonym zasięgu), AIM-9X Sidewinder Block II i IRIS-T. Można domniemywać, że Ukrainy trafiła wersja wyposażona w pociski AIM-120 AMRAAM-ER i AIM-9X Sidewinder Block II. Ta pozwoli na zwalczanie celów na dystansach do około 50 km, uwzględniając pociski manewrujące pokroju 3M-14 Kalibr lub starsze typy z czasów ZSRR pokroju Ch-102, a nawet S-300 używane przez Rosjan do atakowania miast daleko za linią frontu.
Z tego względu świeżo dostarczone systemy NASAMS zostaną najpewniej rozlokowane wokół ośrodków wewnątrz krajów mających znaczenie strategiczne.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski