Tajemnicza łódź w pobliżu Sewastopola. To jednostka "kamikadze"
W okolicy Sewastopola Rosjanie znaleźli niezidentyfikowaną łódź motorową wypełnioną ładunkami wybuchowymi, którą następnie zdetonowali. Wyjaśniamy ideę wykorzystania łodzi "kamikadze".
22.09.2022 | aktual.: 22.09.2022 20:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W ostatnich dekadach najlepszą bronią przeciwokrętową były torpedy o stosunkowo krótkim zasięgu lub pociski przeciwokrętowe przenoszące zazwyczaj głowicę bojową 200-300 kg o zasięgu kilkudziesięciu lub kilkuset km. W ten sposób został wyeliminowany krążownik rakietowy Moskwa. W ostatnich latach wiele państw pracuje jednak nad wykorzystaniem podwodnych lub nawodnych zdalnie sterowanych jednostek typu "kamikadze".
Jest to rozwinięcie koncepcji ataku z wykorzystaniem szybkich małych i trudno wykrywalnych jednostek nawodnych. Jeden z najbardziej znanych przypadków ataków załogowej łodzi motorowej wypełnionej ładunkami wybuchowymi miał miejsce 12 października 2000 r. w Jemenie. Ofiarą ataku łodzi motorowej kierowanej przez dwóch terrorystów Al-Kaidy był stacjonujący w adeńskim porcie niszczyciel USS Cole.
W wyniku ataku zginęło 17 marynarzy, a 40 kolejnych zostało rannych, powstała także około 12-metrowa dziura w kadłubie jednostki. Nic więc dziwnego, że z czasem państwa rozpoczęły eksperymenty z wykorzystaniem bezzałogowych łodzi motorowych, a najbardziej aktywny w tej dziedzinie był Iran. To właśnie on lub wspierani przez niego rebelianci Huti wykorzystali zdalnie sterowaną łódź "kamikadze" do ataku na saudyjską fregatę typu Madina w lutym 2017 r.
Teraz po ten sam system wydają się sięgać Ukraińcy. Zdalnie sterowane łodzie kamikadze mogą, w przeciwieństwie do nadbrzeżnych systemów rakietowych, razić cele na większym dystansie. Wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych można montować tylko na większych jednostkach, których Ukraina już nie ma. Tymczasem taką łódź, zawierającą być może również głowicę o masie 200-300 kg, można łatwo podholować w pobliże Krymu mniejszą, trudniejszą do wykrycia jednostką, skąd już łódź "kamikadze" samodzielnie może polować na rosyjskie okręty.
Z przodu widzimy najpewniej dwa detonatory zbliżeniowe lub uderzeniowe, obok których jest zamontowane coś, co wygląda na dalmierz laserowy do pomiaru odległości. Dalej na środku jest krótki maszt z głowicą obserwacyjną zawierającą najpewniej kamerę dzienną i termowizyjną, a z tyłu antenę obierającą sygnał kontrolny wysyłany np. przez będącego w oddaleniu Bayraktara TB2.
Z kolei Portal Naval News twierdzi, że łódź jest sterowana za pomocą pędnika strumieniowego, jak w skuterach, zapewniającego tej konstrukcji wielkości kajaka wysoką prędkość ataku.
Łódź "kamikadze" wygląda na bardzo nowoczesną, wykonaną być może z włókna węglowego, więc raczej nie jest to wojenna ukraińska produkcja. Mogła ona powstać jeszcze przed wojną lub została dostarczona przez któreś państwo Zachodu lub Turcję.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski