Dostali ich ponad setkę z Niemiec. Uczynili je jeszcze groźniejszymi
Ukraina otrzymała z Niemiec już 140 bojowych wozów piechoty (bwp) Marder 1A3, a w kolejce jest jeszcze przynajmniej 20 kolejnych. W odpowiedzi na specyfikę wojny Ukraińcy dokonali w nich modyfikacji. Przedstawiamy, co zrobili.
Ukraińcy bardzo chwalą dostarczone przez Niemcy bwp Marder 1A3, które zapewniają dużo większą ochronę i precyzję prowadzonego ognia w porównaniu do poradzieckich BMP-1/2. Jednakże nawet Mardery padają ofiarą dronów FPV lub Lancet-3, co wymusiło stworzenie rozwiązań mających wywołać przedwczesną detonację głowic kumulacyjnych.
Na poniższych zdjęciach można zobaczyć jakie modyfikacje wprowadzili żołnierze z 36. Brygady Piechoty Morskiej. Widać tutaj rozkładaną siatkę, ekran siatkowy na burtach kadłuba oraz dziwne pręty na przedniej górnej płycie, które w teorii mają najpewniej działać podobnie do mat Igelpanzerung. Rosjanie coś takiego robili na niektórych BTR-ach i zasadzie ochroni tylko przed prostą bronią z pojedynczą głowicą kumulacyjną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marder 1A3 - rewolucyjny i kosztowny relikt z czasów zimnej wojny
Bojowy wóz piechoty Schützenpanzer Marder 1 (z j. niemieckiego bojowy wóz piechoty "Kuna") zadebiutował w latach 60. XX wieku jako przełomowy projekt, obok rosyjskiego odpowiednika BMP-1.
Wprowadzenie zamkniętej oraz silnie uzbrojonej platformy, która była dobrze opancerzona, stanowiło innowację. W tamtym czasie standardem były jedynie lekko opancerzone transportery piechoty, skonstruowane głównie z myślą o przewozie żołnierzy na pole bitwy i błyskawicznym odwrocie. Nowością w projektach takich jak Marder 1 czy BMP-1 była możliwość aktywnego wsparcia dla przewożonej piechoty, a w niektórych przypadkach także zwalczania sprzętu pancernego przeciwnika.
Załoga Mardera składała się z trzech żołnierzy, a tylna część pojazdu mogła pomieścić siedmiu grenadierów pancernych. Cechą charakterystyczną tego wozu była wieża bezzałogowa, na której zamontowano automatyczną armatę Rheinmetall MK 20 Rh-202 kaliber 20 mm o zasięgu skutecznym sięgającym 2,5 kilometra. Dzięki podwójnemu zasilaniu z taśmy nabojowej można było szybko przełączać amunicję z odłamkowej na przeciwpancerną.
Wieża Mardera dysponowała również karabinem maszynowym MG3 oraz wyrzutnią przeciwpancernych pocisków kierowanych Milan, które były w stanie przepalić do 700 milimetrów stali pancernej na dystansie do 2 kilometrów.
Projekt ten, popularny w dzisiejszych czasach, zapewnia, że załoga znajdująca się w kadłubie pojazdu ma zwiększoną szansę na przeżycie, jeśli wieża zostanie trafiona. Z drugiej strony taka konstrukcja sprawia, że dostęp do uzbrojenia jest ograniczony, utrudniając usunięcie ewentualnych zacięć. W takim przypadku jeden z załogantów musi opuścić opancerzony kadłub i dokonać napraw poprzez włazy inspekcyjne.
Ze względu na swoje zaawansowanie technologiczne i koszty, Marder był ekskluzywnie używany przez Bundeswehrę. Dopiero po zakończeniu zimnej wojny, w wyniku redukcji budżetu w Niemczech, część z 2 tys. wyprodukowanych egzemplarzy została sprzedana. Inne egzemplarze były magazynowane bądź złomowane na terenie m.in. magazynu w Turyngii.
Ukraina otrzymała 140 Marderów w zmodyfikowanej wersji 1A3, które przeszły modernizacje w latach 90. XX wieku. Zmiany dotyczyły wzmocnienia pancerza i wyposażenia celowniczego działonowego w termowizor. Dzięki temu ten pojazd, mimo swojego zimnowojennego rodowodu, pozostał użyteczny na współczesnym polu walki i przewyższa poradzieckie odpowiedniki.
Użytkownicy ukraińscy bardzo cenią Mardery, ponieważ zapewniają one dużo większą ochronę szczególnie boków, przez co np. wielkokalibrowe karabiny maszynowe typu np DSzK czy Kord nie są już zagrożeniem. Ponadto, w sytuacji trafienia, załoga ma duże szanse na przeżycie i możliwość kontynuacji w nowej maszynie.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski