Trzecia bateria systemu IRIS-T SLS w Ukrainie. Jest ona na wagę złota
Niemcy poinformowały o zakończeniu dostaw nowej partii pomocy Ukrainie. Poza amunicją artyleryjską kal 155 mm bądź dronami w jej skład wchodzi system przeciwlotniczy IRIS-T SLS. Oto co potrafi.
19.08.2024 | aktual.: 19.08.2024 17:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niemcy dostarczyły w ostatnim czasie do Ukrainy baterię systemu przeciwlotniczego IRIS-T SLS, 14 tys. pocisków artyleryjskich, 10 dronów Sonabot, 26 dronów Vector, opancerzony pojazd zabezpieczenia technicznego Bergepanzer 2 czy blisko 800 sztuk broni strzeleckiej, z czego 700 sztuk stanowiły karabinki Haenel MK556.
Szczególnie systemy IRIS-T są Ukrainie potrzebne jak powietrze, ponieważ umożliwiają zwalczanie rosyjskich dronów, śmigłowców czy samolotów. Na drugim miejscu jest amunicja artyleryjska, która może obejmować wiele typów.
Najpewniej dostawa składa się w większości z najprostszych pocisków z rodziny DM121 o zasięgu do około 30 km w przypadku strzelania z armatohaubicy PzH-2000 lub podobnej, ale możliwa jest też obecność samonaprowadzających się pocisków SMArt 155 lub pocisków bardzo dalekiego zasięgu Vulcano GLR.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
IRIS-T SLS — ekonomiczny bat krótkiego zasięgu na rosyjskie lotnictwo
Niemcy zdecydowały się dostarczyć Ukrainie łącznie siedem baterii systemu przeciwlotniczego IRIS-T SL, którego testy zakończono dopiero w 2014 roku. System ten występuje w dwóch wariantach SLM (cztery baterie dostarczone) i SLS (trzy baterie dostarczone) różniących się zastosowanymi rakietami.
W pierwszym przypadku są wykorzystywane dedykowane pociski rakietowe z większym silnikiem rakietowym umożliwiające zwalczanie celów na dystansie do 40 km. Z kolei w przypadku wersji SLS o zasięgu około 10 km wykorzystywane są pociski IRIS-T stosowane w wielu siłach lotniczych państw NATO. Jest to identyczna koncepcja jak w przypadku norweskiego systemu NASAMS, co bardzo ułatwia logistykę, ponieważ w razie niedoboru pocisków w obronie przeciwlotniczej można ratować się zapasami lotnictwa.
Środkiem rażenia jest tutaj pocisk IRIS-T opracowany wspólnie przez Niemcy, Grecję, Norwegię, Szwecję, Włochy i do pewnego czasu Kanadę. Zastąpił on w tych państwach dotychczasowy pocisk powietrze-powietrze krótkiego zasięgu AIM-9 Sidewinder i bazował on w części na bardzo udanym radzieckim pocisku Wympieł R-73, od którego zapożyczono system wektorowania ciągu.
IRIS-T został wprowadzony do służby w Luftwaffe w 2005 roku i służy do zwalczania celów na dystansie około 25 km na wysokim pułapie, gdzie powietrze jest rzadsze. Pocisk jest wyposażony w głowicę naprowadzającą działającą w podczerwieni widzącą termiczny obraz celu, a nie tylko punkt ciepła, przez co niemożliwe jest zmylenie go przez np. flary.
Co więcej, ma on także wykorzystywać algorytmy pozorujące ataki, a wymusić na celu marnowanie energii poprzez manewry unikowe, aby ułatwić trafienie podczas właściwego ataku. Podczas jednych z targów MPSO przedstawiciel producenta zdradził nam też, że IRIS-T może znosić przeciążenia znacznie ponad 60 G oraz może nawet zestrzeliwać inne pociski przeciwlotnicze np. średniego zasięgu pokroju R-77 wystrzelone przez samolot przeciwnika, czego nie potrafi konkurencja.
Jest to jeden z najnowocześniejszych pocisków przeciwlotniczych świata, który doskonale sobie radzi w Ukrainie, ponieważ obsługi systemów IRIS-T SLM bądź SLS raportowały aż 100-procentową skuteczność zestrzeleń.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski