Polska artyleria w 2023 roku. Budujemy siłę ognia, jakiej nie ma nikt w zachodniej Europie
Wiceszef MON potwierdził, że – wbrew prezentacji pokazanej w styczniu podczas prac sejmowej Komisji Obrony Narodowej – wojsko ma zamiar zamówić kolejne wyrzutnie WR-40 Langusta. To kolejny krok w stronę technicznej modernizacji polskiej artylerii. Jaki jest obecnie jej stan i czym dysponują polscy żołnierze?
Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Wojna w Ukrainie potwierdziła, że artyleria, zarówno lufowa, jak i rakietowa, jest "bogiem wojny". Po obu stronach odpowiada za większość ponoszonych strat w ludziach i sprzęcie, deklasując pod tym względem lotnictwo czy wojska pancerne i zmechanizowane.
Wnioski z walk za naszą wschodnią granicą wyciągnęli także decydenci z MON-u: długo odwlekana modernizacja techniczna polskiej artylerii gwałtownie przyspieszyła, a rok 2022 przyniósł w tej kwestii więcej zmian, niż wcześniejsze ćwierć wieku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co dalej z WR-40 Langusta?
Plany dotyczące rozwoju polskiego wojska, w tym artylerii, zostały przedstawione przez MON na początku 2023 roku za pomocą prezentacji wyświetlonej podczas prac sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Prezentacja, ze względu na liczne błędy merytoryczne, wzbudziła wiele kontrowersji. Dotyczyły one m.in. informacji o planach zakupu tureckiego systemu artylerii rakietowej KHAN.
Nawiązując do nich, poseł Paweł Bejda skierował do resortu interpelację z zapytaniem o dalsze losy polskiej wyrzutni WR-40 Langusta. Przytaczana przez Zespół Badań i Analiz Militarnych odpowiedź MON-u jest jednoznaczna: w 2023 roku będą kolejne zamówienia na ten system.
Potwierdzenie dalszych zamówień systemu WR-40 Langusta wpisuje się w znacznie obszerniejszy obraz zmian, przekształcających postsowiecki skansen w artylerię dysponującą największą siłą ognia w zachodniej Europie.
Armatohaubica 2S1 Goździk
Do niedawna najliczniejszym przedstawicielem polskiej artylerii lufowej była leciwa armatohaubica 2S1 Goździk. Teoretycznie Wojsko Polskie dysponowało ponad 360 egzemplarzami tej broni, zaprojektowanej w latach 60. w ZSRR, samobieżnej armatohaubicy kalibru 122 mm, korzystającej z podwozia MT-LB. Goździk, choć był projektem radzieckim, był przez lata produkowany w Polsce.
Goździki są obecnie wycofywane i zamieniane na sprzęt nowszej generacji – armatohaubice Krab i K9. Nieujawniona liczba egzemplarzy 2S1 została dostarczona Ukrainie.
Armatohaubica wz. 1977 Dana
Drugim pod względem liczebności przedstawicielem artylerii lufowej są armatohaubice wz. 77 Dana. Jest to zaprojektowana w latach 70. w Czechosłowacji broń korzystająca z amunicji "wschodniego" kalibru 152 mm. Charakterystyczną cechą Dany jest posadowienie wieży z armatohaubicą na ciężkim podwoziu kołowym 8×8 Tatra T-815 VT Kolos.
Polska użytkuje 111 egzemplarzy tej broni, które w pierwszej dekadzie XXI wieku zostały zmodernizowane do standardu Dana-T, otrzymując m.in. zmodernizowane środki łączności i system kierowania ogniem. Obecnie trwa modernizacja tej broni do standardu Dana-M, zakładającego modyfikację układu napędowego, dodanie systemu klimatyzacji i ogrzewania, kamer wyświetlających załodze sytuację wokół pojazdu, montaż postojowego generatora prądu czy zmiany w układzie hydraulicznym.
Warto zauważyć, że broń ta jest ciągle modernizowana i produkowana. Po wariancie Zuzana, w którym zmieniono kaliber na natowski 155 mm, Słowacy oferują obecnie wersję Zuzana 2 z wydłużoną lufą i cyfrowym systemem kierowania ogniem.
AHS Krab
AHS (armatohaubica samobieżna) Krab miała być przyszłością polskiej artylerii lufowej, jednak wojna w Ukrainie zmieniła wcześniejsze plany. Docelowo Polska będzie użytkować co najmniej 120 egzemplarzy tej broni (pięć dywizjonów po 24 armatohaubice), jednak aktualna liczba Krabów w Wojsku Polskim nie jest podawana do publicznej wiadomości – część posiadanego sprzętu, prawdopodobnie ponad 50 sztuk, została przekazana Ukrainie.
Kolejne 54 sztuki Ukraina zamówiła na zasadach komercyjnych dla własnych sił zbrojnych. Ze względu na konieczność szybkiego uzupełnienia stanu polskiej artylerii samobieżnej, w 2022 roku MON zamówił w Korei armatohaubice K9 Thunder, z którymi Krab dzieli (spolonizowane) podwozie.
Armatohaubica K9 Thunder
Pierwsze 24 egzemplarze koreańskiego sprzętu w wersji K9A1 dotarły do Polski w grudniu 2023 roku. Obecnie – już z kolejną, drugą transzą 12 następnych K9 – w Polsce znajduje się 36 egzemplarzy tej broni, a do końca 2023 roku liczba Thunderów ma sięgnąć 48.
Docelowo, do końca 2026 roku Polska ma otrzymać 212 armatohaubic K9, a zgodnie z podpisaną w sierpniu 2022 roku umową ramową kolejnych 460 egzemplarzy ma zostać wyprodukowanych w Polsce. Łącznie Wojsko Polskie ma dysponować 672 egzemplarzami tej broni.
BM-21 Grad
Obok artylerii lufowej Polska dysponuje także artylerią rakietową. Obecnie tworzą ją systemy korzystające z pocisków rakietowych kalibru 122 mm. Choć korzystają częściowo ze wspólnej amunicji, mają różne możliwości.
Najstarszy z używanych przez Polskę systemów rakietowych to daleki krewny drugowojennej Katiuszy. Pojazd jest wyposażony w jedną, 40-prowadnicową wyrzutnię rakiet, umieszczoną na podwoziu 6×6 Ural-375D.
Zasięg ognia to około 20 km. Nie jest znana liczba Gradów pozostających w służbie – jest to sprzęt sukcesywnie wycofywany, a nieznana liczba wyrzutni została dostarczona przez Polskę Ukrainie.
RM-70
Czechosłowacka modyfikacja radzieckiej broni wprowadza udoskonalenia w zakresie podwozia, bo wyrzutnia i jej możliwości pozostają bez zmian.
Stary Ural został w tym przypadku zastąpiony cięższym podwoziem Tatra 813, na którym – obok wyrzutni – znalazło się także miejsce na dodatkowe pociski. Polska dysponuje 29 egzemplarzami RM-70.
WR-40 Langusta
Polska modernizacja Grada znacząco zwiększa jego możliwości. Choć wyrzutnia rakiet wygląda podobnie, jest posadowiona na polskim podwoziu 6×6 Jelcz P662D.35, a poza starymi pociskami opracowanymi w ZSRR, może strzelać także nowszymi, polskimi pociskami z rodziny Feniks, dzięki którym zasięg ognia rośnie dwukrotnie, do 40 km.
Wojsko Polskie użytkuje 75 wyrzutni tego typu, jednak – zgodnie z zapowiedziami MON-u – w 2023 roku mają zostać zamówione kolejne.
HIMARS
Skokowy wzrost możliwości polskiej artylerii rakietowej przyniesie realizacja zawartych w 2022 roku umów na dostawy amerykańskich systemów HIMARS i południowokoreańskich Chunmoo.
W przypadku HIMARS-ów Polska otrzyma 18 gotowych systemów (wyrzutnia zintegrowana z amerykańskim podwoziem), a także do 468 modułów HIMARS Launcher Loader Module Kit, czyli wyrzutni, które zostaną zamontowane na polskich podwoziach Jelcz. Pierwsze 20 wyrzutni w amerykańskiej konfiguracji (18 + 2 ćwiczebne) trafi do Polski do końca 2023 roku.
Wraz z wyrzutniami Polska zamówiła 9 tys. sztuk amunicji w trzech wariantach, o zasięgu od 85 (GMLRS Unitary/Alternative Warhead) do 150 km (GMLRS Alternative Warhead Extended Range). USA wydały także zgodę na zakup przez Polskę do 45 pocisków ATACMS o zasięgu przekraczającym 300 km.
K239 Chunmoo
Uzupełnieniem amerykańskiej broni będzie 288 (w pierwszym etapie 212) wyrzutni K239 Chunmoo, które zostaną zintegrowane z polskimi podwoziami Jelcz i polskim system kierowania ogniem. Pierwszych 18 wyrzutni trafi do Polski do końca 2023 roku.
Wraz z wyrzutniami Polska zakupiła pakiet logistyczny i serwisowy, obejmujący m.in. pociski Chunmoo 239 mm Missile o zasięgu 80 km i Long Range Missile o zasięgu 290 km. Ważną zaletą koreańskiej oferty jest potencjalna możliwość produkcji w Polsce amunicji do systemu Chunmoo – opcja ta jest obecnie przedmiotem negocjacji.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski