Armatohaubica K9 Thunder. Następca Kraba z koreańskim rodowodem
Koreański sprzęt wojskowy płynie już do Polski – pierwsze egzemplarze armatohaubic K9 mogą zostać dostarczone nawet w pierwszych dniach grudnia. Czym różnią się od produkowanych w Polsce Krabów i co mają z nimi wspólnego?
Ujawnione latem tego roku informacje dotyczące planu zakupu przez MON koreańskich armatohaubic K9 wywołały w Polsce wiele kontrowersji. Wynikają one z faktu, że polska Huta Stalowa Wola produkuje armatohaubice Krab. To broń, która przeszła już chrzest bojowy w Ukrainie i pokazała się z bardzo dobrej strony, wystawiając przy okazji wysokie noty polskim projektantom i inżynierom.
W takim kontekście nie powinny dziwić pytania o zasadność zagranicznych zakupów. A gdy te okazały się już zatwierdzone, o ich skalę i ewentualne różnice K9 w porównaniu z polską bronią, które przemawiałyby za wyborem sprzętu z Korei. Czym dokładnie jest K9?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następca amerykańskich haubic M109
K9 Thunder, bo tak brzmi pełna nazwa tego sprzętu, to południowokoreańska armatohaubica kalibru 155 mm. To pierwsza broń tego typu opracowana przez południowokoreański przemysł po latach zakupów uzbrojenia w Stanach Zjednoczonych lub produkowania go na amerykańskiej licencji, jak w przypadku haubic M109A2, produkowanych w Korei pod nazwą K55.
Opracowana przez koncern Samsung Techwin haubica K9 powstała jako jej następca. Prace nad nową bronią zaczęły się w Korei pod koniec lat 80. poprzedniego wieku, a w 1999 r. ruszyła jej produkcja seryjna. W swojej podstawowej wersji haubica K9 jest obsługiwana przez pięcioosobową załogę.
K9 Thunder – charakterystyka haubicy
Ręcznie ładowana armata kalibru 155 mm ma 52 kalibry długości i zapewnia standardową amunicją donośność ok. 40 km. Szybkostrzelność tego wariantu sięga sześciu strzałów na minutę, a haubica może strzelać w trybie MRSI. To rozwiązanie, dzięki któremu kilka wystrzelonych pod różnymi kątami pocisków uderza w cel równocześnie, potęgując efekt ostrzału.
Haubica jest w całości opancerzona – jej pancerz zapewnia ochronę przed pociskami kalibru do 14,5 mm, a także przed odłamkami pocisków artyleryjskich i min. K9 jest przy tym zabezpieczona przed skutkami użycia broni atomowej, chemicznej i biologicznej. K9 waży 47 ton i ma 12 metrów długości.
Co istotne, producent nakreślił jasny harmonogram rozwoju bazowej wersji K9:
- K9A1 – to oznaczenie armatohaubic, dostarczanych aktualnie do Polski. W porównaniu z pierwotną wersją, ich załogę zredukowano do czterech osób.
- K9A2 – to wdrażana właśnie do produkcji wersja rozwojowa tej broni, różniąca się od poprzednika bezzałogową wieżą z automatem ładowania. Załoga została w tym przypadku ograniczona do trzech osób.
- Wariant bez nazwy – ma zostać uzbrojony w nową armatę z lufą o długości 58 lub więcej kalibrów. Pozwoli to na zwiększenie zasięgu ognia do 70-100 km.
- K9A3 – (nazwa hipotetyczna) to kolejny etap rozwoju w postaci całkowicie bezzałogowej, robotycznej armatohaubicy, która na bazie K9 ma zostać opracowana do 2040 r.
Wspominając o "mapie drogowej" rozwoju tej broni, warto także uporządkować terminologię.
Czym różni się haubica od armaty?
- Armata to działo przeznaczone do ognia bezpośredniego - do celów znajdujących się w polu widzenia. Jego pociski mają płaski tor lotu, a lufa ma zazwyczaj znaczną długość.
- Haubica to działo (dawniej) o dużym kalibrze i krótkiej lufie, przeznaczone do prowadzenia ognia pośredniego - strzelania stromotorowego. Wystrzelone pod dużym kątem pociski mogą dzięki temu trafiać w cele ukryte np. za przeszkodami terenowymi. Obecnie haubicami nazywane są potocznie armatohaubice.
- Armatohaubica to hybryda: działo, które może prowadzić ogień bezpośredni, ma długą lufę, a zarazem możliwość strzelania stromotorowego. Ten rodzaj broni reprezentuje większość współczesnych samobieżnych systemów artyleryjskich, jak Krab, K9, PzH2000, FH77BW Archer czy 2S19 Msta-S.
Setki nowych armatohaubic
Polska poprzez podpisanie umów ramowych deklaruje chęć kupienia w sumie 672 haubic K9A1/K9PL. Pierwsza transza, wyprodukowana w całości w Korei, obejmuje 212 egzemplarzy, za które zapłacimy 2,4 mld dolarów.
Dostawy sprzętu zamówionego w ramach pierwszej transzy już się zaczęły, pierwsze haubice trafią do Polski na początku grudnia, a ostatnie przed końcem 2026 r. Co istotne, umowa dotyczy nie tylko samych haubic, ale także pełnego pakietu logistycznego, szkoleniowego, a także zapasu amunicji.
Co istotne, już pierwsza transza haubic K9A1 zostanie spolonizowana – otrzymają one polskie środki łączności, a przede wszystkim zostaną zintegrowane z polskim systemem kierowania ogniem Topaz. Kolejne pojazdy, już jako K9PL, mają być produkowane w Polsce. Powstaną na bazie rozwiązań z wariantów K9A1 i K9A2.
Polskie władze deklarują także chęć współpracy z Koreańczykami przy opracowaniu i budowie w przyszłości haubicy nowego typu, ale – na razie – są to bardzo ogólne deklaracje.
Nie tylko Polska
Haubice K9 zdobyły już kilku odbiorców zagranicznych. Własną wersję pod nazwą T-155 Fırtına produkuje Turcja, a K9 wybrały także armie Norwegii, Estonii, Finlandii, a w odleglejszych rejonach świata – Australii, Indii i Egiptu.
Mimo to ich zamówienie przez Polskę wzbudziło w kraju wiele kontrowersji. Są one związane z faktem, że Polska Huta Stalowa Wola produkuje armatohaubice Krab o zbliżonych do K9 możliwościach. Co więcej, zostały one pozytywnie zweryfikowane podczas działań wojennych w Ukrainie, gdzie polska broń zbiera bardzo dobre opinie. Co łączy, a co różni Kraba i K9?
Krab i K9 – podobieństwa i różnice
Krab to połączenie brytyjskiego systemu wieżowego AS90 i – w obecnej wersji – koreańskiego podwozia od K9. Polskie podwozie dla Kraba przez kilkanaście lat budowały Zakłady Mechaniczne "Bumar-Łabędy", ale zadanie to przerosło gliwicką fabrykę.
Rozwiązaniem okazało się kupienie licencji na produkcję podwozi w Korei, a integrację, a następnie samodzielną budowę haubic przeprowadziła Huta Stalowa Wola. W pewnym sensie K9 są już zatem od lat budowane – w połowie – w Polsce.
Argumentem, jaki podnoszą polskie władze, tłumacząc zamówienie koreańskich haubic, jest także szybkość dostaw. W sytuacji zagrożenia ze wschodu kluczowe ma być możliwie szybkie wyposażenie polskich jednostek artylerii w nowoczesną broń, korzystającą z natowskiej amunicji. Gdyby miało to nastąpić wyłącznie za pomocą Krabów, konieczne byłoby wcześniejsze, wymagające czasu, zwiększenie mocy produkcyjnych.
Jednocześnie z MON-u padają deklaracje, że K9 nie jest następcą, ale uzupełnieniem Kraba, oba systemy będą produkowane równolegle, a w przyszłości może powstać broń czerpiąca z najlepszych cech obu konstrukcji. Trudno traktować je inaczej niż jako próbę uspokojenia opinii publicznej, bo jest faktem, że – gdy umowa ramowa zostanie w całości zrealizowana – to koreańska haubica stanie się najliczniejszym, lufowym systemem artyleryjskim w Wojsku Polskim.
Warto przy tym zauważyć, że Wielka Brytania zaprzestała rozwoju systemu AS90. Brytyjczycy uznali go za mało perspektywiczny i szukają dla swoich haubicoarmat następców. Jednym z kandydatów jest południowokoreańska K9A2, czyli wariant, którego rozwiązania mają zostać wykorzystane w K9PL.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski