PGZ w czołówce. Pokazano konkretne dane
Polski przemysł obronny radzi sobie bardzo dobrze co pokazują dane szwajcarskiego instytutu SIPRI. Polskie PGZ zaliczyło największy wzrost przychodów rok do roku w UE oraz drugi w Europie. Przedstawiamy, co taki wynik zapewniło.
05.12.2023 | aktual.: 05.12.2023 18:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wedle danych przedstawionych w najnowszym raporcie przygotowanym przez Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI) polskie konsorcjum PGZ zaliczyło drugi największy wzrost przychodów spośród firm z sektora w Europie oraz pierwszy w przypadku podmiotów z państw należących do UE.
W Europie tylko brytyjski Babcock International Group osiągnęło wyższy wzrost 21 proc., ale 14 proc. wzrost przychodów PGZ rok do roku był wyższy od takich podmiotów jak niemiecki Diehl (13 proc.) bądź norweski Kongsberg Gruppen (12 proc.). Wspomniany wzrost PGZ pozwolił też awansować z 76 miejsca na 71 w rankingu 100 największych podmiotów zbrojeniowych świata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oto czym PGZ zapracowało na awans w rankingu SIPRI
Wzrost przychodów PGZ w 2022 r. jest pokłosiem głównie przyśpieszenia modernizacji Wojska Polskiego (kontynuowany w 2023 r.) w odpowiedzi na wojnę w Ukrainie, podpisanie ogromnych kontraktów z firmami z Korei Południowej, gdzie polskie firmy są podwykonawcami lub kooperantami oraz eksport broni głównie do Ukrainy. Warto też wspomnieć tutaj o mniejszych umowach takich jak np. wybór ręcznych zestawów PPZR Piorun przez Estonię czy Norwegię w 2022 r.
Największą sławę w Ukrainie zyskały armatohaubice Krab, ręczne zestawy przeciwlotnicze PPZR Piorun, karabinki Grot, transportery opancerzone KTO Rosomak, samobieżne moździerze M120 RAK oraz granatniki rewolwerowe RGP-40.
Armatohaubice Krab to jedne z niewielu nowoczesnych samobieżnych systemów artyleryjskich kal. 155 mm dysponujących lufą o długości 52 kalibrów umożliwiającą rażenie celów na dystansie aż 30 km przy wykorzystaniu najtańszych pocisków bądź nawet około 60 km przy zastosowaniu pocisków z dopalaczem rakietowym. Do tego warto dodać integrację z Zintegrowanym Systemem Zarządzania Walką TOPAZ pozwalającym na dokonanie ostrzału celu zaledwie parę sekund po wykryciu go przez drona FlyEye.
Z kolei polskie zestawy przeciwlotnicze PPZR Piorun umożliwiają zwalczanie nawet najnowszych rosyjskich śmigłowców Ka-52 Aligator na dystansie do 6,5 km nawet mimo posiadania dość już starego połączenia sensora IR (podczerwieni) trzeciej generacji wspartego sensorem UV (ultrafioletu) w celu rozróżniania flar. Pozwala to jednak na istotne uproszczenie konstrukcji i redukcję kosztów w porównaniu do pocisków z sensorem IR czwartej generacji (IIR) widzącym termiczny obraz celu stosowanym m.in. w najnowszych wariantach pocisków Mistral.
Wojna w Ukrainie okazała się także bardzo dobrą reklamą do lekkiego uzbrojenia z Polski. Po pierwsze wcześniej bardzo krytykowane przez niektóre media karabinki Grot sprawują się dobrze (w szczególności nowsze wersje) i są wykorzystywane głównie przez dobrze wyszkolone jednostki ukraińskie lub ochotników zagranicznych.
Jeszcze lepiej wygląda sprawa w przypadku granatników rewolwerowych RGP-40, które były odrzucone przez polski MON w 2014 r. Te konstrukcje o masie około 6,5 kg poza standardowymi dla tego typu konstrukcji granatami kal. 40x46 mm LV o zasięgu rażenia do 400 m mogą też strzelać z nowych kal. 40x51 mm MV o podwojonym zasięgu skutecznym.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski