Drony w Ukrainie to nie tylko roje śmierci. Pomagają też rannym i zagubionym

W sieci przeważają nagrania pokazujące wykorzystanie dronów do eliminacji Rosjan na wiele sposobów, ale czasem pojawiają się nagrania pokazujące jak ratują życie Ukraińcom. Wyjaśniamy ich wykorzystanie.

Ukraiński ranny żołnierz otrzymuje zrzut medykamentów z drona.
Ukraiński ranny żołnierz otrzymuje zrzut medykamentów z drona.
Źródło zdjęć: © Twitter | ШоТам?
Przemysław Juraszek

Komercyjne drony (czyli takie, które sami możemy kupić w sklepie) w Ukrainie są wykorzystywane na mnóstwo sposobów, począwszy od rozpoznania, rozminowywania terenu, podkładania min lub do ataków kinetycznych w różnej formie.

W ostatniej kategorii mamy drony dedykowane do zrzucania na przeciwnika granatów (czasem i domowej roboty) czy pocisków moździerzowych lub konstrukcje typu "kamikadze" do których czasem za pomocą trytytek przyczepiane są bomblety z amunicji kasetowej bądź odchudzane granaty przeciwpancerne od granatników RPG-7.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Te stanowią swoiste uzupełnienie znacznie mniej licznych i bardziej zaawansowanych dronów Switchblade lub Warmate i są wykorzystywane do ataków dosłownie na wszystko od pojedynczych żołnierzy, po bojowe wozy piechoty i czołgi.

Drony ratują życie

Znacznie rzadziej widzimy przypadki dostarczania pomocy medycznej czy przyjmowania kapitulacji. Doskonałym przykładem wykorzystania dronów w pierwszym przypadku jest nagranie z pomocy dronów ukraińskim żołnierzom z Pierwszej Brygady Pancernej.

Na nagraniu widać jak piloci dronów zlokalizowani zagubionych żołnierzy ukrywających się na pasie ziemi niczyjej pomiędzy ukraińskimi i rosyjskimi liniami obrony. Następnie piloci dostarczyli zagubionym żołnierzom wodę i/lub leki przeciwbólowe wraz z antybiotykami w przypadku rannych.

Drony służyły też w charakterze przewodników, kierując zagubionych żołnierzy w kierunku pozycji zajmowanych przez swoich. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku grup ratunkowych, które próbowały dotrzeć do rannych.

Gdyby nie drony to Ci ludzie najprawdopodobniej zostawieni na pastwę losu na środku pola minowego nie mieliby dużych szans na przeżycie. Z kolei w takim przypadku jest spora szansa, że po otrzymaniu nowego sprzętu lub po remoncie uszkodzonego będą mogli wrócić do walki bogatsi o cenne doświadczenie.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie