Rosyjska gra o inwazji na Ukrainę to totalna klapa. Nikt w to nie gra
Propagandowa gra "Squad 22: ZOV", "oficjalnie rekomendowana przez rosyjską armię" w celach szkoleniowych i wspierana przez rosyjskie Ministerstwo Obrony, nie zdobyła zainteresowania użytkowników Steam. Według statystyk platformy, w produkcję codziennie gra nie więcej niż pięć osób.
Propagandowa gra komputerowa o inwazji na Ukrainę "Squad 22: ZOV", stworzona przy wsparciu rosyjskiego Ministerstwa Obrony, nie wzbudziła zainteresowania odbiorców największej międzynarodowej platformy Steam. Jak podaje serwis SteamDB, w produkcję codziennie gra nie więcej niż pięć osób.
Gracze wyśmiewają "rosyjskiego Counter-Strike'a"
"Squad 22: ZOV" to pierwsza rosyjska gra wideo o inwazji na Ukrainę. Zadebiutowała pod koniec stycznia 2025 r. na platformie VK Play, jako strategia czasu rzeczywistego (w modelu free-to-play), w której gracz dowodzi oddziałem rosyjskich żołnierzy szturmujących Mariupol, Melitopol i inne ukraińskie miasta. Żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy są w niej przedstawieni propagandowo - jako groteskowe karykatury.
Jak informowaliśmy, gra trafiła na Steam 28 maja 2025 r. Szybko okazało się, że zagraniczni użytkownicy nie są projektem zainteresowani. Jak podaje ukraiński portal Komersant, szczyt aktywności przypadł na 29 maja, gdy jednocześnie uruchomiło ją 50 osób. Potem liczby gwałtownie spadły: od końca czerwca do połowy lipca w "Squad 22" grało dziennie nie więcej niż pięć osób, a od września - najwyżej trzy. Według stanu na 7 listopada - w grze znajdował się tylko jeden użytkownik.
Rosyjskie SPN Studio, które stworzyło grę, opisuje "Squad 22: ZOV" jako "taktyczną grę akcji dla jednego gracza w czasie rzeczywistym, umożliwiającą staranne planowanie rozkazów" - czytamy w opisie gry na Steam. Twierdzą, że gra jest: "oparta na prawdziwych doświadczeniach wojennych żyjących rosyjskich weteranów na Ukrainie". "Wszystko kręci się wokół współczesnych konfliktów, małych grup piechoty wspieranych przez pojazdy opancerzone i drony, a także prawdziwych wydarzeń" - podaje opis na Steam.
Pomimo silnego wsparcia ze strony państwa i promocji w mediach prowojennych, nawet rosyjscy gracze nie wykazali zainteresowania. Gracze wyśmiewali ją jako "hańbę działającą na silniku z lat 2000." i "próbę stworzenia Counter-Strike'a z patriotyzmem Z" - podaje NEXTA TV.
Grę stworzył syn byłego ambasadora Rosji
Za produkcję odpowiada rosyjskie SPN Studio kierowane przez Aleksandra Tolkacza, syna byłego ambasadora Rosji na Węgrzech. Wcześniej pełnił on funkcję dyrektora ds. relacji publicznych w Donbas Fuel and Energy Company. Według Tolkacza pomysł na projekt pochodził z Głównego Zarządu Polityczno-Wojskowego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, natomiast finansowanie zapewnił prywatny inwestor.
Po premierze Squad 22 na Steam, Tolkacz twierdził, że projekt rzekomo „udanie wystartował w Stanach Zjednoczonych” i że ponad połowa przychodów pochodzi z tego kraju. Konsultant gry, Władisław Gołowin, szef Unarmy i uczestnik inwazji na Ukrainę, określał Squad 22 mianem konkurenta dla znanego shootera Counter Strike. Statystyki pokazują jednak coś przeciwnego: podczas gdy w rosyjską grę gra zaledwie kilka osób, Counter Strike 2 gromadzi codziennie ok. 1,5 mln użytkowników.
Jak informuje ukraiński portal Komersant, mimo niepowodzenia SPN Studio rozwija nową grę wojenną o tytule "Homeland is Waiting". Według zapowiedzi twórców ma to być "fabularne taktyczne RPG", a demo ma się ukazać w 2026 r.