Wybuchowy Red Bull. Wyjaśniamy jak Ukraińcy robią z energetyków bomby

Wojna w Ukrainie mimo okrucieństwa jest też miejscem ogromnej kreatywności, czego przykładem jest wykorzystanie puszek po energetykach w charakterze improwizowanych granatów lub bomb. Przedstawiamy kulisy powstania i skuteczność tego rozwiązania.

Improwizowane granaty bazujące na puszkach po energetykach.
Improwizowane granaty bazujące na puszkach po energetykach.
Źródło zdjęć: © Twitter | Historical Firearms | Matthew Moss
Przemysław Juraszek

W Ukrainie pojawiło się dużo nagrań z użycia improwizowanej broni zrzucanej z dronów. Początkowo zrzucano z nich np. odbezpieczone granaty F-1 umieszczone w pułapkach zanętowych używanych przez wędkarzy czy nawet w słoikach. Następnie pojawiły się przypadki wykorzystania koktajli Mołotowa, a teraz mamy bomby wykorzystujące puszki po energetykach.

Na poniższym zdjęciu widzimy puszki po popularnych napojach (Red Bulla, Burna czy nawet Coca-Colę) już przygotowane do zrzutu. Idea nie jest nowa, ponieważ tego typu rozwiązania były stosowane m.in. podczas drugiej wojny światowej przez Armię Krajową w postaci granatów "Sidolówka" wykorzystujących korpus podobny do puszek zawierających Sidol (środek do czyszczenia powierzchni metalowych).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Budowa i skuteczność granatów z puszek po energetykach

Ukraińska receptura na wybuchowe energetyki jest prosta. Potrzebna jest pusta puszka, trochę drobnego żelastwa w postaci np. kulek od łożysk czy małych śrubek otaczających blok materiału wybuchowego oraz zapalnik UZRGM z około 4-sekundową zwłoką.

Taki przygotowany "Red Bull" wbrew pozorom jest bardzo skuteczny i ma śmiertelny promień rażenia kilku metrów. To bardziej ekonomiczne rozwiązanie w przypadku dronów niż klasycznych granatów ręcznych, które lepiej zachować dla żołnierzy. Z drugiej strony jeśli granatów brak to nawet tego typu improwizacje są lepsze niż nic.

Dodatkowym plusem jest możliwość tworzenia dowolnych kombinacji pod dane zastosowania. Fabryczne granaty mogą mieć wedle Ukraińców zbyt słabą falę uderzeniową w przypadku zrzucania z dronów. Tymczasem w przypadku tego typu improwizowanych konstrukcji jedynym ograniczeniem relacji ładunku wybuchowego do "żelaznej wkładki" jest w zasadzie tylko wola i pomysłowość twórcy.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariawojna w Ukrainieenergetyki
Wybrane dla Ciebie