Amunicja artyleryjska dla Ukrainy. Norwegia wyda miliardy
Norwegia przeznaczy 5 mld koron norweskich (NOK) na wsparcie Ukrainy w zakresie amunicji artyleryjskiej. Większość środków trafi do czeskiej inicjatywy amunicyjnej, a reszta na zwiększenie europejskiego potencjału produkcyjnego.
Norwegia zobowiązała się do przekazania 5 mld NOK na wsparcie Ukrainy w zakresie amunicji artyleryjskiej. Z tej kwoty 4 mld NOK trafią do inicjatywy prowadzonej przez Czechy, a 1 mld NOK do Europejskiego Funduszu Pokojowego (EPF). Premier Jonas Gahr Støre podkreślił, że Ukraina potrzebuje stałych dostaw amunicji, aby kontynuować walkę o wolność.
Wsparcie dla Ukrainy będzie omawiane podczas spotkania premiera Støre z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen w Brukseli. Nowa alokacja pieniędzy jest częścią wspólnej inicjatywy finansowej prowadzonej przez UE. Norwegia już wcześniej wspierała czeską inicjatywę, a obecne fundusze mają zwiększyć ilość i przewidywalność dostaw amunicji w 2025 roku.
Jest to też część ogłoszonego niedawno zwiększenia norweskiego wsparcia dla Ukrainy o 50 mld NOK w 2025 r. Zwiększenie wsparcia jest zgodne z porozumieniem osiągniętym między wszystkimi partiami politycznymi w Stortingu i rządem norweskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pociski artyleryjskie — główny środek rażenia w Ukrainie
Artyleria jest dalej bogiem wojny w Ukrainie, tylko zyskała dodatkowe "oczy" dzięki dronom oraz znacznie szybszy czas reakcji ze względu na przekaz informacji na żywo w ramach systemów łączności C4I.
Jednakże środkiem rażenia dalej są głównie masowo produkowane pociski, których konstrukcja nie zmieniła się od dekad. Co prawda są bardzo zaawansowane rozwiązania nawet samodzielnie wyszukujące cele i naprowadzające się na nie jak Bonus czy SMArt 155, ale stanową one promil używanego wolumenu kilku tysięcy pocisków dziennie.
Produkcja i osiągi budżetowych pocisków artyleryjskich
Konstrukcyjnie zwykłe pociski artyleryjskie to w zasadzie odlewana skorupa z gwintem na czubku, która następnie jest wypełniana roztopionym trotylem lub innym materiałem wybuchowym. Na koniec są malowane i pakowane w palety wraz oddzielnie trzymanymi zapalnikami.
Te wkręcane w czubek pocisku zazwyczaj są prostą konstrukcją uderzeniową mającą wywołać eksplozję przy uderzeniu w ziemie, ale są też bardziej zaawansowane wywołujące wybuch jeszcze w powietrzu, co istotnie zwiększa pole rażenia. Powstały nawet moduły M1156A1 PGK zamieniające zwykłe pociski w kierowane za znacznie niższą cenę niż ma to miejsce choćby w pociskach M982 Excalibur czy Vulcano GLR.
Popularny i licencyjne produkowany przez wiele firm pocisk M107 kal. 155 mm zawiera 6,6 kg trotylu, a nowsze rozwiązania pokroju DM121 mogą zawierać 9-10 kg TNT lub zbliżonego materiału wybuchowego. Pozwalają one na rażenie celów na dystansie do 22 km dla systemów artyleryjskich z lufami o długości 39 kalibrów (M109) lub do 30-31 km dla armat o długości 52 kalibrów (DITA czy Krab).
Ponadto nieco droższe pociski po dołożeniu do dna pocisku tzw. gazogeneratora (generującego spaliny zmniejszające opór denny podczas lotu pocisku) charakteryzują się zasięgiem zwiększonym o 30 proc.