Ukraina otrzymała nowe zapalniki z Francji. Rosjan czeka masakra w okopach

Ukraina miała otrzymać z Francji partię zapalników bezkontaktowych RALEC F3, które znacząco zwiększają skuteczność każdego artyleryjskiego pocisku kalibru 155 mm, w który zostaną zamontowane. Wyjaśniamy, jakie efekty to przynosi.

Test zwykłego pocisku artyleryjskiego z zapalnikiem niekontaktowym podczas detonacji w powietrzu. Obłoki pyłu/kurzu wskazują miejsca uderzenia odłamków.
Test zwykłego pocisku artyleryjskiego z zapalnikiem niekontaktowym podczas detonacji w powietrzu. Obłoki pyłu/kurzu wskazują miejsca uderzenia odłamków.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | PS01
Przemysław Juraszek

09.03.2024 | aktual.: 10.03.2024 14:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ukraina boryka się obecnie z niedoborem pocisków artyleryjskich, dlatego każdy sposób na zwiększenie ich siły rażenia oraz precyzji jest niezwykle wartościowy. Jedną z metod na poprawę efektywności artylerii jest zastosowanie bardziej zaawansowanych zapalników, które można łatwo montować na czubkach pocisków.

Typowo wykorzystywane są proste zapalniki, aktywujące ładunek trotylu przy zderzeniu z ziemią, lecz dostępnych jest wiele innych, bardziej zaawansowanych opcji. Należą do nich moduły z systemami nawigacji GPS i INS oraz sekcją korygującą trajektorię lotu, takie jak M1156 PGK (Precision Guidance Kit), o których pisał Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski, a także prostsze zapalniki bezkontaktowe, jak RALEC F3.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zapalniki RALEC F3 - zwykła artyleria sprowadza istny "deszcz śmierci"

Zapalniki RALEC F3 można, w zależności od preferencji strzelającego, ustawić tak, aby detonowały się standardowo podczas uderzenia w cel lub kilka metrów nad ziemią. Warto zaznaczyć, że klasyczne pociski artyleryjskie nie są najskuteczniejsze przeciwko silnym fortyfikacjom polowym, ponieważ odpowiednio grube zwały ziemi lub warstwa worków z piaskiem mogą zatrzymać odłamki powstałe w wyniku rozerwania stalowego odlewanego korpusu pocisku.

Sytuacja wygląda inaczej, jeśli eksplozja nastąpi w powietrzu – wtedy odłamki nie napotykają na wspomniane wcześniej przeszkody, które mogłyby chronić żołnierzy w okopach. Warto podkreślić, że odłamki artyleryjskie, w zależności od dystansu, mogą mieć wystarczającą siłę, aby przebić nawet kilka-kilkadziesiąt milimetrów stali. To sprawia, że są w stanie przebić hełmy czy kamizelki kuloodporne.

Jedyną formą ochrony, podobnie jak w przypadku pocisków rakietowych M30A1 z głowicą Alternative Warhead (AW), zawierającą ładunek składający się z 182 tys. wolframowych kulek, jest przebywanie w chwili ataku w ziemiance lub pojeździe opancerzonym.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski