Ukraiński samolot Su‑27 nad Rosją. Poluje na drony i śmigłowce

Ukraińcy zajęli znaczną część obwodu kurskiego w Rosji, a mimo bardzo ograniczonych możliwości, ukraińskie lotnictwo działa tam aktywnie, wspierając działania sił lądowych. Przykładem jest patrol ukraińskiego samolotu Su-27, który prawdopodobnie poluje na drony lub śmigłowce. To dowód na możliwości tej maszyny.

Ukraiński Su-27 nad obwodem kurskim w Rosji polujący na śmigłowce i drony.
Ukraiński Su-27 nad obwodem kurskim w Rosji polujący na śmigłowce i drony.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Babak Taghvaee - The Crisis Watch
Przemysław Juraszek

14.08.2024 | aktual.: 14.08.2024 11:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ukraińcy radzą sobie bardzo dobrze na lądzie w obwodzie kurskim, jednak sytuacja w powietrzu wygląda inaczej, gdzie Rosjanie mają przewagę. Jedynie intensywna aktywność ukraińskiej obrony przeciwlotniczej skutecznie powstrzymuje Rosjan na dystans.

Jednakże obrona przeciwlotnicza ma trudności ze zwalczaniem nisko latających celów, takich jak śmigłowce czy drony, na które najlepszym "łowcą" są własne samoloty. Na poniższym nagraniu widać ukraińskiego Su-27 z 831. Brygady Lotnictwa Taktycznego, poszukującego celów. Ewentualnie Su-27 może również pełnić rolę wabika na rosyjskie samoloty, aby te wpadły w pułapkę zastawioną przez systemy przeciwlotnicze.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Su-27 - koszmar natowskich pilotów z czasów zimnej wojny

Su-27 opracowany przez biuro konstrukcyjne Suchoj, wzniósł się w powietrze po raz pierwszy w maju 1977 roku. Była to odpowiedź Związku Radzieckiego na amerykańskie samoloty myśliwskie F-15. W efekcie powstała ciężka dwusilnikowa maszyna o masie własnej 16 ton i maksymalnej 30 ton.

Najwięcej masy zajmuje zapas paliwa w wewnętrznych zbiornikach wynoszący aż 9,4 tony, a udźwig uzbrojenia możliwego do rozmieszczenia po 10 pylonach to 4,4 tony. Przekłada się to na dużo większy niż w przypadku MiG-ów zasięg operacyjny wynoszący około 3,5 tys. km oraz pułap aż 19 km.

To w połączeniu z bardzo dobrą aerodynamiką i prędkością maksymalną Mach 2,35 sprawiało, że był najgroźniejszym samolotem, na jaki mogli się natknąć piloci państw NATO podczas zimnej wojny. Po upadku ZSRR samoloty zostały pozyskane m.in. przez Chiny, gdzie zostały skopiowane i wprowadzone do służby jako J-11. Konstrukcja Su-27 była przez Rosjan dalej rozwijana w stronę Su-30, Su-34Su-35, które znalazły dość sporo nabywców wśród państw niechętnych zakupowi samolotów z USA (głównie Afryka oraz niektóre państwa Azji).

Uzbrojenie Su-27 obejmowało głównie pociski powietrze-powietrze krótkiego zasięgu R-73 czy przestarzałe pociski R-27 średniego zasięgu oraz bomby lotnicze o wagomiarze do 500 kg bądź wyrzutnie pocisków niekierowanych. Wyjątkiem był dopiero opracowany pod koniec ZSRR pocisk średniego zasięgu Wympieł R-77 o zasięgu do 80 km zbliżony koncepcyjnie do pocisków AIM-120 AMRAAM skąd wzięło się jego określenie Amraamski.

Był to pierwszy radziecki/rosyjski pocisk powietrze-powietrze z aktywną głowicą radiolokacyjną typu "odpal i zapomnij", który dzięki pokładowemu radarowi sam z odległości około 20 km mógł podążać za celem. Ukraina posiadała nieznaną liczbę tych pocisków.

Nieliczne ukraińskie Su-27 zintegrowano z zachodnią bronią

Ponadto Ukraińcy drogą improwizacji zintegrowali Su-27 z bronią zachodnią, ponieważ pojawiły się nagrania z użycia m.in. pocisków antyradiolokacyjnych AGM-88 HARM bądź bomb kierowanych JDAM-ER. Warto zaznaczyć, że Ukraina raczej dysponuje już bardzo niewielką liczbą zdolnych do lotu samolotów Su-27.

Ukraina przed wojną miała na stanie lekko ponad 30 sztuk, a przynajmniej 16 zostało zniszczonych, spora część pozostałych sztuk mogła zostać wyłączona ze służby ze względu na zużycie i problemy z częściami zamiennymi. Ukraina nie otrzymała nowych samolotów Su-27 w przeciwieństwie do MiG-ów.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski