Ukraiński artylerzysta o Krabie. Tym razem opinia inna niż zwykle
Dostarczone przez Polskę armatohaubice Krab są bardzo ważnym i zazwyczaj dobrze ocenianym systemem, ale pojawiają się też mocne słowa krytyki. Oto co sądzi o polskim Krabie Ukrainiec, który służył na niemieckiej Panzerhaubitze 2000.
19.06.2024 | aktual.: 20.06.2024 14:16
Ukraina otrzymała wiele modeli systemów artyleryjskich kal. 155 mm od państw NATO, które mogły zostać sprawdzone w warunkach wojennych jak nigdy wcześniej. Ukraiński żołnierz Andrij Kobzar z 43 Samodzielnej Brygady Artylerii w początkowym etapie pełnoskalowej wojny z Rosją służył na haubicy 2S7 Pion, ale w połowie 2022 r. trafił wraz z częścią swojej jednostki na szkolenie do Niemiec.
Kurs odbył się w szkole artyleryjskiej w Idar-Oberstein i trwał półtora miesiąca. W listopadzie 2022 r. Andrij Kobzar z resztą przeszkolonych żołnierzy bronili Bachmutu. Jego walka trwała do 16 maja 2023 r., kiedy to został ranny pod Sołedarem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
AHS Krab oczami Ukraińca służącego na PzH-2000
Teraz Kobzar zdecydował się podzielić swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi wojny artyleryjskiej w Ukrainie na łamach portalu Drukarnia. Żołnierz twierdzi, że w warunkach frontowych większa mobilność zapewniana przez kołowe systemy artyleryjskie jest niewarta zmniejszonej ochrony, jak ma to miejsce np. w przypadku francuskich Caesarów. Rosjanie mają w zwyczaju nie tylko atakować wykryte systemy artyleryjskie dronami typu Lancet, ale ostrzeliwują obszar ich przebywania pociskami rakietowymi z głowicą kasetową, wystrzelonymi z zestawów BM-27 Uragan.
W takim przypadku najważniejszy jest pancerz, a właściwy poziom ochrony wymaga dużej nośności zapewnianej przed podwozie gąsienicowe. W przypadku Ukrainy do tego typu natowskich systemów należą PzH-2000, AS90, AHS Krab oraz M109. Jak mówił Andrij Kobzar, "do AS90 i M109 się nie zmieścił, a Kraba uważa za niedokończoną, nie przemyślaną i bardzo surową maszynę." Ukrainiec krytykuje dużo prostsze wnętrze, niepełny automatyczny system ładowania oraz cienki pancerz w porównaniu do PzH-2000.
Ponadto Kobzar wspomniana o różnicy strat. W przypadku PzH-2000 na 27 sztuk nie stracono dotąd żadnej maszyny, poza jedną poważnie uszkodzoną, którą wysłano do remontu. Z kolei w przypadku Krabów Ukraińcy stracili 28 na 80 używanych egzemplarzy.
AHS Krab kontra PzH-2000
Jest to w pełni uzasadniona krytyka, ale z drugiej strony prostsza konstrukcja stanowi atut polskiego Kraba, ponieważ rzadziej się psuje, ma lepsze wsparcie serwisowe i dłużej może przebywać na polu bitwy. Do sieci trafiły nagrania przedstawiające armatohaubice PzH-2000 działające w trybie awaryjnym z wyłączonym automatem ładowania, obniżającym szybkostrzelność z teoretycznych 10 strz./min do 1-2 strz./min.
Większą wadą Kaaba jest natomiast gorsze opancerzenie i nieodizolowany magazyn amunicyjny, którego trafienie może oznaczać natychmiastową śmierć załogi. W PzH-2000 zaprojektowano to lepiej, ponieważ magazyn amunicji został w pełni odizolowany od załogi.
Z kolei w przypadku strat to polskie Kraby, których było też swoją drogą trzykrotnie więcej niż PzH-2000, przebywały dłużej na linii frontu, a niemieckie maszyny spędzały nieporównywalnie więcej czasu na naprawach. Jak dowiedzieliśmy się też podczas rozmów z przedstawicielami polskiego przemysłu podczas targów MSPO, Rosjanie mieli też ze względów ideologicznych szczególnie polować na maszyny z Polski.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski