RPA, afrykański sojusznik Putina. Nowoczesna broń z Republiki Południowej Afryki
W drugiej połowie lutego Rosja, Chiny i RPA rozpoczną wspólne ćwiczenia marynarki wojennej. To kolejne, wspólne manewry tych państw. Republika Południowej Afryki zdecydowała się także na wpuszczanie do swoich portów objętych sankcjami rosyjskich statków. Ale południowoafrykańskie, regionalne mocarstwo może zaoferować znacznie więcej.
20.01.2023 | aktual.: 20.01.2023 14:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Republika Południowej Afryki przez dziesięciolecia była pariasem międzynarodowej społeczności. Powszechne potępienie i związane z nim sankcje gospodarcze wynikały z utrzymywania w tym kraju segregacji rasowej, a władza i większość zasobów znajdowały się w rękach białej mniejszości.
Międzynarodowa izolacja, a także walki ze wspieranymi przez ZSRR i Kubę sąsiadami (południowoafrykańska wojna graniczna) sprawiły, że w RPA rozwinął się dobrze sektor zbrojeniowy. Najbogatsze państwo Afryki nie tylko opracowało wiele unikalnych typów uzbrojenia, ale na przełomie lat 70. i 80. weszło także do grona mocarstw atomowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pomimo apartheidu RPA miało wsparcie ze strony Izraela, z którym rozwinęło własne rakiety balistyczne (rodzina pocisków RSA), a także pracowało nad samodzielnymi zdolnościami kosmicznymi.
Wraz z rezygnacją z polityki apartheidu i nawiązywaniem relacji ze społecznością międzynarodową, RPA wycofało się z rozwoju broni jądrowej. Jest obecnie jedynym państwem, które rozwinęło program atomowy, opracowało zdatne do użytku bojowego głowice jądrowe, a następnie dobrowolnie z nich zrezygnowało.
Warto przypomnieć, że na przełomie wieków RPA blisko współpracowało z Polską m.in. przy programie śmigłowca szturmowego Huzar. Efektem tej współpracy był polski śmigłowiec Sokół uzbrojony w południowoafrykańskie pociski przeciwpancerne ZT-3 "Swift". Ostatecznie ze współpracy zrezygnowano, a program Huzar został zakończony.
Koncern Denel – cień dawnej świetności
Zmiany polityczne zaowocowały częściową utratą znaczenia sektora zbrojeniowego, który znajduje się obecnie w stanie głębokiej zapaści. Sytuacja państwowego koncernu Denel była przed rokiem na tyle krytyczna, że rzutowała na zdolność jednostek bojowych do działania.
Jednocześnie RPA utrzymuje obecnie bliskie relacje z Rosją, czego zwieńczeniem było w 2019 roku lądowanie w bazie lotniczej Waterkloof dwóch rosyjskich bombowców strategicznych Tu-160.
Dla Rosji Afryka – nie tylko RPA – jest chłonnym rynkiem zbytu, na który Moskwa kierowała do niedawna 35 proc. swojego eksportu uzbrojenia. Współpraca militarna może jednak działać także w drugą stronę, zwłaszcza, że rząd w Pretorii nigdy nie potępił rosyjskiego ataku na Ukrainę.
W obliczu utraty europejskich sojuszników, jak Bułgaria czy Serbia, Kreml rozpaczliwie szuka za granicą zarówno politycznego wsparcia, jak i dostawców broni, a mimo problemów rodzimego sektora militarnego, RPA ciągle może zaoferować wiele modeli nowoczesnego uzbrojenia.
Co więcej, współpraca już trwa - w RPA powstało centrum serwisowe dla używanych w Afryce rosyjskich śmigłowców Mi-8 i Mi-17. Rosja korzysta także z doświadczeń RPA w omijaniu technologicznych sankcji i pozyskiwaniu finansowania w różnych walutach, za co odpowiada obecnie Grupa Wagnera, kontrolująca w wielu afrykańskich państwach wydobycie cennych surowców.
Jaki sprzęt wojskowy produkuje południowoafrykański przemysł?
Pocisk przeciwlotniczy Umkhonto
Umkhonto to rodzina pocisków przeciwlotniczych, przystosowanych do startu z pionowych kontenerów startowych. Pocisk waży 130 kg, ma 23-kg głowicę i został zaprojektowany do zwalczania szerokiej gamy celów powietrznych – od samolotów i śmigłowców, poprzez pociski przeciwokrętowe, po drony i naddźwiękowie pociski samosterujące.
Powstały dwie wersje pocisków Umkhonto, różniące się sposobem naprowadzania (podczerwień i radar), a producent, koncern Denel, dostosował je do startów z wyrzutni naziemnych i okrętowych.
Morska wersja pocisku ma już za sobą sukces eksportowy – po modyfikacjach dostosowujących system naprowadzania do warunków panujących na Morzu Bałtyckim, pociski Umkhonto zostały kupione przez Finlandię, która uzbroiła w nie swoje kutry rakietowe typu Hamina.
Pocisk przeciwpancerny Mokopa
Prace nad tą bronią rozpoczęły się po fiasku starań o zakup amerykańskich pocisków Hellfire. RPA potrzebowała pocisku przeciwpancernego dla swoich śmigłowców szturmowych Roovalk, a ponieważ nie mogła go kupić, postanowiła opracować taką broń samodzielnie.
Mokopa ma 2 metry długości, waży 50 kg i jest w stanie przebić pancerz o grubości 1550 mm co oznacza, że teoretycznie jest w stanie zniszczyć każdy pojazd pancerny na świecie. Pocisk ma zasięg 10 km i może być naprowadzany na kilka sposobów. Cel można wskazać ręcznie wskaźnikiem laserowym, ale pocisk może także szukać źródeł ciepła albo kierować się wskazaniami wbudowanego radaru.
Haubica G5
Haubica 155 mm G5 to stara, ale ciągle rozwijana broń, opracowana na początku lat 80. Jej miejsce w tym zestawieniu wynika z wpływu, jaki – wraz z opracowaną nieco wcześniej, kanadyjską haubicą GC-45 – wywarła na używaną w różnych częściach świata artylerię.
Oba modele haubic zostały opracowane przez Geralda Bulla – genialnego konstruktora, którego badania związane z balistyką wyznaczyły kierunek rozwoju współczesnej artylerii. W momencie powstania G5 była bronią przełomową, oferującą zasięg ognia o ok. 30 proc. większy od konkurencyjnych haubic tego samego kalibru.
Armatohaubica samobieżna G6
Równolegle z haubicą G5 w RPA opracowano samobieżną armatohaubicę G6 kalibru 155 mm. Była to broń przełomowa – haubica o dużym zasięgu została bowiem umieszczona na dobrze opancerzonym podwoziu o trakcji kołowej (trakcja gąsienicowa sprawdzała się gorzej w warunkach suchych, równych przestrzeni, jakie dominowały w rejonach walk prowadzonych przez armię RPA).
G6 charakteryzuje się dużym zasięgiem - mimo lufy o długości 45 kalibrów przekracza on 30 km. Jest także dostosowana do walki bezpośredniej, gdy cel znajduje się w zasięgu wzroku. Broń została umieszczona na zmodyfikowanym podwoziu transportera Ratel, dzięki czemu jest dobrze zabezpieczona także przed minami.
Haubica G7
G7 to kolejny przykład zaawansowania RPA w kwestii artylerii. Lekka, 105-mm haubica waży tylko 3,8 tony, zapewniając możliwość prowadzenia ognia na dystansie 30 km. Dla porównania, określana mianem ultralekkiej, amerykańska haubica M777 waży 3,7 tony i strzela na odległość 24 km.
Obecnie trwają prace nad dalszym rozwojem tej broni i jej wariantu samobieżnego. Cel jaki chce osiągnąć producent to redukcja masy do 2,5 tony przy jednoczesnym zwiększeniu zasięgu ognia do 36 km, co dałoby G7 zasięg zbliżony do znacznie cięższych haubic kalibru 155 mm.
Śmigłowiec szturmowy Denel Rooivalk
Roovialk to bardzo głęboka modernizacja francuskiego śmigłowca Aérospatiale SA 330 Puma. Kadłub mieszczący pierwotnie kabinę ładunkową został całkowicie zmieniony, a 2-osobowa załoga zajmuje miejsca w kabinie w układzie tandem, z fotelami umieszczonymi jeden za drugim.
Rooivalk został zaprojektowany do działań w skrajnych warunkach, z minimalnym zapotrzebowaniem na serwis i obsługę naziemną. Ze względu zmianę sytuacji międzynarodowej i brak zainteresowania klientów zagranicznych, powstało – na potrzeby RPA - tylko kilkanaście egzemplarzy tej maszyny.
Czołg podstawowy TTD
Jednym z ciekawszych, a jednocześnie bardzo mało znanych osiągnięć przemysłu obronnego RPA jest opracowanie własnego czołgu podstawowego 3. generacji. Maszyna miała stanowić przeciwwagę dla kupionych przez Angolę, sowieckich czołgów T-72 i została doprowadzona w 1993 roku do etapu jeżdżącego prototypu TTD (Tank Technology Demonstrator).
Czołg został uzbrojony w armatę kalibru 105 mm, z możliwością późniejszego przezbrojenia na większy kaliber – nawet do 140 mm. Pod względem zastosowanych rozwiązań, jak również wyglądu zewnętrznego, TTD przypominał niemieckiego Leoparda 2, ważył 58 ton i był napędzany silnikiem diesla o mocy 1200 KM.
Zanim TTD wszedł do produkcji, wojna z Angolą dobiegła końca i z rozwoju tej konstrukcji zrezygnowano.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski