Rosjanie tracą Buki jeden za drugim. Sprawcą "wolframowy deszcz śmierci" z USA

Ukraińcy próbują metodycznie zmniejszać liczbę kluczowych samobieżnych systemów przeciwlotniczych. Do ich eliminacji wykorzystują otrzymane z USA rakiety GMLRS. Przedstawiamy ich osiągi.

Samozapłon rakiety rosyjskiego Buka po trafienia przez HIMARS-a.
Samozapłon rakiety rosyjskiego Buka po trafienia przez HIMARS-a.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Special Kherson Cat
Przemysław Juraszek

31.10.2024 19:45

Samobieżne systemy przeciwlotnicze ze względu na swoją funkcję, małą liczbę oraz trudność w zastąpieniu należą do kluczowych celów zarówno dla Ukriańców jak i Rosjan. Z tego względu każdy wykryty egzemplarz jest wart potraktowania najlepszą bronią, jaka jest w danej chwili dostępna.

W przypadku Ukraińców to tej kategorii należą wyrzutnie M142 HIMARS lub M270 MLRS załadowane rakietami GMLRS. Pozwalają one na precyzyjne eliminowanie celów na dystansie do 80 kilometrów. W tym celu baterie są w stałym kontakcie z obsługą dronów zwiadowczych dalekiego zasięgu takich jak np. polskie FlyEye, które pozwalają na obserwację rosyjskiego terytorium nawet kilkadziesiąt km od linii frontu.

W razie wykrycia interesujących obiektów przeprowadzany jest atak rakietowy z wykorzystaniem jednej bądź kilku rakiet w zależności od obecności systemów walki elektronicznej zdolnych zakłócać sygnał GPS, co negatywnie wpływa na celność. Poniżej widać trafienie w Buka, którego rakiety chwilę później dokonały samozapłonu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

System Buk — bardzo ważny system Rosjan

System Buk-M został wprowadzony do służby w ZSRR pod koniec lat 80. XX wieku, ale na przestrzeni dekad przechodził sporo modernizacji. Trafiony egzemplarz mógł być etatowym Bukiem M1-2 z lat 90. XX wieku, wariantem M2 z wczesnych lat 2000. XXI wieku lub najnowszym M3 produkowanym od 2016 roku.

Systemy te zostały zaprojektowane jako tarcza przeciwlotnicza i antybalistyczna o zasięgu początkowo do 40 km wobec celów pokroju samolotów czy pocisków manewrujących oraz pocisków balistycznych w odległości mniejszej niż 20 km. Z kolei dla Buka-M3 te wartości wzrosły do 70 km dla zwykłych celów i najpewniej poprawiono też osiągi wobec pocisków balistycznych.

Pomimo tych osiągów trafiony Buk nie był w stanie ochronić się przed atakiem rakietą GMLRS, która najprawdopodobniej nadleciała z boku lub od tyłu, czyli spoza pola widzenia radaru.

Rakieta GMLRS — broń, z której USA nienawidzą Rosjanie

Na Buka spadła rakieta GMLRS, która mimo fatalnej jakości nagrania wygląda na produkowany od 2015 roku wariant M30A1 zasypujący obszar gradem 182 tys. wolframowych kulek. Widać to po małym wybuchu w powietrzu, który następuje chwilę przed większą eksplozją Buka.

Tego typu rakiety z tzw. głowicą AW (Alternative Warhead) eksplodującą 10 m nad ziemią zostały zaprojektowane jako alternatywa dla kontrowersyjnej amunicji kasetowej. W przypadku głowicy AW dalej jest obszarowy efekt rażenia, ale nie generuje ona groźnych nawet dekady po wojnie niewybuchów. Z kolei wolframowe kulki dysponują wystarczającą energią, aby przebić kamizelki kuloodporne czy np. korpusy rakiet bądź cysterny.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie