Program Karkonosze. Latające tankowce dla polskiego lotnictwa
Wojsko Polskie chce pozyskać latające tankowce. Pomysł leżący u podstaw programu Karkonosze przez lata był odkładany. Inspektor Sił Powietrznych, gen. Ireneusz Nowak stwierdził jednak, że Polska prowadzi działania, których celem jest zakup lub leasing nowoczesnych latających tankowców – maszyn klasy MRTT.
28.12.2023 | aktual.: 28.12.2023 18:13
- Przeprowadziliśmy spotkania z producentami tego typu samolotów. Tych samolotów nie jest dużo na rynku, są dwie platformy, które rozpatrywaliśmy. Zainicjowaliśmy procedurę tzw. pilnej potrzeby operacyjnej – powiedział gen. Ireneusz Nowak podczas rozmowy z Krzysztofem Wojczalem, cywilnym komentatorem i analitykiem, omawiając kwestię pozyskania przez Polskę latających tankowców.
Pilna potrzeba operacyjna oznacza, że nowy sprzęt będzie pozyskiwany bez czasochłonnej procedury przetargowej, na podstawie decyzji MON-u. Wąskim gardłem są w tym przypadku możliwości producentów, bo na nowy, zamawiamy obecnie sprzęt trzeba zazwyczaj czekać co najmniej 3-4 lata. Cały proces może być jednak przyspieszony leasingiem używanych maszyn albo czasowym - w oczekiwaniu na realizację zamówienia - wypożyczeniem samolotów starszego typu.
Kilka zdań Inspektora Sił Powietrznych zwiastuje prawdziwą rewolucję, jaka w najbliższym czasie czeka polskie lotnictwo wojskowe. Choć powszechną uwagę przykuwają zazwyczaj efektowne maszyny bojowe, ich potencjał można zwielokrotnić za pomocą innych typów samolotów.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Są to AWACS-y, które Polska już pozyskała (program Płomykówka i samoloty Saab 340 AEW) i wspomniane przez generała Nowaka latające tankowce. Z czego wynika tak duża rola tych maszyn?
Zarówno samoloty wczesnego ostrzegania, jak i latające tankowce są zaliczane do tzw. multiplikatorów siły: pozwalają na efektywniejsze wykorzystanie użytkowanych maszyn bojowych, wykonywanie tych samych zadań mniejszą liczbą samolotów, a zarazem na ograniczenie ryzyka, że najcenniejsze maszyny zostaną przez nieprzyjaciela zniszczone na ziemi.
Agile Combat Employment
Dostępność latających tankowców wpisuje się zarazem w przyjętą także przez polskie lotnictwo koncepcją Agile Combat Employment (ACE), której założenia zostały potwierdzone przez przebieg wojny w Ukrainie. ACE zakłada rozśrodkowanie lotnictwa w taki sposób, aby wykluczyć ryzyko, że zaskakujący atak np. na kilka baz lotniczych wyeliminuje większość sił powietrznych.
W praktyce oznacza to m.in. korzystanie z DOL-i (Drogowych Odcinków Lotniskowych), czyli przystosowanych do startów i lądowań samolotów fragmentów publicznych dróg.
Po 20 latach przerwy Polska w 2023 roku wznowiła ćwiczenia lotnictwa z wykorzystaniem DOL-a: we wrześniu 2023 roku samoloty wielu typów startowały i lądowały na drodze wojewódzkiej nr 604, między miejscowościami Ruskowo i Przeździęk.
Korzystanie z DOL-i wiąże się jednak z pewnymi ograniczeniami związanymi m.in. z długością odcinka pełniącego rolę pasa startowego. Krótszy pas wymusza mniejszą masę samolotów uzyskiwaną przez mniejszy ładunek uzbrojenia czy paliwa. W tym drugim przypadku w pełni uzbrojony samolot, ale z niepełnym zapasem paliwa, może zostać dotankowany w powietrzu właśnie przez latającą cysternę.
Program NATO MMF: powietrzne tankowanie dla wszystkich
Deklaracja Inspektora Sił Powietrznych oznacza, że spychany przez wiele lat na boczny tor program Karkonosze, którego celem jest pozyskanie przez Polskę powietrznych tankowców, ruszył z miejsca. W 2011 roku Polska była jednym z inicjatorów programu NATO MMF, którego celem była właśnie budowa wspólnej dla państw europejskich floty latających cystern.
Inicjatywa zakończyła się powodzeniem, a na wspólną platformę wybrano samoloty Airbus A330 MRTT. Obecnie natowska flota latających cystern liczy 10 maszyn, z czego sześć stacjonuje w Belgii, a cztery – w Niemczech. Państwa uczestniczące w programie partycypują w jego kosztach, otrzymując – proporcjonalnie – pulę godzin pracy latających cystern, z której mogą korzystać w ciągu roku. Aktualnie w programie uczestniczy sześć państw:
- Niemcy (5,5 tys. godz),
- Holandia (2 tys. godz.),
- Belgia (1 tys. godz.),
- Luksemburg (200 godz.),
- Czechy (100 godz.),
- Norwegia (100 godz.).
A co z Polską? Choć Polska była jednym z inicjatorów porozumienia, w 2016 roku zrezygnowała z udziału w programie i zadeklarowała zamiar samodzielnego pozyskania latających tankowców. Niestety, przez lata program był zawieszony.
Jego wznowienie oznacza konieczność wyboru spośród dwóch typów samolotów, choć producentów latających cystern jest więcej. Dlaczego w rywalizacji o polskie zamówienie liczą się przede wszystkim – o czym wspomina gen. Ireneusz Nowak – dwaj konkurenci?
Są to Airbus z samolotem Airbus A330 MRTT i Boeing z samolotem Boeing KC-46 Pegasus, a nie np. zamówiony przez Czechy brazylijski Embraer z modelem Embraer KC-390.
Samoloty MRTT - więcej niż powietrzne tankowce
Zawężenie wyboru, poza kwestiami politycznymi, jest podyktowane polskimi oczekiwaniami co do możliwości nowych maszyn: obaj głowni konkurenci przenoszą po 100-110 ton paliwa, a Embraer – około 25.
Co więcej, choć mówi się o pozyskaniu powietrznych tankowców, w praktyce to samoloty uniwersalne, gdzie tankowanie w powietrzu jest tylko jednym z możliwych zadań.
Polskie "latające tankowce" będą zatem maszynami klasy MRTT (Multi Role Tanker Transport). Są to uniwersalne konstrukcje, których przeznaczenie łatwo modyfikować – w zależności od potrzeb mogą przenosić nie tylko dodatkowo zbiorniki na paliwo, ale także różnego rodzaju ładunki czy ludzi.
Przykładem jest tu wykorzystanie przez Holandię maszyn NATO MMF do ewakuacji holenderskich obywateli, których przetransportowano z Bliskiego Wschodu po ataku Hamasu na Izrael czy użycie francuskich (A330 MRTT) i włoskich (KC-767) latających cystern do ewakuacji z Nigru.
Dodatkowo, że względu na swoje gabaryty i znaczny udźwig, maszyny tego typu mogą być wyposażone w dodatkowe urządzenia, jak m.in. sprzęt do komunikacji satelitarnej czy nadajniki, pozwalające na pełnienie roli latającego punktu retranslacyjnego, umożliwiającego np. samolotom wielozadaniowym komunikację na dużych dystansach. Samoloty w takiej konfiguracji zamówiła m.in. Francja.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski