Ottokar Brzoza - Polska kupuje niszczyciele czołgów. Wyjaśniamy, czym jest ten sprzęt
Minister obrony narodowej podpisał w środę, 20 lipca 2022 r., ramową umowę na realizację programu Ottokar Brzoza. Jego efektem ma być nowoczesny, produkowany w Polsce niszczyciel czołgów. Wiadomo już, w co będzie uzbrojony i z jakiego podwozia będzie korzystać.
Już w 2023 roku zobaczymy pierwsze prototypu nowego, polskiego niszczyciela czołgów. Zbuduje go konsorcjum PGZ-Ottokar, w skład którego wchodzą Huta Stalowa Wola, Mesko oraz Wojskowe Zakłady Elektroniczne. Co wiemy o nowym sprzęcie?
- Podstawowym zadaniem niszczycieli czołgów Ottokar Brzoza będzie niszczenie celów opancerzonych z wykorzystaniem przeciwpancernych pocisków kierowanych, w każdych warunkach atmosferycznych, zarówno w dzień jak i w nocy – głosi komunikat MON-u.
Nieco więcej informacji na temat niszczyciela czołgów dostarczają podpisane wcześniej umowy. Jedna z nich została podpisana w maju 2022 roku pomiędzy koncernem MBDA a dziewięcioma spółkami Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Porozumienie dotyczy produkcji pocisków Brimstone.
Ottokar Brzoza - uzbrojenie
Pocisk przeciwpancerny Brimstone powstał w Wielkiej Brytanii. Zaprojektowano go po doświadczeniach zebranych w czasie operacji Pustynna Burza – Brytyjczycy chcieli mieć broń, która mogłaby zastąpić pociski i bomby kasetowe, rażące obszary, a nie cele. Punktem odniesienia był amerykański pocisk przeciwpancerny Hellfire, jednak brytyjski pocisk jest nową, opracowaną od podstaw konstrukcją.
Tym, co wyróżnia go spośród wielu innych pocisków przeciwpancernych, jest uniwersalność i sposób naprowadzania na cel. Brimstone powstał jako pocisk powietrze-ziemia – broń samolotów i śmigłowców – jednak może być wystrzeliwany także z platform morskich i lądowych (a nawet doraźnie budowanych wyrzutni, co udowodnili Ukraińcy). Pocisk waży 49 kg i ma zasięg ok. 12 km, jednak trwają prace nad kolejną wersją o znacznie wydłużonym zasięgu.
Brimstone – inteligentny pocisk przeciwpancerny
Ważną cechą Brimstone’a jest sposób naprowadzania – obok naprowadzania laserem, pocisk jest wyposażony we własny radar, dzięki któremu może aktywnie poszukiwać celu. Radar jest aktywowany już podczas lotu pocisku, po jego wystrzeleniu – dzięki temu emisje radarowe nie zdradzają położenia wyrzutni.
Dzięki własnej bazie danych, Brimstone może być bezpiecznie wystrzeliwany nad własnymi jednostkami – pocisk jest w stanie rozpoznawać rodzaj celu, odróżniać np. autobusy od czołgów i naprowadzać się na pojazdy nieprzyjaciela. Atak może następować automatycznie albo po zatwierdzeniu przez operatora.
Ottokar Brzoza - podwozie
Informacje MON wspominają także o nośniku, na którym mają być umieszczone pociski Brimstone. Jest to "produkowane przez Hutę Stalowa Wola podwozie 4×4". Oznacza to wykorzystanie Taktycznych Pojazdów Wielozadaniowych, zaprezentowanych na targach POLSECURE w kwietniu 2022 roku.
To opancerzony pojazd terenowy, opracowany w Polsce we współpracy z czeską Tatrą. Jego możliwości szczegółowo opisuje Adam Gaafar: "Pojazd może rozwijać prędkość do 110 km/h i jest w stanie pokonać na pełnym baku dystans 650 km. Bazę dla TPW stanowi podwozie ciężarówki Tatra T815-7 (Czesi odpowiadają również za opracowanie zespołu napędowego). Pojazd będzie produkowany w Polsce przez HSW, z czego częściowo w fabryce autobusów Autosan".
Jak Ottokar Brzoza zniszczy czołgi wroga?
Zdziwienie - zwłaszcza w kontekście wcześniejszych wizualizacji polskiego niszczyciela czołgów – może budzić fakt, że MON nie zdecydował się na podwozie gąsienicowe ani na większy pojazd kołowy z napędem 6×6 albo 8×8.
Podwozie 4×4 oznacza wybór platformy małej i lekkiej, a zatem – mimo opancerzenia chroniącego przed bronią strzelecką - wrażliwej na ostrzał i pozbawionej szans przetrwania w starciu z czołgami przeciwnika.
Wbrew pozorom nie jest to jednak wada. Wybór lekkiego podwozia daje pewien obraz sposobu, w jaki – najprawdopodobniej – będą walczyć niszczyciele czołgów Ottokar Brzoza, wyposażone w wyrzutnie ośmiu pocisków przeciwpancernych.
W przeciwieństwie do starszych generacji sprzętu tego typu, dzięki pociskom Brimstone o znacznej autonomii i zasięgu, polskie niszczyciele będą mogły zwalczać czołgi nieprzyjaciela, pozostając poza zasięgiem ich ognia. Przypomina to nieco koncepcję, jaką kilka lat temu zaprezentowała izraelska firma Plasan w swoim pojeździe SandCat Stormer, uzbrojonym w pociski Spike NLOS.
Na zwalczanie czołgów z bezpiecznej odległości pozwolą dane dostarczane choćby przez rozpoznawcze drony, własne czołgi czy dowolne inne sensory. Specyfika pocisków Brimstone pozwala na wystrzelenie ich np. zza osłony wzgórz czy lasu, bez bezpośredniej widoczności celu i z odległości większej niż zasięg ognia czołgowych armat. Ważną cechą Brimstone'a jest także możliwość strzelania salwami - wystrzelenia w ciągu kilku sekund wszystkich pocisków.
Niszczyciel czołgów Ottokar Brzoza w Wojsku Polskim
Ottokar Brzoza, nazwany na cześć polskiego dowódcy artylerii, pułkownika Ottokara Brzozy-Brzeziny, ma szansę na wprowadzenie do Wojska Polskiego nowej jakości. Obecnie polska armia dysponuje wprawdzie niszczycielami czołgów 9P133 Malutka-P, ale jest to czysta teoria. Ich rolę pełnią stare pojazdy BRDM-2, wyposażone w wyrzutnie pocisków 9M14 Malutka.
To sprzęt bardzo przestarzały, nieskuteczny zarówno ze względu na swoją głowicę, jak i z uwagi na sposób naprowadzania: trafienie jest trudne, a nawet gdy operator trafi, nie musi to oznaczać zniszczenia celu (choć warto zauważyć, że wersje 9M14P i 9M14P1 są naprowadzane półautomatycznie - szansa trafienia jest nieco większa).
Próbą doraźnej poprawy tej sytuacji było zbudowanie Rosomaków-S. Nie są to jednak niszczyciele czołgów, ale pojazdy transportujące żołnierzy wyposażonych w wyrzutnię przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike-LR. Obsługa – aby użyć tej broni – musi opuścić pojazd i rozłożyć wyrzutnię PPK. Ottokar Brzoza będzie pozbawiony tych ograniczeń.
Pierwsze niszczyciele czołgów mają trafić do 14 Suwalskiego Pułku Artylerii Przeciwpancernej. To jednostka stacjonująca w rejonie tzw. Przesmyku Suwalskiego – to miejsce, uważane za prawdopodobny kierunek rosyjskiego ataku, mającego na celu odcięcie od sojuszników Litwy, Łotwy i Estonii. Docelowo pułków przeciwpancernych ma być więcej.
– Naszym założeniem jest, by nasycić Wojsko Polskie takimi jednostkami. W każdej dywizji będą pułki przeciwpancerne" – zadeklarował minister Mariusz Błaszczak.
Polska – prekursor budowy niszczycieli czołgów
Warto nadmienić, że Polska jest światowym prekursorem w dziedzinie budowy i stosowania niszczycieli czołgów. Ich rolę w czasie wojny obronnej w 1939 roku odegrały tankietki TKS z NKM-em – 20-mm "najcięższym karabinem maszynowym", jak w tamtym czasie określano taką broń.
Były to niewielkie, mobilne pojazdy, wyposażone w broń, która w 1939 roku mogła skutecznie zwalczać każdy niemiecki pojazd pancerny (i większość sowieckich, z wyłączeniem czołgów ciężkich).
Skuteczności tej broni dowiódł plutonowy Edmund Roman Orlik, który we wrześniu 1939 roku zdobył tytuł asa pancernego, niszcząc – prawdopodobnie – 10 niemieckich czołgów. Niestety, tankietek z NKM-em było zbyt mało (maksymalnie 24, prawdopodobnie tylko kilkanaście), by mogły wpłynąć na przebieg walk.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski