PT‑91 Twardy, czyli jak Polacy zmienili stare T‑72 w nowoczesne czołgi

Miał być Wilk, potem Hard, ale ostatecznie powstał Twardy. Polska, głęboka modernizacja czołgu T-72 zapewniła starej maszynie nowe możliwości. Powstały w jej wyniku czołg PT-91 Twardy okazał się ważnym wzmocnieniem polskich sił zbrojnych i – w ograniczonym zakresie – sukcesem eksportowym. Czym polski czołg PT-91 Twardy różni się od radzieckiego T-72?

Czołg PT-91 Twardy
Czołg PT-91 Twardy
Źródło zdjęć: © Polskie Zakłady Optyczne
Łukasz Michalik

03.06.2022 | aktual.: 03.06.2022 09:27

PT-91 Twardy to polska, głęboka modernizacja czołgu T-72. Początkowo – w czasach Układu Warszawskiego – dostarczone od 1981 roku przez ZSRR czołgi były rozwijane we współpracy z radzieckim producentem. Dotyczyło to dostarczonej Polsce, eksportowej wersji T-72M, a także udoskonalonej wersji T-71M1 z pancerzem warstwowym.

Zmiany polityczne sprawiły, że od 1989 roku dalszy rozwój eksploatowanych przez Polskę czołgów prowadzono siłami rodzimego przemysłu. Projekty, prowadzone początkowo pod nazwą Wilk, a później Hard, doczekały się realizacji w postaci bardzo poważnej modernizacji T-72, którą ostatecznie nazwano PT-91 Twardy.

W czołgu tym – po raz pierwszy – połączono oryginalne radzieckie rozwiązania z zachodnią technologią, jak m.in. kamery termowizyjne, i nowoczesnymi systemami opracowanymi w Polsce. Należą do nich m.in. system kierowania ogniem Drawa, środki łączności czy moduł diagnostyczny, a także moduł obronny Obra, współpracujący z wyrzutnią pocisków dymnych WPD-1.

Czołg PT-91 Twardy
Czołg PT-91 Twardy© Hiuppo, Lic. CC BY 3.0, Wikimedia Commons

Częściowo polski jest także silnik Wola S-12U, będący modernizacją oryginalnego silnika W-46-6. Zmieniono w nim m.in. wał korbowy i układ smarowania, co pozwoliło na zwiększenie mocy o około 10 proc., do 850 KM. 

PT-91 Twardy, czyli druga młodość pancernych skorup

Czołgi PT-91 (w wersji dla polskiego wojska) nie były produkowane od podstaw. Budowano je na bazie istniejących kadłubów, w których umieszczano zmodernizowane elementy układu napędowego i wyposażenia. Uprościło to modernizację, ale jednocześnie ograniczyło jej zakres – choć powstał czołg znacznie nowocześniejszy, to zasadniczy pancerz, chroniący kadłub, pozostał bez zmian.

Jego czołowa płyta ma grubość około 230 mm, ale dzięki znacznemu pochyleniu uderzający w nią pocisk musi przebić ponad 600 mm pancerza warstwowego. Tworzą go dwie warstwy stali o dużej twardości, przełożone warstwą szklanego tekstolitu. Podobne rozwiązanie zastosowano w czołowym pancerzu wieży czołgu, gdzie pomiędzy warstwami stali pancernej znalazły się elementy ceramiczne.

Boki Twardego są chronione znacznie słabiej – pancerzem o grubości do 80 mm i ekranami przeciwkumulacyjnymi. Ważną zmianą w stosunku do pierwowzoru jest zastosowanie polskiego pancerza reaktywnego ERAWA. 

Pancerz reaktywny ERAWA

ERAWA to dzieło prof. Adama Wiśniewskiego z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce. ERAWA jest pancerzem reaktywnym – tworzą go kostki, składające się z dwóch płytek pancernych, pomiędzy którymi znajduje się niewielki ładunek wybuchowy.

Po trafieniu takiej kostki przez pocisk z głowicą kumulacyjną, eksplozja tego ładunku zakłóca formowanie się tzw. stożka kumulacyjnego, który bez takiej ingerencji przebiłby pancerz.

Kostki pancerza ERAWA na czołowym pancerzu Twardego
Kostki pancerza ERAWA na czołowym pancerzu Twardego© Domena publiczna

Polski pancerze ma jednak także inną funkcję – dzięki warstwie absorbującej fale lektromagnetyczne utrudnia wykrycie czołgu za pomocą radaru. Co więcej, ERAWA reaguje tylko na prawdziwe zagrożenia – polskie kostki nie wybuchają po trafieniu przez pociski z broni małokalibrowej czy odłamki, ani nie eksplodują w wyniku podpalenia np. przez benzynę czy napalm.

Efektywność pancerza jest oceniana wysoko – ERAWA zmniejsza prawdopodobieństwo przebicia pancerza pociskiem kumulacyjnym o około 50-80 proc. Działa także na pociski rdzeniowe (z twardym rdzeniem, którego zadaniem jest przebicie pancerza energią kinetyczną), zmniejszając ich skuteczność nawet o 40 proc. 

System kierowanie ogniem Drawa – najważniejszy atut Twardego

Obok niewielkich zmian konstrukcyjnych, kluczowe dla zwiększenia możliwości polskiego czołgu okazało się zastosowanie nowoczesnego systemu kierowania ogniem. SKO-1M Drawa to dzieło Przemysłowego Centrum Optyki w Warszawie. Oryginalne rozwiązanie, oparte na zwykłych celownikach, zastąpiono systemem współpracujących ze sobą modułów.

Elementy SKO Drawa - wersja z początku lat 90.
Elementy SKO Drawa - wersja z początku lat 90.© Domena publiczna

W skład Drawy wchodzą celownik dzienny z dalmierzem, pasywny celownik noktowizyjny, komputer balistyczny wraz z zestawem czujników, dostarczających do niego dane na temat warunków meteorologicznych, pozycji czołgu, armaty i wieży, temperatury ładunków a także odległości i prędkości kątowej poruszającego się celu.

Na podstawie takich danych Drawa automatycznie oblicza poprawki, które należy uwzględnić przy celowaniu, dzięki czemu znacząco rośnie prawdopodobieństwo trafienia celu pierwszym strzałem, zarówno w ruchu, jak i podczas postoju Twardego. 

Malaj, czyli sukces eksportowy po polsku

PT-91M Pendekar – taką nazwę noszą czołgi Twarde, eksploatowane w Malezji. W porównaniu z bazową wersją Twardego, Malaj (tak nazywano tę wersję w Polsce) miał udoskonalony stabilizator armaty (EPS-91M), zmodyfikowany system kierowania ogniem (Savan-15 zamiast systemu Drawa), nowszy system obserwacji nocnej i systemy ochrony ABC.

PT-91M Pendekar - malezyjska wersja Twardego
PT-91M Pendekar - malezyjska wersja Twardego© Malaysian Defence

Ważną zmianą był także nowy powerpack, łatwy w wymianie moduł silnika i przeniesienia napędu. Tworzyły go mocniejszy silnik Wola S-1000R o mocy 1000 KM i nowy automatyczny układ przeniesienia mocy z niemiecką przekładnią RENK. Zmiany dotyczyły także środków łączności (sprzęt koncernu Thales) i dodatkowego uzbrojenia – karabiny maszynowe NSW i PKT zastąpiono w Malaju modelami MAG i M2HB.

Tak zmodernizowany Twardy okazał się dla Malezyjczyków interesującą propozycją – w walce o zamówienie pokonał m.in. T-90, T-84 czy południowokoreański czołg K1. Niestety, malezyjskie zamówienie nie przełożyło się na sukces finansowy. Ostatecznie zamówiono 48 czołgów (początkowo planowano trzy razy więcej), 14 pojazdów zabezpieczenia technicznego i pakiet szkoleniowy za 380 mln dol., a dostawy zostały zakończone w 2010 roku.

Problemy techniczne i opóźnienia w dostawach sprawiły, że polski producent zamiast zarobić, musiał do zlecenia dodatkowo dopłacić.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Komentarze (159)