Jak Dawid z Goliatem. Dron za 400 dolarów vs system za 60 mln dolarów

Dostosowane do działań wojennych komercyjne drony typu FPV zapewniające widok z perspektywy pierwszej osoby stały się jednym z symboli wojny w Ukrainie. Te drony o wartości kilkuset dolarów są w stanie skutecznie porazić bardzo kosztowne systemy przeciwlotnicze 9K330 Tor. Wyjaśniamy, jak to jest możliwe.

Ukraiński komercyjny dron "kamikadze" tuż przed uderzeniem w system przeciwlotniczy Tor.
Ukraiński komercyjny dron "kamikadze" tuż przed uderzeniem w system przeciwlotniczy Tor.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Defense of Ukraine
Przemysław Juraszek

Dostępne na otwartym rynku drony wcześniej będące domeną hobbystów, a teraz stały się normalnym widokiem w Ukrainie. Na samym początku były wykorzystywane do prowadzenia rozpoznania i naprowadzania artylerii, ale z czasem zaczęto też je wykorzystywać też do poszukiwania zagubionych żołnierzy, dostarczania pomocy medycznej rannym bądź po dodaniu uzbrojenia do ataków kinetycznych.

Pierwsze do sieci trafiły nagrania dronów przystosowanych zrzucania na przeciwnika granatów czy pocisków moździerzowych, ale największą popularność zyskały tzw. drony "kamikadze". Są to można rzec garażowe improwizacje profesjonalnej amunicji krążącej typu Switchblade lub Warmate zdolne eliminowania żołnierzy piechoty, bojowych wozów piechoty lub nawet najnowszych czołgów.

Teraz ofiarą drona padł system przeciwlotniczy 9K330 Tor, który sądząc po antenie radaru, wygląda na wprowadzoną do służby w 2007 r. Tor-M2. Jej koszt może dochodzić do 50/60 mln dolarów za sztukę, więc jest to bardzo udany atak Ukraińców.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Drony "kamikadze" vs systemy przeciwlotnicze — walka trudniejsza niż mogłoby się wydawać

Warto zaznaczyć, że małe drony mają wielokrotnie mniejszą sygnaturę radiolokacyjną w porównaniu do samolotów, pocisków rakietowych czy większych dronów pokroju Bayraktara TB2. Co więcej, w części przypadków ich sygnatura jest porównywalna do ptaków co sprawia, że są niewidzialne dla wielu starszych radarów wykrywania systemów przeciwlotniczych.

W takim przypadku oprogramowanie uznaje je za jako szum i nie pokazuje operatorowi na wyświetlaczu. Tylko najnowsze systemy są optymalizowane pod tego typu zagrożenia, gdzie dedykowane algorytmy oprogramowania radaru mają za zadanie odróżnić np. po charakterystyce lotu np. ptaka od drona dysonującego taką samą sygnaturą radiolokacyjną.

To sprawia, że pilot drona dzięki umiejętnemu pilotażowi jest w stanie się zbliżyć nawet do trudnych celów jeśli w okolicy nie ma systemów wali elektronicznej typu Siłok-01 lub R-330Ż Żytiel skutecznie radzących sobie z improwizowanymi dronami.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie