Grecka pomoc dla Ukrainy. Dadzą to, czego nie mogą inni
Grecja zgodziła się przekazać Ukrainie wycofane z użycia pociski do systemów przeciwlotniczych armatki przeciwlotniczej w zamian za amerykańską pomoc wojskową i zgodę za zakup samolotów F-35A. Oto, co mogą podarować Ukrainie.
28.01.2024 | aktual.: 28.01.2024 18:33
Grecja ma ogromny potencjał pomocy, ponieważ jest to jedno z zaledwie kilku państw zachodnich, dysponujących rosyjskimi systemami obrony przeciwlotniczej oraz antyrakietowej. Grecy jednak ze względu na swoje trudne relacje z Turcją, nie są skorzy do nawet tymczasowej redukcji potencjału swoich sił zbrojnych bez rekompensaty.
Dobrym przykładem jest tutaj kwestia bojowych wozów piechoty BMP-1, które zostały wysłane dopiero po zastąpieniu ich niemieckimi Marderami. Wygląda teraz na to, że zgoda USA na sprzedaż Grecji samolotów F-35A oraz pakietu wsparcia o wartości 200 mln dolarów, nastąpi bez problemu. W zamian Ateny mają przekazać Ukrainie przestarzałe i wycofane z użycia pociski do systemów przeciwlotniczych oraz armaty przeciwlotnicze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grecja może dać Ukrainie kluczowe uzbrojenie
Grecja dysponuje wieloma rosyjskimi systemami przeciwlotniczymi oraz co ważniejsze, zapasem pocisków do nich. Warto zaznaczyć, że produkcja pocisków do tych systemów odbywała się wyłącznie w Rosji, więc Ukraina nie ma jak uzupełnić zapasów do swoich systemów obrony przeciwlotniczej.
W praktyce jedynym źródłem są państwa będące użytkownikami tych systemów. Nie są one jednak skłonne do ich przekazania. Przykładowo, w przypadku systemów S-300, do Ukrainy jak dotąd trafiła jedynie bateria ze Słowacji oraz pewna liczba uszkodzonych pocisków z Bułgarii, które i tak wymagały remontu. Podobnie sytuacja wyglądała z bardziej powszechnymi systemami Osa-AK/AKM, do których Ukraina otrzymała pociski z Polski bądź Jordanii.
W przypadku Grecji najpewniej będzie podobnie i do Ukrainy mogą trafić pociski do systemów S-300, Osa-AK/AKM czy Tor-M1. Pierwsze to pociski umożliwiające zwalczanie celów na dystansie do 150 km i znajdujących się na pułapie do 25 km. Co więcej, systemy S-300 są też zdolne do zwalczania pocisków balistycznych na dystansie do 40 km, a ostatnie ataki rakietowe na Ukrainę pokazują braki w tego typu systemach.
Jednakże nie mniej ważne są systemy krótszego zasięgu przeznaczone do zwalczania rosyjskiego lotnictwa bądź pocisków manewrujących o zasięgu większym niż ręczne wyrzutnie MANPADS. W przypadku pocisków do systemu Tor-M1 mowa o skutecznym zwalczaniu celów odległych o 16 km i znajdujących się na pułapie do 10 km. Warto zaznaczyć, że Grecy chwalili się, że na ćwiczeniach ich Tory miały skuteczność wynoszącą 92-98 proc., w zależności od celu.
Z kolei najstarsze Osy umożliwiają zwalczanie celów na dystansie do 10 km i pułapie do 5 km (pociski 9M33M2) lub do 15 km i pułapie 9 km (pociski 9M33M3). Doniesienia z Ukrainy mówiły o 80 proc. skuteczności w przypadku nowszych pocisków, co także nie jest złym wynikiem.
Na koniec jest mowa o armatach przeciwlotniczych więc mowa tutaj o holowanych ZU-23-2 kal. 23 mm pozwalających na skuteczną ochronę przed dronami Shahed na dystansie nieco ponad 2 km przy standardowej amunicji. Grecja ma na stanie kilkaset tych armat oraz najpewniej także bardzo duży zapas amunicji.
Widać, że Grecja bardzo skrupulatnie podchodzi do kwestii pomocy Ukrainie, próbując wykorzystać swoją pozycję posiadacza pożądanego obecnie sprzętu do wzmocnienia potencjału obronnego możliwie najniższym kosztem, zamieniając stary sprzęt poradziecki na nowsze systemy produkcji zachodniej.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski