Rajd na Biełgorod. Atomowy moździerz padł ofiarą legionu "Wolność Rosji"
Rosyjscy rebelianci wrócili do obwodu biełgorodzkiego, gdzie zadają straty rosyjskiej armii. Członkowie legionu "Wolność Rosji" zniszczyli między innymi moździerz 2S4 Tulipan wraz z wozem amunicyjnym.
02.06.2023 | aktual.: 03.06.2023 11:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie jest to pierwszy wypad wspieranych przez Ukrainę prorosyjskich rebeliantów na teren obwodu biełgorodzkiego. Wcześniej zdobyli oni m.in. transporter opancerzony BTR-82A, a teraz dokonali zniszczenia najcięższego moździerza świata zdolnego do stosowania amunicji z głowicą nuklearną 2S4 Tulipan. Ten został zniszczony wraz z wozem amunicyjnym w okolicy miasta Szebiekino.
2S4 Tulipan — rosyjski niszczyciel miast mogący strzelać pociskami z głowicą jądrową
Geneza samobieżnych moździerzy 2S4 Tulipan sięga jeszcze czasów II wojny światowej, a dokładniej moździerza oblężniczego M240. Był to ogromny holowany moździerz kal. 240 mm przeznaczony do niszczenia najcięższych fortyfikacji, który Rosjanie zapragnęli zmodernizować, poprawiając jego mobilność.
W tym celu postanowiono osadzić go na podwoziu stosowanym w armatohaubicy 2S3 Akacja, tworząc system samobieżny 2S4 Tulipan wprowadzony do służby w latach 70. XX wieku. Miał on też zwiększyć swoją przeżywalność dzięki szybszemu zajęciu oraz opuszczeniu stanowiska ogniowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie po upadku ZSRR zdecydowali się zachować tylko osiem moździerzy 2S4 Tulipan, które zostały w 2017 roku zmodernizowane i brały m.in. udział w ostrzeliwaniu zakładów Azowstal. Z czasem jednak liczba tych systemów w rosyjskiej armii zaczęła wzrastać, ponieważ na front zaczęły trafiać niezmodernizowane sztuki trzymane na składowiskach sprzętu z czasów ZSRR (składowanych było kilkaset egzemplarzy).
Moździerze 2S4 Tulipan strzelają na odległość do 10 km w przypadku podstawowych pocisków 53-F-864 o masie 130 kg, z czego 32 kg stanowi ładunek wybuchowy lub 18 km w przypadku zastosowania pocisków 3WF2 o masie 228 kg z dopalaczem rakietowym. Istniały też pociski z głowicą kasetową, chemiczną czy nawet jądrową o mocy 2 kT.
Rosjanie zaprojektowali do tego moździerza nawet amunicję precyzyjną, o której pisał Łukasz Michalik. W latach 80. XX wieku do służby wprowadzono bowiem pocisk 1K113 Smielczak o zasięgu 9,2 km naprowadzający się na odbite światło lasera. Ważył on 130 kg, z czego 21 kg przypadało na ładunek wybuchowy.
Jednakże zastosowanie tak potężnych pocisków poza ogromnym potencjałem niszczenia celów powoduje też problemy. Ze względu na gabaryty szybkostrzelność moździerza to najwyżej jeden strzał na minutę, a opuszczenie stanowiska bojowego trwa bardzo długo.
To w dobie nowoczesnych systemów artyleryjskich mogących oddać salwę kontrbateryjną w zaledwie parę sekund od wykrycia celu stanowi śmiertelne zagrożenie dla obsługi, o czym Rosjanie się już nieraz przekonali.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski